Prof. Amanda Dziubińska w rozmowie z portalem tvp.info. We Francji trwa pierwsza tura wyborów parlamentarnych. Przedwyborcze sondaże dają zwycięstwo i samodzielne rządy skrajnie prawicowemu ugrupowaniu Marine Le Pen. Karol Ikonowicz, TVP Info: W niedzielę wybory parlamentarne we Francji. Kto ma największe szanse na objęcie władzy? Amanda Dziubińska, PISM: Sytuacja nie jest jeszcze jasna. Musimy poczekać do drugiej tury. Dlatego, że w pierwszej turze większość okręgów nie zostanie obsadzona. Żeby dostać mandat w pierwszej turze, trzeba uzyskać bezwzględną liczbę głosów. To sprawia, że wiele pojedynków rozegra się dopiero w drugiej turze wyborów. A patrząc na sondaże? Większość sondaży pokazuje, że skrajna prawica nadal jest na trendzie wznoszącym. Badania dają jej około 36 proc. poparcia. Na drugim miejscu jest koalicja partii lewicowych „Nowy Front Ludowy”, który może liczyć na około 29 proc. poparcia. Na trzecim miejscu mamy partię prezydenta Macrona, która nie przekracza 20 proc. Sondaże sugerują także dużą frekwencję wyborczą. W 2022 roku było to około 47,5 proc., a teraz przewidywany wynik, to ponad 60 proc.I co to zmieni?Do drugiej tury dostanie się większa liczba kandydatów, ze względu na to jak wygląda francuska ordynacja wyborcza. Dlatego przewidywanie tego, ile miejsc uzyska konkretna partia, jest utrudnione. Skrajna prawica zbliża się do liczby mandatów, która daje im bezwzględną większość w Zgromadzeniu Narodowym. Jednak bardzo realnym scenariuszem jest to, że żadna z partii nie będzie mieć bezwzględnej większości, czyli ponad 280 mandatów. Wówczas sytuacja na francuskiej scenie politycznej bardzo się skomplikuje. Czy w przypadku takiej sytuacji, któreś partie się dogadają i spróbują utworzyć rząd? Jakie ugrupowanie ma zdolność koalicyjną? Wydawało się, że skrajna prawica ma zerową zdolność koalicyjną. Jednak okazało się, że jest część centrowych republikanów, którzy są skłonni ubiegać się w poszczególnych okręgach wyborczych o mandat z poparciem skrajnej prawicy. W najnowszej historii Francji w każdych wyborach mieliśmy silny front republikański, który skłaniał wszystkie siły – poza skrajną prawicą – do tego, żeby się zjednoczyć. Lider partii Zjednoczenia Narodowego i kandydat na premiera Jordan Bardella zapowiedział, że obejmie ten urząd, ale tylko jeśli jego ugrupowanie będzie mieć bezwzględną większość. Teraz widzimy, że jego partia zwiększa swoje poparcie z tygodnia na tydzień. Kolejne wybory są realne? Nie, ponieważ prezydent Macron nie będzie mógł rozwiązać Zgromadzenia Narodowego. Zrobił to teraz i zgodnie z konstytucją musi odczekać rok. W tym wypadku będziemy mieli do czynienia z chaosem na francuskiej scenie politycznej. Być może na ten okres zostanie powołany rząd techniczny, który nie będzie się cieszyć bezwzględną większością, ale nie będzie też szczególnie atakowany przez partie opozycyjne.Miałoby to na celu uspokojenie wewnętrznej sytuacji i sprawienie, że będzie można jakkolwiek zarządzać polityką wewnętrzną państwa. Warto dodać, że prezydent Macron otwarcie deklaruje, że nie zamierza rezygnować z urzędu, a jego kadencja kończy się w 2027 roku. To daje prezydentowi rolę gwaranta stabilności systemu politycznego. To na jego barkach będzie spoczywać odpowiedzialność, żeby wyprowadzić Francję z chaosu. Istnieje scenariusz, w którym lewica wybiera kandydata na premiera mającego zdolności koalicyjne i tworzy rząd z ugrupowaniem Macrona? Po to, żeby zatrzymać skrajną prawicę? Macron podszedł do tej kampanii ze strategią polaryzacji opinii publicznej. Atakuje zarówno skrajną prawicę, jak i blok lewicowy. Różnice ideologiczne i polityka Emanuela Macrona sprawiają, że lewicy będzie bardzo trudno ułożyć się z partią prezydenta. Myślę, że to jest scenariusz, który będzie wymagał bardzo dużo wysiłku po stronie obu tych frakcji. Na pierwszym miejscu w sondażach jest skrajna prawica, na drugim koalicja partii lewicowych, w tym skrajnych. Skąd taki wzrost poparcia? W bloku lewicowym mamy wiele różnych partii, które bardzo różnią się między sobą. „Niepokorna Francja” jest najbardziej na lewo, dla wielu Francuzów jest bardzo kontrowersyjna. Ale mamy też siły umiarkowane takie, jak socjaliści, zieloni i socjaldemokraci. Coraz więcej wyborców jest przekonanych do tej koalicji. To sukces lewicowych polityków, którzy byli w stanie przekonać francuskie społeczeństwo, że są opcją umiarkowaną, ale plasującą się po lewej stornie sceny politycznej. Reklamują się jako lepsza opcja, niż tradycyjnie centrowa partia Macrona. A skąd poparcie dla skrajnej prawicy? Pierwszym czynnikiem jest to, że wielu Francuzów wydaje się być rozczarowanymi prezydenturą Emannuela Macrona, i tym, jak instytucje publiczne oddaliły się od obywateli. Przepaść pomiędzy głosem społecznym a działaniami instytucji publicznych jest dla wielu bardzo widoczna. Prezydent jest także autorem wielu reform, które spotkały się z dużym niezadowoleniem społecznym. Francuzi pamiętają mu te rzeczy, a szczególne ustawę podwyższająca wiek emerytalny.Dla wielu postać Macrona jest antypatyczna. Prezydent nie cieszy się dużą sympatią społeczną, wielu uważa go za aroganckiego. Francuzi, którzy głosują na Zjednoczenie Narodowe, mają poczucie, że Francja znalazła się w bardzo złym miejscu w historii. Zarówno im, jak i ich dzieciom będzie się po prostu żyło gorzej niż ich dziadkom. Czynniki ekonomiczne to oś sporu w tej kampanii? Najważniejsze problemy to przede wszystkim spadek siły nabywczej, bezpieczeństwo i problem migracyjny, który skrajna prawica szczególnie mocno rozgrywa. Zjednoczeniu Narodowemu udało się przede wszystkim zwiększyć poparcie w elektoracie centrowym, który nigdy na niego nie głosował. To często osoby z większych miast, lepiej wykształcone, a nawet emeryci.Politykom prawicy udało się skutecznie odczarować wizerunek partii, która była marginesem francuskiej sceny politycznej. Przez wyborców jest teraz postrzegana jako partia, która ma program odpowiadający ich problemom. Marine Le Pen, która jest najbardziej utożsamiana z tą partią, określa się jako tę, która wsłuchuje się w głos Francuzów - w odróżnieniu od prezydenta Macrona. Temat wojny w Ukrainie pojawia się we francuskiej kampanii wyborczej? W ograniczonym stopniu, jak cała polityka zagraniczna w tej kampanii wyborczej. Polityka zagraniczna była mocniej eksponowana w wyborach do PE. Też za sprawą prezydenta Macrona, który starał się uczynić to swoim głównym tematem, na którym oparł swoją kampanią wyborczą. Jednak teraz dominują tematy krajowe. Wojną w Ukrainie nie da się wygrać wyborów we Francji.Temat Ukrainy jest podnoszony, ale nie w takim stopniu, jak w Polsce. Wszystkie partie ustosunkowały się do tego, jak widzą dalszą pomoc Francji dla Ukrainy i jak odnoszą się do reżimu na Kremlu. Społeczeństwo francuskie dalej popiera Ukrainę i wysiłki Francji w tym kierunku. Ale ma jednocześnie zastrzeżenia co do typu wsparcia. Francuzi przeciwni są np. wysyłaniu myśliwców i wysyłaniu francuskich misji szkoleniowych na Ukrainę. Ale co do zasady, dalej jest przychylnie nastawione do pomocy Ukrainie. Francuzi obawiają się też, że konflikt się rozprzestrzeni na inne kraje europejskie, takie zdanie ma nawet trzech na czterech Francuzów. Jakie stanowisko ma skrajna prawica i skrajna część koalicji lewicowej odnośnie wojny w Ukrainie? Polityka Francji radykalnie się zmieni w przypadku wygranej którejś z tych opcji? Dla skrajnej prawicy - zwłaszcza na odcinku ukraińskim - jest kłopotliwa. Dlatego, że posądzana jest o bliskie kontakty z Rosją. Zjednoczenie Narodowe zaraz po wybuchu wojny potępiło Rosję i deklaruje, że będzie wspierać Ukrainę. Ale nie określa, w jakim zakresie będzie pomagać w sensie wysokości środków finansowych i rodzaju uzbrojenia. Takie stanowisko ma zarówno skrajna prawica, jak i skrajna lewica. Dla obu tych ugrupowań czerwoną linią jest członkostwo Ukrainy w UE i NATO. Oba stronnictwa przeciwne są także dostarczaniu Ukrainie uzbrojenia, które mogłoby - w ich ocenie - prowadzić do eskalacji konfliktu. Czyli takiego rodzaju broni, który mógłby być wykorzystany do ataku na terytorium Rosji.Trzeba zaznaczyć, że obie opcje są też eurosceptyczne, w ich programach można dostrzec postulaty, które dążą do osłabienia UE i spowolnienia integracji. Natomiast w bloku lewicowym są też socjaliści i socjaldemokraci, którzy deklarują bezwarunkowe wsparcie dla Ukrainy. W koalicji lewicowej mamy dużo sprzeczności w tej kwestii. Po ewentualnym sukcesie tego bloku będzie to temat sporny. To się chyba zmieniło, bo tradycyjnie zachodnia lewica, a szczególnie francuska popierała Rosję, a wcześniej ZSRR i była nastawiona antyamerykańsko. Niejedno ugrupowanie miało sentyment rosyjski, ale pełnoskalowa wojna wywołana przez Rosję zmieniła podejście wielu środowisk politycznych. Nie ma wątpliwości co do tego, kto jest agresorem i kogo należy potępiać. Problem polega na różnicy zdań, w jakim stopniu powinno się pomagać Ukrainie i jakimi środkami.