Minister był gościem programu „Pytanie Dnia”. Sejm uchylił w piątek immunitet politykowi Suwerennej Polski Michałowi Wosiowi. Wniosek w tej sprawie skierowała Prokuratura Krajowa w związku z jego decyzją wydania 25 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości na zakup oprogramowania Pegasus. W czerwcu prokuratura złożyła do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu innemu politykowi Suwerennej Polski, byłemu wiceszefowi resortu sprawiedliwości Marcinowi Romanowskiemu. Wśród zarzucanych mu 11 przestępstw jest m.in. działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, nadużycia władzy funkcjonariusza publicznego oraz wyrządzenia szkody „w wielkim rozmiarze” w mieniu Skarbu Państwa. Dziennikarka TVP Info Justyna Dobrosz-Oracz dopytywała czy w związku z tym śledztwem były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro może „spać spokojnie”. – Myślę, że zostawiłbym prokuraturze dokładną analizę materiałów. Zobaczymy, do jakich wniosków dojdzie zespół śledczy numer dwa – mówił Adam Bodnar. Na stwierdzenie, że Ziobro zaprzecza, by cokolwiek podpisywał w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, minister wskazał, iż ważna jest także kontrola nad resortem. – Trzeba wyjaśnić wszystko dokładnie, czyli na ile minister Ziobro wiedział o różnych decyzjach i działaniach, które były podejmowane przez jego podwładnych, w tym wypadku przez wiceministra Romanowskiego – stwierdził minister Bodnar. – Nawet gdyby (Zbigniew Ziobro – przyp. red.) nie podpisywał niczego, to od 2020 r. do ministerstwa sprawiedliwości trafiały zawiadomienia z NIK o nieprawidłowościach w Funduszu Sprawiedliwości. Minister Ziobro niewiele sobie z tego robił. Myślę, że nie wykorzystywał tej wiedzy, która była gromadzona przez inspektorów. Zaniedbanie w kontroli może dać ewentualną podstawę do odpowiedzialności – zaznaczył Bodnar.Będą zarzuty dla Czarneckiego Minister sprawiedliwości odniósł się także do sprawy byłego europosła Ryszarda Czarneckiego. W lutym br. Prokuratura Okręgowa w Zamościu skierowała do Parlamentu Europejskiego wniosek o uchylenie mu immunitetu. Według ustaleń śledczych w latach 2009-2013 polityk miał doprowadzić Parlament Europejski do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w łącznej kwocie ok. 203 tys. euro. Czarnecki miał m.in. złożyć 243 wnioski o zwrot kosztów podróży, w których podał nieprawdę w kwestii podróży służbowych. Adam Bodnar zwrócił uwagę, że PE nie zdążył rozpoznać sprawy. – Teraz sytuacja jest taka, że pan poseł nie jest już posłem do Parlamentu Europejskiego. To oznacza, że prokuratura rusza do pracy, zaraz potem, jak się zakończy kadencja w PE – dodał i doprecyzował, że prokuratura będzie stawiać zarzuty Czarneckiemu. Odpowiedzialność Morawieckiego Rozmówca TVP Info przyznał, że piątkowy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie wyborów kopertowych, jest dla niego powodem do satysfakcji. – Uważam, że jeszcze afera związana z wyborami kopertowymi z tamtego czasu nie została rozliczona – odpowiedział minister. Jego zdaniem „ten wyrok NSA będzie miał znaczenie z punktu widzenia dalszej odpowiedzialności premiera Morawieckiego”. Dopytywany, czy były premier może mieć w tej sprawie postawione zarzuty przez prokuraturę, Bodnar odparł, że „to jest możliwe w tej sytuacji”. – Teraz, jeśli NSA prawomocnie przesądza, że doszło do rażącego naruszenia prawa i tego typu decyzje nie mogły być wydawane, kiedy nie istniały ku temu przepisy, to jest to oczywiście coś, co mogłoby być kwalifikowane jako nadużycie prawa w rozumieniu Kodeksu karnego – wskazał szef MS. Minister uważa jednocześnie, że kwestia odpowiedzialności karnej nie wyklucza postawienia premiera Morawieckiego przed Trybunałem Stanu. – Moim zdaniem i jedna, i druga opcja wchodzi w grę, tym bardziej w sytuacji, gdy mamy do czynienia z Trybunałem Stanu, który nie jest operacyjny, ponieważ I prezes SN Małgorzata Manowska blokuje prace TS. Być może w takiej sytuacji jedyne, co pozostaje, to tylko zwyczajna odpowiedzialność karna – dodał Bodnar.