„Najmniej lubi Tuska”. Były premier Portugalii Antonio Costa, który dwa lata temu zdobył historyczną większość w parlamencie, a w listopadzie 2023 roku podał się do dymisji z powodu afery korupcyjnej, znowu wróci do wielkiej polityki jako szef Rady Europejskiej. W kraju ma opinię „zwierzęcia politycznego”. Luis Almeida Sampaio, były ambasador Portugalii m.in. w Pradze, Berlinie i przy NATO w wywiadzie dla dziennika Expresso porównał Costę do lisa z książki Isaiaha Berlina „Jeż i lis”, czyli zwierzęcia bardzo zwinnego, przebiegłego i zdolnego do wykorzystywania okazji.Urodzony w Lizbonie syn sławnego pisarza i znanej dziennikarki, która zasłynęła jako orędowniczka walki kobiet o prawo do aborcji w czasach reżimu Antonio Salazara, do polityki wszedł w wieku 30 lat. I przeszedł niemal wszystkie jej szczeble – od posła zgromadzenia narodowego, przez ministra sprawiedliwości w rządzie Antonio Guterresa (obecnie sekretarz generalny ONZ), Parlament Europejski (europosłem był jedynie rok, piastował stanowisko wiceprzewodniczącego europarlamentu), otrzymał tekę ministra spraw wewnętrznych w rządzie premiera Socratesa i zasiadał w fotelu burmistrza Lizbony po stanowisku premiera, które pełnił 8 lat.Władzę w portugalskim parlamencie Costa przejął brawurowo. Chociaż wybory parlamentarne w 2015 r. wygrała centroprawica, pod rządami Pedra Passosa Coelho nie była ona w stanie stworzyć rządu większościowego. Costa jako lider socjalistów odmówił poparcia Coelho, a zamiast tego stworzył rząd z poparciem lewicy i komunistami i zabrał stołek posadę. Po raz pierwszy w historii Portugalii partia, która nie wygrała wyborów, stworzyła rząd. Nowy rząd Costy został określony mianem „geringonça”, czyli „wynalazku”, „ustrojstwa”, które nie ma prawa działać, a jednak funkcjonuje.Kariera polityczna Costy doznała ciosu, kiedy w listopadzie 2023 r. portugalski premier podał się do dymisji po tym, gdy prokuratura objęła go śledztwem dotyczącym korupcji. W sprawę zamieszani byli członkowie socjalistycznego rządu Costy i jego najbliżsi współpracownicy. Sam polityk dotychczas nie usłyszał zarzutów, nie ma również statusu podejrzanego. Costa powiedział, że rezygnuje, ponieważ uwikłanie w aferę korupcyjną nie licuje z godnością stanowiska.„Najmniej lubi Tuska”W Portugalii Costa ma opinię bardzo dobrego negocjatora, chociaż raczej pragmatyka niż świetnego mówcy. Portugalczycy mówią jednak, że chociaż premier nie posługuje się w debatach językiem literackim, to jego logiczną argumentację ciężko obalić.Nieoficjalnie w Brukseli mówi się, że Costa jest „przyjacielem wszystkich unijnych przywódców, ale najmniej lubi Tuska”. Portugalczyk miał oskarżać byłego przewodniczącego Rady Europejskiej o klęskę nominacji socjaldemokraty Fransa Timmermansa na szefa Komisji Europejskiej. Na konferencji prasowej tuż po upadku kandydatury Holendra, Portugalczyk nie ukrywał irytacji, mówiąc, że Polak „nie wykazał się szczególnymi umiejętnościami w zarządzaniu negocjacjami” i, że „nie zdołał zapobiec ich chaotycznemu i zdezorganizowanemu przebiegowi”. Obrońcy Tuska mówią jednak, że Costa oskarżył Polaka o to, co tak naprawdę zrobił premier Hiszpanii Pedro Sanchez, który widząc marne szanse dla nominacji Timmermansa, przeforsował kandydaturę Josepa Borrella na szefa unijnej dyplomacji. Tusk dzisiaj mówi o Coście „dobry kolega”.O stanowisku szefa Rady Europejskiej Costa miał ponoć marzyć od dawna. Miał też spore poparcie – jego kandydaturę miał promować m.in. kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Costa ma też poparcie nowego centroprawicowego rządu z premierem Luisem Montenegro na czele, z którym miał zresztą prowadzić zakulisowe rozmowy na ten temat jeszcze przed wyborami do PE. Sam Costa miał się już zresztą przygotowywać do tej roli od dawna – zaczął publikować w prasie artykuły na temat UE, założył konto na X, gdzie mówi praktycznie tylko o sprawach europejskich, a także bierze udział w konferencjach poświęconych UE. W ostatniej u boku Hermana van Rompuya, byłego przewodniczącego Rady Europejskiej.