Chodzi o rosyjską modelkę z podwójnym obywatelstwem. Doradcą partii Marine Le Pen, która według sondaży stworzy następny rząd we Francji, jest rosyjska modelka, domniemana „agentka wpływu” Tamara Volokhova. Marine Le Pen, przewodnicząca ultraprawicowego Frontu Narodowego idzie po władzę i wg sondaży raczej nic jej już nie zatrzyma przed pierwszą turą wyborów parlamentarnych, która odbędzie się w najbliższą niedzielę we Francji. Le Pen może liczyć na ponad 34 proc. głosów, Front Ludowy (koalicja socjalistów, komunistów, zielonych i skrajnej lewicy) ma 29 proc., najmniejszą siłą w wyborach jest ugrupowanie Emanuela Macrona Odrodzenie (22 proc.). To sondaż Ifop sprzed tygodnia. Nazwisko byłej rosyjskiej modelki trafiło na pierwsze strony po wtorkowej debacie telewizyjnej, w której udział wzięli między innymi Jordan Bardella, aspirujący na urząd premiera przedstawiciel Frontu Narodowego i aktualny premier Gabriel Attal. Ten pierwszy zapytał retorycznie, czy można postawić osobę z francuskim i rosyjskim obywatelstwem na czele elektrowni atomowej, twierdząc, że to kwestia interesu narodowego.Attal wytknął mu wówczas sprawę Tamary Volokhovej, którą Front Narodowy zatrudnia w charakterze doradcy ds. bezpieczeństwa w Parlamencie Europejskim, a wcześniej była osobistą asystentką samej Le Pen. Volokhova uzyskała francuskie obywatelstwo w 2020 r., choć do mediów trafił wówczas wyciek z raportu francuskiego wywiadu (DSGI), który miał określać byłą modelkę jako „agentkę wpływu”, pracującą dla Putina. Marine Le Pen powiązana z Rosją?Co ciekawe, jedną z obietnic wyborczych partii Marine Le Pen jest ustawa zakazująca osobom imigrantom z podwójnym, także francuskim obywatelstwem zajmowania kluczowych stanowisk w służbie cywilnej i firmach. Jeśli ziszczą się sondaże i Front Narodowy zgarnie większość w parlamencie, drzwi do wprowadzenia przepisów będą teoretycznie otwarte. Obecni przedstawiciele władzy krytykują ten pomysł, twierdząc, że to rodzaj dyskryminacji i taki ruch podzieli naród. Przeciwko Le Pen od dawna wysuwa się zarzuty o powiązania z Putinem. Spotkała się z nim na Kremlu w 2017 r., z kolei w 2014 r. jej partia dostała 5 mln euro pożyczki od rosyjskiej firmy, już spłaconej. W 2022 r. Marine Le Pen odcięła się od tych zarzutów, twierdząc, że Putina spotkała tylko raz, nie jest z nim zaprzyjaźniona, nie ma żadnych powiązań ani finansowych zobowiązań.