O kontrowersjach wokół byłego RPD pisze Anna J. Dudek. Mówił, że klaps to nie bicie, edukatorzy seksualni dają dzieciom środki na zmianę płci, a in vitro to „niegodziwa metoda”. Głównie jednak: milczał. Teraz – gdy były Rzecznik Praw Dziecka został sędzią i ma immunitet – ciekawie zapowiada się kwestia doniesienia do prokuratury w związku z nieprawidłowościami wykazanymi przez kontrolę NIK. Jak wynika z raportu NIK, do którego dotarło radio TOK FM, wydatki biura byłego Rzecznika Praw Dziecka Mikołaja Pawlaka budzą poważne wątpliwości. Były RPD budżet przeznaczony na ochronę dzieci miał wydawać niezgodnie z procedurami, a wydatki przeznaczał między innymi na wydrukowanie i dystrybuowanie książki Wandy Półtawskiej (ponad 200 tysięcy), teksty w katolickim tygodniku „Niedziela” czy wyjazd na Światowe Dni Młodzieży do Lizbony dla 150 osób (630 tys. zł). O wynikach kontroli NIK poinformował dziennikarz TOK FM Michał Janczura, autor podcastu o Pawlaku „Niedorzecznik”. Wątpliwości na ponad 1 mln Wydatki, które zdaniem NIK budzą wątpliwości i zostały zakwestionowane, to ponad 1,1 mln złotych. Ta kwota prawdopodobnie jest jeszcze większa, bo NIK w tym raporcie publikuje jedynie zbadany fragment wydatków biura: sprawdzone zostały 22 proc. budżetu za ubiegły rok. Jak zaznacza cytowana przez TOK FM Najwyższa Izba Kontroli, w zakresie zamówień publicznych wiele transakcji miało odbywać się z pominięciem procedur i przepisów. W przypadku książki Półtawskiej „By rodzina była Bogiem silna”, druk egzemplarza została oszacowany na 20 zł, podczas gdy zdaniem NIK cena rynkowa była cztery razy niższa. Wydrukowana książka trafić miała głównie do kurii biskupich. „Z całości nakładu, tj. 26,5 tys. książek wydrukowanych w ramach obu postępowań, do BRPD trafiła tylko jedna sztuka. 26 449 książek przekazano natomiast podmiotom trzecim, w tym: 20,3 tys. książek dostarczono do 41 kurii biskupich (od 300 do 1000 sztuk na jedną kurię), 649 książek przekazano Tygodnikowi Katolickiemu „Niedziela”, a 50 – Kurii Prowincjalnej Towarzystwa Świętego Pawła (od której w grudniu 2022 r. RPD zakupił prawa autorskie do tej książki). Całość dodruku – 5,5 tys. książek – przekazano 11 grudnia 2023 r. do Tygodnika „Niedziela”. Książki przekazano tym podmiotom bez pisemnych umów, określających cel przekazania oraz sposób wykorzystania” – cytuje raport Michał Janczura. Sędzia Mikołaj Pawlak Biuro zajmowało się więc za Pawlaka organizowaniem podróży zagranicznych i drukiem katolickich wydawnictw, dużą część finansów przeznaczając także na usługi niezatrudnionych w biurze prawników, ekspertów zewnętrznych. „Prawnik, na usługi którego BRPD poniosło w 2023 r. wydatek w wysokości 132,8 tys. zł, miał zarejestrowanych w EZD w 2023 r. zaledwie dwie sprawy. Z tą samą osobą zawarto od 2020 r. do 2023 r. sześć umów o łącznej wartości 489,3 tys. zł. W tym czasie miał on w EZD zarejestrowanych łącznie 11 spraw. Dla porównania inni prawnicy zatrudnieni przez BRPD mieli od 124 do 159 spraw” – pisze TOK. OKO.press ustaliło z kolei, że – jak pisaliśmy w tvp.info – po kadencji Pawlaka pozostało w urzędzie sześć samochodów. Najstarsze są: chevrolet i skoda – kupione jeszcze za rzecznika Marka Michalaka (2008-2018). Zanim zakupiono kolejne auta, Pawlak wynajął luksusowy samochodów – Audi A6 allroad quatrro 55 TFSI S-TRONIC. 3,5-letni koszt wynajmu wyniósł około 350 tys. zł. Rzeczniczka Praw Dziecka, adwokatka Monika Horna-Cieślak oświadczyła, że sprawa powinna zostać wyjaśniona przez prokuraturę. To jednak może być problematyczne, ponieważ od kilku dni Mikołaj Pawlak, absolwent KUL i ekspert w zakresie prawa kanonicznego, cieszy się immunitetem sędziowskim. Prezydent Andrzej Duda powołał go na stanowisko sędziego sądu w Skierniewicach. Milczący rzecznik Nieprawidłowości znalezione przez NIK, choć szokujące, wpisują się jednak w liczne kontrowersje, które towarzyszyły działalności Pawlaka na stanowisku rzecznika, zapamiętanego jako „milczący rzecznik”, lub bardziej dosadnie – „niedorzecznik”. W świetle licznych zarzutów wokół jego działalności, które spowodowały wniosek o jego odwołanie w 2020 roku fakt, że – przykładowo – nigdy nie pojawił się na żadnym z posiedzeniem parlamentarnego zespołu ds. podmiotowości dziecka w prawie krajowym wydaje się wyłącznie faux pas. „Prawnik realizujący w praktyce troskę o dobro dzieci, inicjator i współautor licznych rozwiązań chroniących prawa najmłodszych, promotor działań edukacyjnych na rzecz dzieci i młodzieży, doświadczony adwokat specjalizujący się w prawie rodzinnym” – można było przeczytać o Pawlaku na stronie RPD, kiedy sprawował ten urząd. Opis ładny, ale niemający wiele wspólnego z rzeczywistością, co podkreślają i rodzice, którzy zwracali się do niego o interwencję, i przedstawiciele NGO'sów, i ówczesna opozycja. To właśnie posłowie i posłanki opozycji złożyli w 2020 roku wniosek o odwołanie Pawlaka. „Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak wielokrotnie dawał wyraz temu, że nie zna i nie rozumie praw dziecka, a także mechanizmów ich ochrony” – pisali, podkreślając, że lekceważył informacje o naruszaniu praw dziecka, nie podjął działań związanych ze wsparciem dzieci i młodzieży w związku z pandemią COVID19, nie reagował na skutki deformy edukacji, relatywizował przemoc wobec dzieci czy przemocy w ogóle, a także nie podjął należytych (czytaj: żadnych) starań w zakresie kryzysu psychiatrii dziecięcej w obliczu wzrostu przypadków zaburzeń psychicznych wśród dzieci i młodzieży. Napisano też wprost, że uchybił godności urzędu, „kompromitując publicznie instytucję Rzecznika Praw Dziecka”. Pawlak reaguje i zawiadamia policję Przykłady można mnożyć – jak choćby wtedy, gdy uznał, że pracujący w szkołach edukatorzy seksualni podają dzieciom „środki na zmianę płci”. I choć zwykle milczał, kiedy dzieciom działa się krzywda, zarówno systemowo, jak i w indywidualnych przypadkach, w pewnym momencie podjął zdecydowane działania. Było to wtedy, kiedy prowadzona przez Martynę Wojciechowską i ekspertów oraz ekspertki fundacja UNAWEZA przedstawiła raport z projektu „Młode głowy. Otwarcie o zdrowiu psychicznym”. Celem projektu było zbadanie stanu zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży i zaproponowanie programu edukacyjnego i profilaktycznego dla dzieci, rodziców i nauczycieli. Partnerem strategicznym projektu jest Tik Tok, co Pawlak uznał za niedopuszczalne. „Oskarżana o szpiegowanie swoich użytkowników aplikacja Tik Tok wzięła udział w „projekcie badawczym” polskich fundacji, w którym zbierano dane o uczniach w całej Polsce” – alarmował. I zgłosił sprawę policji, ministrowi edukacji i ministrowi rodziny i polityki społecznej. Tyle w zakresie zaangażowanie w poprawę zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Niegodziwe metody, klapsy i święta rodzina Kiedy, jeszcze zanim został RPD, wielu ekspertów wyrażało – delikatnie mówiąc – wątpliwości na temat jego kompetencji i doświadczenia, wyjaśniał, że ustawa „nie ustala katalogu zawodów, umiejętności i uprawnień, jaki ten kandydat powinien mieć”. Nie ustala też poglądów osoby pełniącej RPD, a te budzą zdumienie. In vitro uważał za „metodę niegodziwą”, a mówiąc o tej metodzie, zaznaczał, że nie chroni godności ludzkiej („dzieci poczętych i nienarodzonych, zamrożonych” – powiedział dokładnie). Ze swoimi dyskryminacyjnymi poglądami dotyczącymi mniejszości LGBT, par zmagających się z niepłodnością i korzystających z in vitro czy praw kobiet był doskonałym partyjnym funkcjonariuszem. Jego światopogląd współgrał z tym reprezentowanym przez ówczesny rząd i większość parlamentarną. Poglądy w kwestii rodziny, uważanej przecież przez poprzednią ekipę rządzącą za „świętą i arcypolską”, też. Konkretnie odnosił się rozwodów, które uważał za zło (nie)koniecznie. – Niestety wychowywanie w rozbitych, czy niepełnych rodzinach jest wielkim problemem dla całego społeczeństwa, ponieważ to właśnie później promieniuje, można powiedzieć, na różne zachowania, na różne modele wychowania i na zachowania dzieci – mówił, chcąc wprowadzenia takich zmian w prawie, by wychowywanie dzieci w pełnych rodzinach było wspierane przez państwo. Tyle że w tym państwie 1 mln dzieci nie dostaje alimentów, które są im należne, a wychowywana jest przez samotnych rodziców, głównie matki (stanowią ponad 90 proc. rodzin monoparentalnych). Ale nad kwestią alimentów i ich egzekucji Pawlak nigdy się nie pochylił. Dzieci nie miały rzecznika Był już rzecznikiem, kiedy w jednym z wywiadów powiedział, iż „klaps nie zostawia wielkich śladów” i „trzeba odróżnić, czym innym jest klaps, czym jest bicie”. Wyjaśniał potem, że został źle zrozumiany i jest absolutnym przeciwnikiem przemocy wobec dzieci, ale niesmak pozostał. Kiedy jego kadencji dobiegła końca, prof. Marek Michalak, jego poprzednik na stanowisku rzecznika, podsumował jego działania: Prawda jest taka, że przez pięć lat dzieci nie miały swojego rzecznika. Inni eksperci mówili o tym, że zostawia po sobie zgliszcza, a jego następcę (następczynię) czeka „orka na ugorze”. Kiedy wybrana została Monika Horna-Cieślak, poseł KO i przewodniczący Komisji Sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha pisał, że lubiana przez młodzież, kompetentna Horna-Cieślak jest „całkowitym przeciwieństwem” Pawlaka. Z kolei Dorota Łoboda podkreśliła, że można zapomnieć, iż „naszym dzieciom przytrafił się” Pawlak, który był „przebierańcem”. Teraz „przebieraniec” ma immunitet, więc wątpliwe, żeby kontrowersje wokół niego, zwłaszcza te związane z raportem NIK, skończyły się.