Rzadki przypadek. Leo Beenhakker, Adam Nawałka, Paulo Sousa i teraz Michał Probierz – to selekcjonerzy piłkarskiej reprezentacji Polski, którzy po ważnych turniejach w XXI wieku pozostali na tym stanowisku. Każdy z nich – po mistrzostwach Europy. Losy trzech pierwszych nie układały się potem już tak dobrze... Holender Beenhakker kontynuował pracę po nieudanym Euro 2008, Nawałka – po osiągnięciu ćwierćfinału osiem lat później, Portugalczyk Sousa – po odpadnięciu w grupie w Euro 2021, a Probierz dostanie teraz taką szansę, choć nie zdołał awansować do fazy pucharowej rozgrywanych w Niemczech mistrzostw Europy.Beenhakker w świetnym stylu, mimo trudnej grupy, m.in. z Portugalią, Serbią i Belgią, awansował do mistrzostw Europy 2008 w Austrii i Szwajcarii.Turniej znów okazał się jednak rozczarowaniem dla polskich kibiców. Piłkarze Beenhakkera przegrali z Niemcami 0:2, zremisowali z Austrią 1:1 i na koniec ulegli grającej w rezerwowym składzie Chorwacji 0:1.Po mistrzostwach Europy doświadczony szkoleniowiec pozostał na stanowisku, jako pierwszy w kadrze Polski po wielkim turnieju w tym stuleciu.Jesienią 2008 roku doszło jednak do zmiany prezesa PZPN – następcą Listkiewicza został Grzegorz Lato. W miarę upływu czasu relacje nowych władz federacji z selekcjonerem były coraz bardziej napięte. Ostatecznie, pod koniec nieudanych eliminacji MŚ 2010, Holender przestał pełnić swoją funkcję.Era NawałkiZ kolei Adam Nawałka – pomimo pierwszych niepowodzeń w meczach towarzyskich – zbudował silną reprezentację, która awansowała do Euro 2016 we Francji. Tam dotarła do ćwierćfinału, przegrywając w rzutach karnych z późniejszym triumfatorem: Portugalią.Nic więc dziwnego, że Nawałka pozostał na stanowisku. Później doprowadził kadrę do mistrzostw świata 2018 w Rosji, ale ten turniej okazał się piłkarską klapą.Po porażkach 1:2 z Senegalem i 0:3 z Kolumbią Biało-Czerwoni stracili szansę awansu do 1/8 finału. Na koniec fazy grupowej pokonali wprawdzie Japonię 1:0, ale mecz przeszedł do historii głównie z powodu ostatnich minut, gdy Japończycy – których taka porażka premiowała do fazy pucharowej – podawali piłkę między sobą.Portugalczyk, który oszukał miliony PolakówNa swoim stanowisku pozostał także Portugalczyk Paulo Sousa. Z kadry płynęły optymistyczne wiadomości, mówiące m.in. o tym, że nowy trener ma świetny kontakt z podopiecznymi. Wyniki okazały się jednak gorsze.Polacy odpadli z mistrzostw Europy 2021, rozgrywanych w wielu krajach, już po fazie grupowej. W trzech spotkaniach wywalczyli jeden punkt, zajęli ostatnie miejsce w grupie. Na inaugurację ulegli niespodziewanie Słowacji 1:2, następnie zremisowali z Hiszpanią 1:1 i przegrali ze Szwecją 2:3.Mimo braku awansu do 1/8 finału, co było celem minimum, Boniek nie zwolnił Portugalczyka.– Sousa ma kontrakt z PZPN, który zawiera różne klauzule i nie było takiej, że jeśli nie wyjdziemy z grupy, to się rozstaniemy. Paulo to dobry i doświadczony trener. Pod jego wodzą graliśmy inaczej niż dotychczas byliśmy przyzwyczajeni – ocenił ówczesny prezes PZPN.Sousa w eliminacjach mistrzostw świata w Katarze zajął drugie miejsce w grupie, za Anglią, co oznaczało konieczność gry w marcowych barażach. Do nich Biało-Czerwoni przystąpili jednak już bez Portugalczyka, który pod koniec grudnia 2021 roku poprosił PZPN o rozwiązanie umowy i przeniósł się – na dość krótko, jak się później okazało – do Flamengo Rio de Janeiro.