Nie żyje co najmniej 10 osób. Co najmniej 10 osób zginęło, a około 50 zostało rannych w stolicy Kenii, Nairobi, gdy policja otworzyła ogień do protestujących przeciwko rządowym planom wprowadzenia nowych podatków – przekazał Reuters za służbami medycznymi. Demonstranci wtargnęli na teren parlamentu i dokonali podpalenia. Jak pisze AP, na teren parlamentu wdarły się tysiące protestujących, a część budynku została podpalona, podczas gdy deputowani salwowali się ucieczką.– Chcemy zamknąć parlament, a każdy poseł powinien się poddać i zrezygnować – powiedział agencji Reutera uczestnik protestów Davis Tafari, który próbował wejść do parlamentu. – Będziemy mieć nowy parlament! – dodał.Strzały do demonstrantówPoczątkowo policja próbowała rozproszyć tłum, używając gazu łzawiącego i armatek wodnych, jednak wobec braku powodzenia otworzyła ogień do demonstrantów. Protest odbywał się w pokojowej atmosferze, ale brutalna reakcja policji sprowokowała ludzi do przemocy – relacjonował Reuters.Jak zaznacza agencja, ostatecznie służbom udało się przepędzić demonstrantów z gmachu parlamentu. Według lokalnych mediów policja ewakuowała polityków tunelami z budynku. Kontrowersyjna ustawaJuż w trakcie protestów parlament przyjął budzącą kontrowersje ustawę wprowadzającą nowe podatki. W kolejnym etapie musi ona zostać podpisana przez prezydenta, który może cofnąć ustawę do parlamentu.Kenijczycy mierzą się z bardzo trudną sytuacją gospodarczą, dlatego prawo wprowadzające nowe podatki zmobilizowało do protestów tak dużą część społeczeństwa – podkreśla Reuters.Poprzez reformę rząd kenijski chce uzyskać dodatkowe 2,7 mld dolarów dochodów z podatków, aby zmniejszyć deficyt budżetowy. Międzynarodowy Fundusz Walutowy domaga się tego od rządu w Nairobi i od tego uzależnia swoje wsparcie dla kraju.Lider opozycji Raila Odinga zaapelował do władz o wycofanie ustawy i dialog z demonstrantami.Przedstawiciele dyplomatyczni ok. 10 krajów Zachodu w Kenii we wspólnym apelu wyrazili „wyjątkowe zaniepokojenie” przemocą, jaką zaobserwowali podczas protestów. Do zamieszek odniosły się również władze USA, które przekazały, że śledzą rozwój wydarzeń w Nairobi i apelują o spokój.