20-latkowi grozi nawet 8 lat więzienia. Kłamstwo ma krótkie nogi. Przekonał się o tym 20-latek z Lubaczowa (woj. lubelskie), który zgłosił kradzież mercedesa wartego 160 tys. zł. Okazało się jednak, że do żadnej kradzieży nie doszło, a mężczyzna sam oddał swoje auto nieustalonej osobie, kradzież zaś zgłosił, bo ma kłopoty finansowe. Teraz odpowie przed sądem. Jak poinformowała we wtorek lubaczowska policja, kilka dni temu 20-letni mieszkaniec Lubaczowa zgłosił kradzież mercedesa klasy E z 2020 roku, którego wartość wycenił na 160 tys. zł. „Pojazd miał zginąć z osiedlowego parkingu, na którym go wcześniej zaparkował właściciel” – wskazała policja.Funkcjonariusze, którzy zajęli się sprawą szybko ustalili, że wersja przedstawiona przez właściciela mercedesa nie pokrywa się z ich ustaleniami.„20-latek przekazał, że samochód został mu skradziony między 8 a 11 czerwca br. Policjanci ustalili, że auto ostatni raz było widziane 24 lutego” – poinformowano.ZOBACZ TAKŻE: Mały piesek ukradziony i wyrzucony przez okno. Policja zatrzymała seniorkęKradzież, której nie było Podczas przesłuchania młody mężczyzna przyznał, że do żadnej kradzieży nie doszło. „Fakt kradzieży zgłosił z uwagi na problemy finansowe, a mercedesa pozbył się, przekazując go nieustalonej osobie” – wyjaśniła policja.Zebrane w sprawie dokumenty trafiły do prokuratury, która przedstawiła mężczyźnie zarzut składania fałszywych zeznań i zawiadomienia o przestępstwie, którego nie było. Grozi mu za to do ośmiu lat pozbawienia wolności. Na poczet przyszłych kar zabezpieczono gotówkę w kwocie 2,5 tys. zł.CZYTAJ TAKŻE: Chciał zaoszczędzić na prądzie. Grozi mu 10 lat więzienia