Jędraszewski prowadził politykę zamkniętych drzwi, 29 dni i kilkanaście godzin pokazuje zegar, który odlicza czas do emerytury abp. Marka Jędraszewskiego. Zainstalowali go ci krakowscy duchowni, którzy z niecierpliwością czekają na moment, w którym hierarcha usunie się cień. Liczenie minut do emerytury abp. Marka Jędraszewskiego, metropolity krakowskiego, wiele mówi o o nim samym i stylu, w jakim zarządzał krakowską kurią. Zgodnie z prawem kanonicznym biskupia emerytura zaczyna się, kiedy duchowny kończy 75 lat. Te okrągłe urodziny abp. Marka Jędraszewskiego przypadają 24 lipca i to właśnie na ten moment czeka wielu księży z krakowskiej diecezji. Dramatyczne zarządzanie biskupa słońceTo dlatego, że, jak mówił publicysta Tomasz Terlikowski, autor biografii Jędraszewskiego, w rozmowie z Newsweekiem, „jego styl zarządzania kurią krakowską był dramatyczny”, a ostatnie tygodnie, podobnie zresztą jak i lata, obfitują w kontrowersje i konflikty. O ile jego poprzednicy na stanowisku metropolity krakowskiego - Karol Wojtyła czy Franciszek Macharski - podtrzymywali tradycję otwartego Kościoła soborowego, Jędraszewski prowadził raczej politykę zamkniętych drzwi, zamurowanych okien, a komunikował się z podwładnymi za pomocą zostawianych na biurku kartek. Księża z diecezji tygodniami nie mogli doprosić się o spotkanie i rozmowę. Jak mówił w jednym z wywiadów Terlikowski, jego styl zarządzania jest autorytarny. Jędraszewski rządzi jak król słońce, a wyrazem tego są choćby decyzje personalne i zmiany, które wprowadza w małopolskich parafiach. Odebrał probostwo parafii mariackiej ks. Dariuszowi Rasiowi, a na to stanowisko wyznaczył ks. Stanisława Czernika, który wcześniej zarządzał parafią św. Floriana w Krakowie. To ta, w której Jędraszewski ma zamieszkać na emeryturze. Konfliktów jest jednak więcej, bo, jak opisała Gazeta Wyborcza, arcybiskup ma złe relacje także z księżmi z Kapituły Katedralnej na Wawelu. Tysiącletnią historię Kapituły Katedralnej ma za nic. Nie korzysta z rad kanoników, w ostatnich latach zmieniał jej skład, by ograniczyć jej niezależność - mówił Gazecie Wyborczej jeden z krakowskich księży. Dziennik opisuje, że powodem może być majątek Kapituły, nad który odchodzący na emeryturę biskup chce przejąć kontrolę. To majątek wart kilkaset milionów złotych.Kraków w szokuKiedy w 2017 roku Jędraszewski został metropolitą krakowskim - wcześniej był biskupem pomocniczym w Poznaniu i metropolitą łódzkim od 2012 roku - Kraków był w szoku, a reakcje w obliczu decyzji papieża były zdecydowanie nieprzychylne. To dlatego, że poglądy nowego metropolity były szeroko znane, a tradycyjnie postać arcybiskupa krakowskiego jest jedną z centralnych w polskim Kościele, o wielkim symbolicznym znaczeniu. Następca Jana Pawła II.Tymczasem Jędraszewski, którego dewizą jest „Scire Christum” (Znać Chrystusa), a w kolorach herbu znajdują się błękit (wiara), zieleń (nadzieja) i czerwień (miłość), z nadzieją i miłością wiele wspólnego nie ma. Przez lata prowadził wykluczającą, dyskryminacyjną retorykę, a jego kolejne wypowiedzi trafiały na czołówki mediów, budząc powszechne oburzenie. Nigdy nie było też tajemnicą, że jest zblatowany z władzą - był bardzo blisko PiS, a jego kazania czy spotkania z nim często zmieniały się w polityczne wiece. Rodzić dla Kościoła przeciw czarnej ewangeliiW kwietniu 2017 roku, świeżo po tym, jak został metropolitą krakowskim, poprowadził drogę krzyżową na Wawelu. Mówił wówczas o aborcji, prawo do tej procedury medycznej nazywając „prawem kobiety do zabijania własnego dziecka”, „Czy to jest prawo? Czy to nie jest szczyt cynizmu i bezprawia?” – pytał, odnosząc się do europejskich wartości, które zdaniem hierarchy w interpretacji wielu osób przewidują właśnie prawo kobiety do zabijania własnych dzieci.Do kobiet odnosił się zresztą wielokrotnie: czarne marsze organizowane przez Strajk Kobiet po tym, jak PiS planował zaostrzyć prawo aborcyjne (wówczas, jeszcze przed decyzją Trybunału Konstytucyjnego w 2020 roku, jedno z najbardziej z restrykcyjnych w Europie), w proteście przeciwko tym planowanym zmianom, nazwał „manifestacją cywilizacji śmierci”, które bronić miały „anty-ewangelii”.„To co się dzieje, te czarne marsze, są przerażającą współczesną manifestacją cywilizacji śmierci. Chce się dzisiaj bronić anty-ewangelii. Można by powiedzieć, czarnej ewangelii (...). Potrzebna jest modlitwa o zwycięstwo cywilizacji miłości nad tą czarną cywilizacją śmierci” - mówił dodając, że podczas gdy twarze ludzi zgromadzonych w katedrze są uśmiechnięte, to te tych osób, które brały udział w marszach, „bardzo się od nich różnią”. Apelował do społeczeństwa, by „nie naśladowało kobiet wyśmiewających matki, które urodziły Polsce i Kościołowi trzecie, czwarte czy piąte dziecko”. Dodał, że „Polska nie może być krajem niepłodnych lub mordujących nowe życie matek”.Zarazy: czerwona i tęczowaJest przeciwny konwencji stambulskiej, którą uważa za zdradę wobec wartości moralnych, oraz metodzie in vitro, którą z kolei ma za „kłamstwo o człowieku”. Uważał, że wszystkie te postępowe, zdradzieckie w jego mniemaniu zmiany dzieją się, bo „przychodzi do nas czerwona zaraza”, która promuje ideologię gender oraz wywraca polską tradycję do góry nogami. Na jego celowniku często znajdowały się mniejszość seksualne - nie raz grzmiał z ambony o „tęczowej zarazie”, a homoseksualizm uważał za ułomność. „Jest wiele osób przejawiających skłonności homoseksualne, które wiedzą o swojej ułomności i walczą, a nie obnoszą się z nią” – mówił w czasie spotkania w łódzkiej archikatedrze w 2016 roku. W 2019 roku w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego objaśniał: „Te marsze tzw. równości, te publiczne kpiny z Najświętszego Sakramentu, z Matki Bożej, bez jakiejkolwiek żenady, jakiegokolwiek sprzeciwu. Czy można było milczeć? Czy nie jest to jakaś choroba duchowa, która nas zaraża, nam zagraża?”Co katolik może?Nie ukrywał swoich poglądów politycznych, odnosząc się między innymi do katastrofy smoleńskiej. W jedną z rocznic mówił, że polskie społeczeństwo padło ofiarą „bezwzględnej mistyfikacji”, ale „mgła nad Smoleńskiem ustępuje”, więc prawda wyjdzie na jaw. Nawiązywał w ten sposób do retoryki Antoniego Macierewicza, przekonanego, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Często zresztą jego słowa były niczym echo wypowiedzi członków ówczesnego rządu. Otwarcie agitował, międy innymi pisząc w mediach społecznościowych: „Katolik nie może głosować na polityków, którzy budują swoją pozycję na kłamstwie. Obiecują - a nie dotrzymują. Fałszywie zrzucają swoje winy na innych. Nie dają świadectwa prawdzie”. Przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego: „Bardzo proszę Was wszystkich, także osoby starsze, abyście w najbliższą niedzielę, 9 czerwca, jak najliczniej wzięli udział w wyborach europejskich i zgodnie z właściwie ukształtowanym sumieniem opowiedzieli się za kandydatem godnym: nie przestępcą, nie kłamcą, nie złodziejem”.Don Kichot w kryjówceAbp Marek Jędraszewski już złożył rezygnację na ręce papieża Franciszka. Kończy urzędowanie, ale w Krakowie zostanie. W luksusowej rezydencji, która była w ostatním czasie remontowana, a nazywana jest polskim Castel Gandolfo.Eksperci uważają go za inkwizytora – takiego określenia użył w rozmowie z TOK FM prof. Arkadiusz Stempin. Terlikowski określa go mianem „Don Kichota“. Ten Cervantesa w wiatrakach widział smoki, a – jak mówi Terlikowski – odchodzący na emeryturę arcybiskup smoki widzi w ideologiach. Jak zostanie zapamiętany? Jako twardogłowy, uwikłany w politykę konserwatysta, zamknięty na dialog i wszystko, co nie mieściło się w jego horyzoncie. Ks. Prof. Józef Tischner w eseju z 1979 roku opisywał „ludzi w kryjówkach“. Nieufnych, bojących się obcych, kryjących się we własnych lękach. Brzmi jak trafny opis wkrótce emerytowanego biskupa. A to z wiarą, miłością i nadzieją niewiele ma wspólnego.