Aktor w programie „Rozmowy niesymetryczne”” TVP INFO. Marek Kondrat poznał braci Jarosława i Lecha Kaczyńskich na początku lat 60., kiedy byli nastolatkami i grali w filmach. - Tak, mam z tym bolesne wspomnienie. Nie wykonałem nic w tym czasie, kiedy ich spotkałem, żeby ich przekonać, aby zostali jednak aktorami. To by było dużo zdrowsze dla regionu, w którym żyjemy – powiedział aktor w programie „Rozmowy niesymetryczne” Doroty Wysockiej-Schnepf na antenie TVP Info. Siedemnaście lat temu Marek Kondrat ogłosił rozstanie z aktorstwem, ale ludzie wciąż podchodzą do niego na ulicy i wspominają role, które grał. Czy odszedł dlatego, że nie czuł się dobrze w tym zawodzie? – Nie. Ono [aktorstwo – red.] miało swój czas, który się skończył. Nie ma w tym nic złego. Nie mam jakichś głębszych przemyśleń na ten temat. W moim życiu stało się to naturalnie. Straciłem emocję do tego zawodu i rozpocząłem zupełnie inną przygodę w swoim życiu, nauczywszy się, że właściwie nie ma takich przedziałów wiekowych, które by nie pozwalały człowiekowi coś zaczynać – powiedział aktor. „Nie wrócę do aktorstwa” Dodał, że brakuje mu „otoczenia, które w bardzo dużym stopniu decydowało o tym, co robię”. – Miałem swoich mistrzów, swoich kolegów, dla których objawiałem to, co objawiałem, bo oni byli bezpośrednimi odbiorcami. Mityczny widz jest, niczego mu nie imputując, w drugim rzędzie – podkreślił. – Tłumaczę ludziom, że filmów, które robiłem, nie zrobiłbym dzisiaj, bo zmieniła się wartość tej dziedziny sztuki, stała się narzędziem rozrywkowym, czego nie czułem w swoim życiu. Myśmy jeszcze byli w takiej epoce, w której sztuka pełniła jakąś misję – dodał Kondrat. Jego zdaniem, kino nie było wtedy tak rozrywkowe, jak obecnie. - Dzisiaj to entertainment [rozrywka – red.] i wszystko w porządku. W każdym razie od zmiany ustroju i od momentu, kiedy pieniądze zaczęły cokolwiek znaczyć, to cała sztuka, mówię głównie o filmie, który wymaga zainwestowania dużych pieniędzy, żeby potem odzyskać je z widowni, to już jest wersja kapitalistyczna. Poszukuje się widza masowego, więc takie tytuły jak „Dezerterzy”, „Kwiatkowski” czy „Rewiry”, które robiliśmy od trzech miesięcy do pół roku, po prostu by się w tych budżetach nie zmieściły – dodał aktor. Zaznaczył, że nie wróci do aktorstwa. Kondrat: nie oglądam Mistrzostw Europy w piłce nożnej. – Oglądam sport, który wydaje mi się czysty, czyli np. snooker, curling. Uwielbiam takie rzeczy, w których nie ma miejsca na szalbierstwo. Piłka nożna jest otoczona stertą nieprawości – dodał. „Kaczyńscy grali głównie w wojny” Marek Kondrat był też pytany o spotkanie z braćmi Kaczyńskimi w czasach młodości. Na początku lat 60. mieszkali w jednym hotelu, kiedy 11-letni Marek kręcił „Historię żółtej ciżemki”, a 12-letni Jarek i Leszek grali w filmie „O dwóch takich, co ukradli księżyc”. – Mam z tym bolesne wspomnienie. Z perspektywy lat pomyślałem, że nie wykonałem nic w tym czasie, kiedy ich spotkałem, żeby ich przekonać, aby zostali jednak aktorami. Bo to by było dużo zdrowsze dla regionu, w którym żyjemy – podkreślił. Dodał, że to byli „bardzo żywi chłopcy”. – Czasem bywałem u nich, czasem oni bywali u mnie. Mój pokój mieścił się nad wejściem do hotelu, który miał zadaszenie. Coś tam wyleciało na nie i jeden z braci bliźniaków wylazł tam, za co został bardzo mocno skarcony przez obsługę hotelu – z groźbą, że więcej filmów nie nakręcą w tym miejscu – opowiadał aktor. – Oni grali głównie w wojny, mieli kilka pudeł żołnierzy ołowianych. To była treść ich zabaw. Zazwyczaj Jarek musiał tę wojnę wygrywać. Leszek, który był skromniejszy w tych ambicjach, musiał przegrać, krótko mówiąc. Temperament okazywali bardzo znaczny. I widziałem, jak wiszą na sobie, jak są zależni od siebie. I jak komplikują życie innym ludziom, także wspólnie. Psycholog powiedziałby, że to się daje w dzieciństwie zauważyć, kto kim będzie w przyszłości – stwierdził Kondrat. Kaczyńscy na czele państwa? „Ponury żart” Kondrat przyznał, że potem spotykali się i odwiedzali jako „znane dzieci”. – Pamiętam te spotkania, natomiast żadne przyjaźnie wtedy nie zapadły. Byliśmy skazani na siebie – dodał. W 2005 roku Lech Kaczyński został prezydentem, a rok później Jarosław objął tekę premiera, chociaż wcześniej obiecywał, że nie zostanie szefem rządu, bo to nie byłoby akceptowane w oczach społeczeństwa. – Fakt, że bracia bliźniacy są najwyższymi postaciami w zarządzaniu sporym krajem w środku Europy, no jest dla mnie dosyć ponurym żartem, że tak powiem, który tutaj jest możliwy, na świecie raczej nie. „Córka mnie odmładza” Dorota Wysocka-Schnepf zapytała Kondrata o dom w Hiszpanii, o którym rozpisywała się plotkarskie portale. – Kupiłem tam kiedyś ziemię, bo miałem odłożone na to pieniądze. Wyobrażałem sobie, że jak będę stary, to będę siedział w słońcu Hiszpanii i czekał na miłe chwile nicnierobienia, ale życie przyniosło mi zupełnie inne rozstrzygnięcia. Pojawiła się miłość, dziecko i ten dom przestał mieć swoje zastosowanie. Dziecko ma swoje potrzeby, musi się rozwijać i nie było czasu na to, żeby tam mieszkać. To wakacyjny dom, który de facto jest pusty, a wszyscy, którzy mają domy, wiedzą, że trzeba w nich mieszkać, żeby one żyły – powiedział Kondrat. Przyznał, że mała córka daje mu „powód do tego, żeby być aktywnym i znacznie odmładza”.