Jest optymizm przed meczem z Francją. Za jednego z głównych winowajców przegranej z Austrią (1:3) uznano Pawła Dawidowicza. Polak odniósł się do zarzutów podczas konferencji prasowej. Reprezentacja Polski jako pierwsza straciła szanse na awans do fazy pucharowej Euro 2024. Biało-czerwoni najpierw przegrali 1:2 z Holandią, a później 1:3 z Austrią i ostatni mecz z Francją zagra już tylko o honor. Znaleźli „kozła ofiarnego”Po meczu z Austrią bardzo oberwało się m.in. Pawłowi Dawidowiczowi. Zawodnik odniósł się do zarzutów w trakcie konferencji prasowej. – Nie idzie nie zobaczyć tych wszystkich wiadomości. Przyjąłem to normalnie, bo miałem już takie doświadczenia. Fajnie, że w piłce jest zawsze następny mecz i można się poprawić – mówił.– Myślę, że nerwowo weszliśmy w mecz. Austria dużo lepiej zaczęła. Trochę nas to mentalnie przygniotło. Mieliśmy jednak swoje sytuacje, jedną udało się wykorzystać. Wiedzieliśmy, że musimy co najmniej zremisować., A jak za bardzo się chce, to nie zawsze to przynosi dobre efekty. Austriacy przeczekali moment, gdy ruszyliśmy. Każdy chciał bardzo mocno, nie udawało się i potem zabrakło cwaniactwa – dodał.Polacy do ostatniego meczu podejdą bez presji. – Myślę, że jesteśmy dobrą drużyną. Po porażkach zawsze mówi się, że coś zawiodło, ale mentalnie jesteśmy gotowi na te mecze. Jest nadzieja, że coś fajnego się rodzi. Francuzów możemy zaskoczyć w kontrataku. Gramy z jedną z najlepszych drużyn, więc każdy chce się sprawdzić. To nagroda dla nas, że możemy zagrać z taką drużyną – dodał Dawidowicz.Czytaj także: Mały kibic zebrał owację na stojąco. Zobacz, co zrobił