O problemie mówi psycholog dr hab. Zofia Dołęga. Napięcia wokół paska na świadectwie mogą w szerszej perspektywie czasowej inicjować u uczniów paskowych stany lękowe i inne problemy z obszaru zdrowia psychicznego – tłumaczy psycholog dr hab. Zofia Dołęga. Dodała, że „paskowy uczeń" to jak „korporacyjny pracownik roku", a pasek to nierzadko certyfikat dla idealnego rodzica. Ministra edukacji Barbara Nowacka pytana o kwestię biało-czerwonych pasków na świadectwach zapewniła, że nie ma żadnych prac nad zmianą świadectw.– Znam dyskusje dotyczące świadectw, ale dzisiaj wiem, że rodzice są do tego megaprzekonani i nie ma takiej atmosfery, żebyśmy zmieniali kwestię pasków – zastrzegła ministra.Wcześniej małopolska kurator oświaty Gabriela Olszowska w mediach społecznościowych skrytykowała świadectwa z paskiem, co wywołało falę komentarzy i spowodowało powrót do dyskusji o sens tej formy wyróżniania uczniów, których średnia z ocen wynosi co najmniej 4,75. Olszowska swój wpis usunęła, nie jest już dostępny.„Ospałość systemu edukacyjnego"W tej sprawie głos zabrała dr. hab. - prof. Uniwersytetu SWPS Zofia Dołęga – psycholog, nauczycielkę akademicką, specjalistkę w zakresie psychologii rozwojowej, edukacyjnej, stosowanej psychologii rozwoju i psychopatologii rozwoju psychicznego dzieci i młodzieży, a także psychometrii i diagnostyki psychologicznej dla celów wychowawczo-klinicznych.Zdaniem profesor, takie prace w resorcie powinny się toczyć. Zaznaczyła, że należy zastanowić się, co pasek na świadectwie daje dziecku i czy zaspokaja istotne cele edukacyjne.– Pasek to przykład pewnego przyzwyczajenia, jakiejś ospałości systemu edukacyjnego, kierującego się stereotypem społecznym: skoro tak zawsze było, więc tak dalej będzie – zauważyła. Podobnie, jej zdaniem, jest z kontrowersjami wywołanymi decyzją o braku ocen za prace domowe: „Jak mogą nie być na ocenę, skoro zawsze były?".Profesor oceniła, że „gdyby nasza edukacja miała sprecyzowany cel nadrzędny, wskazujący, po co kształcimy, ku czemu edukacyjnie zmierzamy, łatwiej byłoby odpowiedzieć na pytanie, czy paski spełniają jakąś istotną funkcję kształcącą".Pasek – jako komunikatJej zdaniem, „generalnie pasków być nie powinno, bo w obecnym systemie edukacji pełnią nie tylko ważną funkcję informującą, ale również niepotrzebnie naznaczającą". Dodała, że dla tych uczniów, którzy pasek dostają, są wyróżnieniem, ale dla tych, którzy ich nie mają, często są komunikatem: „jesteś gorszy".Ponadto, jak zwróciła uwagę, na paskach nierzadko bardziej zależy rodzicom niż samym uczniom, a dowodem na to są zachowania rodzicielskie widoczne zwłaszcza w końcu roku szkolnego. Dodała, że ambitni rodzice naciskają na nauczycieli; dopytują między innymi o dodatkowe zadania dla swoich pociech – wszystko po to, by te wypracowały upragnioną średnią 4,75.– Jednym słowem paskowy uczeń to jak korporacyjny pracownik roku, a biało-czerwony pasek to nierzadko certyfikat dla idealnego rodzica – oceniła.Spina na pasek Prof. Dołęga powiedziała, że „na styku uczniowie-rodzice-nauczyciele dziwne relacje powiązane z uzyskiwaniem paska nie są pożądane w prawidłowo przebiegającym procesie edukacyjnym". Proces ten – dodała – generalne zakłada określone, nie zniekształcane czynnikami zewnętrznymi tempo i zakres pracy; zakłada określone kryteria bieżącego oceniania wysiłku uczniów, ale też pewną wspólnotowość opanowywania wiedzy i umiejętności.– Niestety tak się jakoś utrwaliło, że (...) rodzice, gdzieś w okolicach kwietnia i maja zaczynają istotnie ingerować w procesy dydaktyczne sprawiając, że ich dzieci, zamiast korzystać z wolnego czasu, biegać po boiskach, kopać piłkę i jeździć na rowerze, doznają „spiny", by mieć pasek. Do późnego wieczora powtarzają materiał. Są przeciążone, zestresowane. Oczywiście nie wiedzą, czy ostatecznie ten będą pasek dostaną. Co więcej, niejednokrotnie nieadekwatnie do możliwości zamartwiają się, czy spełnią oczekiwania, nie tylko swoje, ale przede wszystkim rodziców – powiedziała.StresProfesor zwróciła uwagę, że tu mogą zrodzić się problemy z uczniowskim zdrowiem psychicznym. – Najczęściej jest to „tylko" stres bieżący, codzienny. Niekiedy bywa jednak permanentny, co może rodzić stany lękowe, a niekiedy znane w psychopatologii uporczywe ruminacje (nawracające negatywne myśli – przyp. red.). U „paskowych uczniów" są to powiązane z lękiem niepokojące myśli przyjmujące np. postać obsesyjnych, skierowanych do siebie zapytań: czy na pewno wszystko umiem; co będzie, jeśli tego nie zdam; co powie mama, jeśli mi nie pójdzie; co zrobi tata? – powiedziała.Wyjaśniła, że w taki sposób bieżące, sytuacyjne napięcia mogą przekształcić się w zaburzenie lękowe. To ono – dodała – powoduje, że uczeń wstając rano i idąc do szkoły przeżywa nieznośny niepokój.– Przygotowując się do szkoły stresuje się, czy właściwie spakował szkolny plecak; czy zdąży do szkoły, jak tam się spisze, itd. Choć nie ma podstaw, by tak myśleć, bo przecież, jeśli jest „uczniem paskowym", to zwykle jest zorganizowany w tych kwestiach. Mimo to, nadmiarowo przeżywa swoje obowiązki szkolne, wyznaczone zadania. Bywa, że te nie są spójne z jego/jej przekonaniami, narzucone z zewnątrz najczęściej ze strony rodziców. Tacy uczniowie czują ich presję, zwłaszcza gdy ci sięgają po argument, że pasek zobowiązuje nie dając prawa do błędu, pomyłki czy porażki – zauważyła psycholog.Podkreśliła, że „tego rodzaju relacje, przeżycia i napięcia wokół paska na świadectwie mogą w szerszej perspektywie czasowej inicjować stany lękowe i inne problemy z obszaru zdrowia psychicznego". Zwłaszcza u uczniów szkół podstawowych, ale też uczniów średnich.„Oldschoolowy" pasek– Tym bardziej, że pasek ze świadectw w szkole podstawowej z różnych powodów bywa nieosiągalny w szkole średniej. Dla nastolatków jest najczęściej passé. Mają inne, ważniejsze sprawy na głowie, niż zdobywanie odpowiednich ocen dla „oldschoolowego" nieco paska. Stąd też nic nie warty jest częsty u rodziców argument, że skoro w podstawówce pasek był, to i nadal być powinien – zaznaczyła profesor.Podobnie jest zresztą z argumentem rodziców odnoszącym się do osiągnięć szkolnych typu: „a ja miałem w szkole same piątki"; takie argumenty w żaden sposób nie zmotywują.Psycholog wyjaśniła, że istnieją dwa główne – obok amotywacji – typy motywacji: zewnętrzna wynikająca, np. z ocen szkolnych czy paska i wewnętrzna – płynąca z zainteresowań i uzdolnień, chęci pracy, bycia dobrym uczniem.– To, o co powinniśmy się w edukacji starać, to to, by wzbudzać w uczniach/uczennicach jak najczęściej motywację wewnętrzną. By sami uczniowie/uczennice myśleli o sobie motywująco, o rozwoju zainteresowań, o korzyściach płynących ze zdobywanej wiedzy, o kształceniu określonych umiejętności i dobrych postawach. Nie jest dobrze, gdy motywacja uczniowska jest głównie zewnątrzpochodna, gdy to biało-czerwony pasek staje się wyznacznikiem uczniowskiego poczucia wartości – podkreśliła.Komu pasek nie jest potrzebny?Dodała, że zasada motywacji wewnętrznej w edukacji powinna przyświecać zarówno edukacji podstawowej, jak i ponadpodstawowej.– Śmiem twierdzić, że pasek na świadectwie ma słabe albo żadne przełożenie na sukcesy czy powodzenie w życiu dorosłym. Natomiast koszty jego zdobywania są spore – oceniła prof. Dołęga. – Można być prymusem szkolnym mając relatywnie niski poziom inteligencji. I odwrotnie, wysoki poziom inteligencji ucznia wcale nie gwarantuje, że uzyska on znakomite oceny – zauważyła.Dodała, że „prymusi w szkole średniej często na studiach są przeciętnymi studentami, a wśród najsłabszych uczniów nie brakuje osób o ponadprzeciętnych zdolnościach niekoniecznie mierzalnych sprawdzianami wiedzy czy testami inteligencji". Są to – wskazała – zwykle uczniowie/uczennice ukierunkowani na jakiś obszar wiedzy, czy działań niemierzalnych ocenami szkolnymi.– Im pasek nie jest potrzebny. Ważna natomiast jest ich autodeterminacja wyznaczona zainteresowaniami, czy uzdolnieniami i jest dobrym prognostykiem dla osiągnięć w przyszłości – podkreśliła psycholog.