Były prezes PZPN zabrał głos. Polacy wyglądali jeszcze gorzej niż w pierwszym meczu z Holandią – mówił nam Michał Listkiewicz, były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Biało-czerwoni stracili szansę na wyjście z grupy po porażce z Austrią 1:3. W trakcie Euro rozegramy jeszcze jedno spotkanie. We wtorek o godzinie 18:00 zmierzymy się z Francją. – Dobre widowisko może procentować pozytywami w kolejnych miesiącach – dodał były sędzia piłkarski. Filip Kołodziejski: – Po porażce z Austrią Polacy nie mają już szans na wyjście z grupy. W których elementach biało-czerwoni popełnili największe błędy? Michał Listkiewicz, były prezes PZPN: – Stało się to, czego bardzo się obawialiśmy. Chodzi o słabą grę w defensywie. Szwankował cały zespół, a przede wszystkim blok obronny. Polacy wyglądali jeszcze gorzej niż w pierwszym meczu z Holandią. Było też słabej niż w rywalizacji z Turcją i Ukrainą przed Euro. To nasza pięta Achillesowa. Polska obrona nie jest zgrana. Austriacy bez trudu ogrywali ociężałych defensorów. Trener Michał Probierz musi poradzić sobie z tym kłopotem przed jesiennymi meczami w Lidze Narodów.– Eksperci mówią wprost: Polacy nie wytrzymują ciśnienia. Coś w tym jest?– Być może tak. To jednak zdumiewające. Mamy do czynienia z profesjonalnymi piłkarzami. Grają w poważnych ligach. Rozgrywali już dziesiątki spotkań o wielką stawkę. Z podejściem mentalnym problem mogą mieć juniorzy, 16-latkowie. Nie reprezentanci kraju. Dla niektórych Polaków istnieje „szklany sufit”. Niestety, w niektórych przypadkach nie starcza umiejętności. Niewytłumaczalne jest dla mnie popełnianie takich błędów, jak Pawła Dawidowicza. Zaprezentował mizerny poziom. Pierwsza stracona bramka to kuriozum. Zachowaliśmy się, jak na treningu. Ta sytuacja podcięła nam skrzydła.– Widzi pan jakieś plusy?– Mamy duży potencjał w tej kadrze. Trener Probierz odmienił podejście drużyny. Jest większy entuzjazm. Ta grupa osób lubi ze sobą przebywać. Nie tylko po wygranych. Wspierają się po porażkach. Tacy piłkarze, jak Nicola Zalewski czy Kacper Urbański to przyszłość kadry. Trzeba brnąć w tym kierunku. Selekcjoner powinien jeszcze bardziej odważnie sięgnąć po młodzież. Nie bójmy się testować graczy z U20 czy U21. Szukajmy potencjału. Dajmy szansę talentom. Niby Euro się dla nas kończy, ale życie piłkarskie toczy się dalej. Będzie Liga Narodów, a przede wszystkim eliminacje mistrzostw świata w 2026 roku. Powinniśmy na nie awansować. – Probierz powinien nadal pełnić funkcję pierwszego selekcjonera reprezentacji Polski?– Oczywiście. Bezwzględnie. Ciągłe zmiany fatalnie wpłynęły na jakość reprezentacji. Eksperymenty z portugalskimi trenerami były zupełnie nietrafione. Zwolnienia Jerzego Brzęczka oraz Czesława Michniewicza były przedwczesne. Bronili się wynikami sportowymi. Wypowiedziano dużo słów w emocjach. Niektóre mocno zaszkodziły.– Mówi pan o odmładzaniu kadry. A co z piłkarzami pokroju Roberta Lewandowskiego i Kamila Grosickiego?– Wszystko zależy od indywidualnych decyzji. Lewandowski nadal chce brać dla biało-czerwonych barw. Pamiętajmy, że Luka Modrić przy niektórych Polakach to weteran, a nadal gra i ma się dobrze, reprezentując bardzo wysoki poziom. Robert ma ogromną wydolność. Może stawać na równi z zawodnikami kilkanaście lat młodszymi. Wiek, nie jest żadnym kłopotem. To trochę, jak z limitami wiekowymi dla sędziów. Są bez sensu. Powinna decydować forma na boisku. Nie metryka. To tylko cyfry.– Jak podejść do meczu z Francją?– Na poważnie. To mecz o danie satysfakcji i odwdzięczenie się milionom kibiców. Dziesiątki tysięcy osób pojawiło się w Niemczech. O tym trzeba pamiętać i doceniać. Fajnie byłoby się postawić Trójkolorowym. Nie zmienia to jednak faktu, iż są wspaniałą i rewelacyjną drużyną. Mogą wystawić dwie równorzędne jedenastki. Niech Polacy pokażą serce. Dobre widowisko może procentować pozytywami w kolejnych miesiącach. Patrzę z optymizmem w przyszłość. Liczę, że awansujemy na kolejne mistrzostwa świata. W Ameryce Północnej mieszkają miliony Polaków. Już czekają na występ biało-czerwonych.Czytaj także: Polska pierwszym zespołem, który odpada z Euro 2024!