Marcin Przydacz w „Pytaniu dnia” . Marcin Przydacz w „Pytaniu Dnia” . Marcin Przydacz zapytany o to, czy jest zaskoczony przejściem posła Suwerennej Polski Janusza Kowalskiego do PiS, odparł, że „Kowalski pochodzi z trochę innego środowiska politycznego, ale został wybrany z listy PiS”.Relacje Suwerenna Polska – PiS – W demokracji już tak jest, że nawet wewnątrz koalicji zdarzają się różnice. Jesteśmy szeroką partią. Mamy skrzydło prawicowe i to bardziej centrowe. Nie ma nic złego, że wewnątrz partii toczą się dyskusje. W USA Republikanie także się czasem spierają, ale kiedy przychodzi do wspólnego działania na rzecz ojczyzny, to działają i głosują wspólnie. Podobnie może być u nas, są pewne różnice, ale są rzeczy, które nas łączą. Podstawowym mianownikiem jest chęć dbania o Rzeczpospolitą – podsumował gość „Pytania dnia”.Przydacz przyznał, że pamięta spory w swoim obozie. – Jednak przyzwyczaiłem się, że w polityce padają dużo mocniejsze słowa. Oczywiście uważam, że lepiej je zachować na dyskusje klubowe i wewnętrzne. Nie uważam jednak, żeby spory między PiS-em i Suwerenną Polską były aż tak mocne. Jak widać, naszym środowiskom jest coraz bliżej, także w sensie programowym. Trzeba się dogadywać i szukać tego, co nas łączy, a nie tego, co nas dzieli – dodał.Dojdzie do fuzji?Polityk PiS został także zapytany o to, czy możliwe jest – tak jak chce Jarosław Kaczyński – połączenie wszystkich części składowych Zjednoczonej Prawicy pod sztandarem PiS. – Jeżeli prezes Kaczyński widzi takie możliwości, to dobrze. Jednak pamiętajmy, że do tanga trzeba dwojga i będzie to również zależeć od Suwerennej Polski. Możemy też zastosować protokół rozbieżności, określając w czym się zgadzamy, a w czym nie. Suwerenna Polska może mieć inny ogląd, tak jak wielu innych posłów. Jednak im szerszym frontem będziemy iść, tym lepiej. Tego też oczekują od nas wyborcy – podkreślił poseł.