Andrzej Halicki we władzach największej frakcji w PE. Andrzej Halicki z KO został wybrany większością głosów wiceprzewodniczącym Grupy Europejskiej Partii Ludowej. To największa frakcja, jaka zasiada w Parlamencie Europejskim. Był jedynym polskim kandydatem na to stanowisko. – Odbieram ten wybór jako wyraz uznania wobec polskiej delegacji oraz uznania dla Polek i Polaków, którzy w wyborach europejskich potwierdzili, że chcą silnej, demokratycznej i europejskiej Polski – powiedział Halicki. W rozmowie z TVP Info zapewnił, że zamierza działać w zakresie poprawy ochrony zdrowia, bo nie jest to już kwestia poszczególnych krajów, a całej UE. Zapowiedział dalsze działania w zakresie bezpieczeństwa Unii, także energetycznego i gospodarczego.Głosowanie jest finałem rozpoczętego wczoraj spotkania zapoznawczego EPL po ostatnich wyborach do Europarlamentu, gdzie nowo wybrani posłowie wymieniali uwagi i opinie, a także decydowali o wyborze władz swojego stronnictwa.EPL ma teraz 190 mandatów i jest pierwszą siłą polityczną europarlamentu. We wtorek potwierdzono, że do największej grupy oficjalnie dołączyło 14 nowych europosłów, w tym siódemka europosłów węgierskiej opozycyjnej partii TISZA Petera Magyara, która zdobyła drugie miejsce na Węgrzech. Ponadto dwoje europosłów z Holandii i Czech, po jednym z Niemiec, Holandii i Danii. W wyborach aż 44 mandaty przypadły partiom, które nie zasiadały do tej pory w PE i nie przydzielono ich do żadnej grupy. Frakcje, w tym EPL, już wcześniej zapowiadały, że w najbliższych tygodniach będą chciały prowadzić negocjacje z nowymi ugrupowaniami na temat ich włączenia do grup politycznych. Najsilniejszą reprezentacją w EPL pozostają Niemcy, którzy mają 29 mandatów, zaś Manfred Weber ponownie zatwierdzony ma zostać na stanowisko szefa frakcji. Drugą najliczniejszą delegacją są Polacy z 23 mandatami (21 dla KO i dwa dla PSL), którzy na stanowisko wiceprzewodniczącego w prezydium frakcji nominowali szefa delegacji Andrzej Halickiego. Nie obyło się bez zamieszania, kiedy okazało się, że Weber wysunął na to stanowisko kandydaturę europosłanki Ewy Kopacz, tłumacząc to koniecznością zachowania „równowagi płci” w prezydium partii. Kopacz wycofała swoje nazwisko z listy.