Kolejny świadek. Jawny Fundusz Sprawiedliwości przekazał na niejawny fundusz operacyjny kwotę 25 mln zł, co wykryto podczas corocznej kontroli w Ministerstwie Sprawiedliwości – zeznał przed komisją śledczą ds. Pegasusa były dyrektor w NIK Marek Bieńkowski. Jak ocenił, było to ewidentnie złamanie zasad. W swobodnej wypowiedzi Bieńkowski zarzucił, że świadkowie, którzy byli już przesłuchiwani przez komisję śledczą, używali – jak mówił – „haniebnych określeń” dotyczących pracy NIK i jej kontrolerów. – Mam świadomość, że część z tych świadków stoi pod pręgierzem odpowiedzialności karnej, ale są pewne granice: nie wolno krzywdzić porządnych ludzi, którzy w NIK na rzecz państwa pracują uczciwie i rzetelnie – oświadczył i poinformował, że został niemal całkowicie zwolniony z tajemnicy kontrolerskiej przez prezesa NIK.Były dyrektor w NIK relacjonował kontrolę przeprowadzoną w 2021 roku w Ministerstwie Sprawiedliwości. – Wchodzimy na coroczną kontrolę budżetową, bez żadnej tezy, aczkolwiek kontrola, którą przeprowadzaliśmy wcześniej w Funduszu Sprawiedliwości dała nam do myślenia, że trzeba się bliżej przyjrzeć, co oni w tym funduszu robią – powiedział Bieńkowski.Klauzula ściśle tajnaJak mówił, kontrolę nadzorowała jego zastępczyni Anna Mach. – Na pewnym etapie kontroli pani dyrektor Mach przychodzi do mnie i mówi, że jawny Fundusz Sprawiedliwości przekazał na niejawny fundusz operacyjny kwotę 25 mln zł – relacjonował Bieńkowski. – W najczarniejszych snach nie przyszłoby mi do głowy, żeby jawny Fundusz Sprawiedliwości dekonspirował de facto fundusz operacyjny, który ma klauzulę ściśnie tajną – przekonywał.Bieńkowski poinformował, że jeszcze w trakcie kontroli wystąpił o spotkanie z ówczesnym szefem CBA Ernestem Bejdą – jak to określił – w konwencji: „co wy robicie?! Przecież to jest ewidentnie złamanie generalnych zasad dotyczących funkcjonowania służby i przekazywania środków, które są środkami publicznymi, ale nie są środkami z budżetu państwa”.Jak dodał, na żadnym etapie nie było jakiejkolwiek refleksji ze strony tych, którzy popełnili ten błąd. Były dyrektor w NIK poinformował, że nie miał wówczas wiedzy, na co realnie są przekazywane te środki. O tym, że może to dotyczyć oprogramowania szpiegowskiego dowiedział się z telewizji – W czasie kontroli takich informacji nie mieliśmy – przekonywał.Bieńkowski do czerwca 2020 roku pełnił funkcję dyrektora departamentu porządku i bezpieczeństwa. W NIK był współautorem raportu o nieprawidłowościach w gospodarowaniu Funduszem Sprawiedliwości w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy. Jak ustaliła dotychczas komisja śledcza, to właśnie z tego funduszu pochodziło 25 milionów złotych, dzięki którym Centralne Biuro Antykorupcyjne zakupiło oprogramowanie do inwigilacji o nazwie Pegasus.W ocenie większości jej członków i ekspertów, taka transakcja była niezgodna z prawem, ponieważ działalność CBA nie może być finansowana z funduszy celowych, tylko z budżetu państwa. Ziobro wezwany na świadkaKwestia legalności zakupu Pegasusa i jego sfinansowania to jeden z wątków afery, badany przez komisję. Ostatnim świadkiem w tym wątku, wezwanym przed komisję, będzie były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Termin posiedzenia z jego udziałem wyznaczono na 1 lipca. W pozostałych wątkach komisja zamierza przesłuchać jeszcze co najmniej kilkunastu świadków.Sejmowa komisja śledcza do spraw Pegasusa ma zbadać legalność, prawidłowość oraz celowość czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania między innymi przez polskie służby specjalne, policję i członków Rady Ministrów w latach 2015-2023