„W ciągu 40 lat demokracji nie widziałam takiego tłumienia manifestacji”. Do gwałtownych protestów doszło w środę przed budynkiem argentyńskiego Kongresu, gdzie senatorowie obradują nad pakietem reform zaproponowanych przez prezydenta Javiera Mileia. Demonstranci palili samochody, rzucali kamieniami i koktajlami Mołotowa. Policja użyła gazu łzawiącego oraz armatek wodnych. W demonstracji zorganizowanej przez środowiska lewicowe brały udział tysiące przeciwników polityki libertariańskiego prezydenta Javiera Mileia. Początkowo w centrum Buenos Aires panowała atmosfera festynu, ale – jak poinformował portal Infobae – po południu okolice siedziby Kongresu „zmieniły się w pole bitwy”.„Demonstranci spalili co najmniej dwa samochody, w tym pojazd należący do stacji telewizyjnej Cadena 3. Policja federalna i miejska zatrzymała co najmniej 28 osób, jedna z nich miała przy sobie granat” – przekazał dziennik „Clarin”. Zgodnie z przyjętym przez rząd Mileia tzw. protokołem antypikietowym policja wypychała protestujących z ulic, stosując gaz pieprzowy i armatki wodne. „Pięcioro deputowanych opozycyjnej lewicowej koalicji Unia na rzecz Ojczyzny (UP), którzy uczestniczyli w manifestacji, zostało potraktowanych gazem i trafiło do szpitala” – poinformowała stacja Telefe.„Dzień pełen przemocy”„To dzień pełen przemocy. W ciągu 40 lat demokracji nie widziałam takiego tłumienia manifestacji” – powiedziała agencji AFP opozycyjna posłanka Cecilia Moreau.Kancelaria prezydenta pogratulowała służbom porządkowym „doskonałych działań w tłumieniu grup terrorystycznych, które z kijami, kamieniami, a nawet granatami próbowały dokonać zamachu stanu, atakując normalne działanie Kongresu”.„Najbardziej liberalny kraj na świecie”Wcześniej w środę prezydent Milei oświadczył, że zamierza „zmienić Argentynę i uczynić z niej najbardziej liberalny kraj na świecie”.Debata i mające po niej nastąpić głosowanie w Senacie to największa jak dotąd szansa na uchwalenie zgłoszonego przez rząd pakietu reform, mającego fundamentalnie przebudować państwo, między innymi, poprzez zwiększenie uprawnień władzy wykonawczej oraz umożliwienie prywatyzacji państwowych spółek.Projekt został w lutym odrzucony, ale w kwietniu – w znacznie okrojonej formie – uzyskał aprobatę Izby Deputowanych, niższej izby Kongresu. Z analiz publikowanych przez media wynikało, że Senat jest w sprawie projektu podzielony dokładnie pół na pół.Ugrupowanie Mileia, Wolność Postępuje (La Libertad Avanza) dysponuje w obu izbach niewielką liczbą mandatów. „Rząd zdaje sobie sprawę, że w toku debaty projekt zostanie zmieniony, ale liczy, że nie zostanie on całkowicie odrzucony” – podała agencja Reutera.Od zaprzysiężenia w grudniu ub.r. Milei prowadzi politykę „cięcia piłą łańcuchową” wydatków publicznych, co ma wyciągnąć Argentynę z kryzysu gospodarczego i powstrzymać prawie 300-procentową inflację. Pod jego rządami kraj wypracował nadwyżkę budżetową, ale odbyło się to kosztem znacznego spadku realnych wynagrodzeń i emerytur. Według niektórych szacunków ponad 55 proc. społeczeństwa żyje poniżej granicy ubóstwa.Głosowanie Zgodnie z prognozami głosowanie zakończyło się remisem 36 do 36. W tej sytuacji zadecydował głos przewodniczącej Senatu, wiceprezydent kraju Victorii Villaruel. Senatorowie będą teraz głosowali po kolei nad każdym artykułem. Mogą również wprowadzać poprawki. Kancelaria prezydenta Javiera Mileia wyraziła zadowolenie z przyjęcia ustawy przez Senat, określając to jako „tryumf narodu argentyńskiego” oraz „pierwszy krok w stronę odzyskania naszej wielkości”.Projekt zakłada, między innymi, zwiększenie uprawnień prezydenta, zachęty dla zagranicznych inwestorów oraz prywatyzację dziesiątków państwowych spółek. Jeśli Senat przyjmie go z poprawkami, będą one musiały jeszcze zostać zatwierdzone przez Izbę Reprezentantów.