Dywersanci mieliby być przerzuceni na Zachód przez Białoruś. BYPOL, organizacja byłych białoruskich mundurowych, którzy przeszli na stronę opozycji, twierdzi, że do Niemiec na czas Euro 2024 może przybyć około 20-50 bojówkarzy z celem przeprowadzenia tajemniczej „akcji” w czasie imprezy. Dywersanci mieliby zostać przerzuceni przez Białoruś. Z kolei pod Mińskiem mieliby być szkoleni migranci m.in. z używania materiałów wybuchowych oraz przełamywania ogrodzenia na granicy. Według BYPOL mają to być mężczyźni w wieku 25-28 lat, mający doświadczenie z wojny domowej w Syrii i nazywający siebie prawdziwymi „bojownikami Allaha”. BYPOL podaje, że to Czeczeni, Tadżycy, Marokańczycy, „Syryjczycy afgańskiego pochodzenia”. Jedną z ich cech ma być znajomość języka rosyjskiego dla kontaktów z „rosyjskimi Niemcami” w Niemczech. Organizacja poinformowała, że na bojówkarzy oczekują islamistyczne komórki w Wuppertalu, Dortmundzie i Minden. W skład kilku grup mają wchodzić też kobiety o słowiańskim wyglądzie, które przeszły na islam i popierają idee stworzenia państwa islamskiego (kalifatu) w Niemczech, które przeszły szkolenie z dywersji w Turcji i w Niemczech. Jak powiedział w rozmowie z białoruską redakcją Biełsatu szef BYPOL Alaksandr Azarau, organizacja uzyskała potwierdzenie tych informacji ze swoich źródeł, ale doniesienia pojawiły się już w mediach we Francji i Niemczech. Azarau twierdzi, że według informacji uzyskanych przez BYPOL podczas ostatniego spotkania Alaksandra Łukaszenki i Władimira Putina omówiono takie przerzucenie bojówkarzy. Zastrzegł jednak, że informacja wymaga dodatkowego potwierdzenia. Ostatnie spotkanie między Putinem i Łukaszenką miało miejsce na Białorusi.Migranci szkoleni pod Mińskiem BYPOL poinformował także o tym, że władze rosyjskie podejmują decyzje o podziale przybywających do Moskwy i Mińska nielegalnych migrantów z Azji i Afryki. Część z nich jest kierowana na Ukrainę do udziału w działaniach bojowych, inni są wykorzystywani dla wywołania kryzysu migracyjnego na granicy z Polską i krajami bałtyckimi. Instruktorzy oddziału specjalnego białoruskich wojsk granicznych - tak zwanej „służby akcji aktywnych” – ćwiczą migrantów w centrum „Dynama” na terenie bazy wojskowej Urucze w okolicy Mińska. Migranci trenują używanie materiałów wybuchowych, orientację w lesie oraz przełamywanie ogrodzenia na granicy. Po sformowaniu grup z 10-12 osób migranci są transportowani do strefy przygranicznej i rozmieszczani w strażnicach pograniczników. Białoruś szykowała prowokację? BYPOL podała także informację o prowokacji na granicy białorusko-polskiej 28 maja, kiedy został ranny polski żołnierz Mateusz Sitek, który później zmarł na skutek odniesionych obrażeń. Według organizacji, zadaniem grupy migrantów było rozstawienie min przeciwpiechotnych po polskiej strony granicy w celu oskarżenia Polski w używaniu min przeciwko migrantom. Żołnierze polscy udaremnili jednak przeprowadzenie tej części operacji i zaczęli wypierać migrantów za linię granicy. Wtedy jeden z nich pchnął nożem żołnierza polskiego. Niezależni analitycy białoruscy nie wykluczają, że żołnierz został zraniony przez funkcjonariusza służb specjalnych Białorusi lub Rosji, który dowodził grupą migrantów. Dla podobnych zadań są dobierani funkcjonariusze swoim wyglądem podobni do azjatyckich migrantów.