Przed komisją przesłuchania dwóch świadków. Były szef MSZ Zbigniew Rau stawił się we dziś o godz. 10 przed sejmową komisją śledczą ds. tzw. afery wizowej. Po południu zeznawać ma były prezes Grupy Azoty Tomasz Hinc. W ubiegłym tygodniu odmówił on składania zeznań, zasłaniając się tajemnicą handlową. Przewodniczący sejmowej komisji śledczej badającej kulisy tzw. afery wizowej Michał Szczerba z PO powiedział przed jej rozpoczęciem, że Zbigniew Rau wiedział o całym procederze.Sam Rau przesłuchanie rozpoczął od swobodnej wypowiedzi: – Wbrew oskarżeniom opozycji nie doszło do masowego wydawania setek tysięcy wiz za łapówki od obcokrajowców, nie doszło do handlu wizami na stoiskach rozstawionych przed polskimi placówkami w krajach afrykańskich, nie doszło do korupcji wśród pracowników MSZ i zagranicznych placówek, do nacisków kierownictwa MSZ na służby konsularne w celu umożliwienia praktyk korupcyjnych.Dodał, że postępowanie prokuratorskie wykryło nieprawidłowości w procedowaniu wniosków o wydanie 607 wiz, z czego 268 wiz zostało wydanych. Jak wskazał, skala wykrytych nieprawidłowości sprowadzała się do ok. 15-30 setnych promila wydanych w tym czasie wiz.Zauważył, że w śledztwie prowadzonym przez prokuraturę postawiono zarzuty siedmiu osobom, „dlatego, że albo powoływały się na wpływy w MSZ lub w placówkach zagranicznych, albo oferowały korzyść majątkową, bądź zapowiadały takie korzyści w przyszłości”.Rau zwrócił uwagę, że ówczesny wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk, odpowiedzialny m.in. za nadzór nad służbami konsularnymi, poniósł odpowiedzialność polityczną i utracił stanowisko, a po kilku miesiącach w toczącym się śledztwie postawiono mu zarzuty.Zdaniem Raua, polskie państwo, w tym służby i organy ścigania, zadziałało perfekcyjnie w sprawie nieprawidłowości. Rau powiedział także, że niedługo przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi w Polsce w Parlamencie Europejskim zorganizowano debatę poświęconą kwestii rzekomego wydawania wiz za łapówki przez Polskę. Stwierdził, że odstąpiono wówczas od wcześniejszego zwyczaju, że takich debat nie urządza się przez sześć tygodni przed wyborami w kraju, który stanowił przedmiot debaty.Według niego „ten międzynarodowy dyskurs nie był prowadzony w dobrej wierze”. Jak mówił, nie powoływano się w nim m.in. na ustalenia polskich służb, nie odwoływano się do ustaleń corocznych kontroli w MSZ przeprowadzanych przez NIK. – Nie dowoływano się do ustaleń cyklicznych, unijnych kontroli konsulatów państw unijnych właśnie w kwestii wydawania wiz – dodał.Zapewniał też, że w MSZ nie ma żadnego wewnętrznego dokumentu, który wskazywałby, że unijni dyplomaci, czy konsulowie na jakimkolwiek spotkaniu przejawiali zainteresowanie, czy też troskę o sposób i zakres wydawania wiz.Rau kontra komisja– Celem tego wspólnego działania, produkowania fake newsów, pomówień i kłamstw, celem, który łączył zarówno naszą opozycję, jak i wspierające ją podmioty zagraniczne, było doprowadzenie do sytuacji, w której dojdzie do porażki wyborczej, a tym samym do odsunięcia od władzy rządu Zjednoczonej Prawicy w Polsce – powiedział b. szef MSZ.Stwierdził też, że głosował za powołaniem sejmowej komisji śledczej, gdyż zakładał, że będzie ona „dążyć do ustalenia prawdy materialnej”, a on składając przed nią zeznania jako świadek, będzie „miał możliwość przyczynienia się do tychże ustaleń”. Obecnie – dodał – takie założenie mu nie przyświeca.– Polityzacja i autopromocja w czasie wyborów do PE tej komisji nie pozwala na bezstronne dociekania prawdy materialnej. W tym politycznym ferworze niepostrzeżenie zapisują państwo jedną z ciemniejszych kart polskiego parlamentaryzmu – powiedział Rau pod adresem członków komisji śledczej.Od kiedy Rau wiedział o nieprawidłowościach?Rau powiedział, że ówczesny szef MSWiA i koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński po raz pierwszy wspominał mu „o nieprawidłowościach dotyczących procedowania wiz na początku drugiej połowy 2022 r.”. Jak mówił, była to informacja "bardzo ogólna", a Kamiński wskazał, że „ten proceder stanowi przedmiot czynności operacyjnych naszych służb”.– Później – trudno mi powiedzieć, ile razy, może raz, może dwa – wspominał o konsekwencjach takich nieprawidłowości. Wspomniał raz o obecności nad Rio Grande cudzoziemców (...), co do których zachodziło podejrzenie posiadania polskiej wizy – mówił, wskazując jednak, że nie pamięta dokładnie tej wymiany zdań.Rau nie był w stanie powiedzieć, czy już w 2022 r. usłyszał od Kamińskiego o Edgarze K., bliskim współpracowniku ówczesnego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka. Szef komisji Michał Szczerba (KO) pytał Raua m.in. czy po tym, gdy dotarły już do niego informacje o korupcji w otoczeniu Piotra Wawrzyka, cofnął mu uprawnienia dotyczące nadzoru nad departamentem konsularnym.Rau odpowiedział, że jako „odpowiedzialny obywatel” nie zadawał służbom dodatkowych pytań, ponieważ miał świadomość, że te prowadzą w tej sprawie czynności pod nadzorem prokuratury, nie ujawniając w dodatku ani "zakresu przedmiotowego", ani „zakresu podmiotowego” tych działań.Dopytywany kilkukrotnie o tę samą kwestię, Rau stwierdził, że musi działać z „ostrożnością procesową”, a „zgodnie z przeciekami medialnymi” raport komisji, przed którą zeznaje, "jest już przygotowany". Podkreślił również, że ma prawo do uchylenia się od odpowiedzi na pytanie.Były szef MSZ zeznał, że nie zatwierdzał decyzji o uproszczonej ścieżce wizowej dla cudzoziemców, którzy mieli pracować przy inwestycji Orlenu Olefiny III i że nie miał świadomości, iż 5 pracowników generalnego wykonawcy inwestycji, Hyundai Engineering, miało dostęp do wewnętrznego systemu MSZ e-konsulat.Rau przyznał, że jego pasierb pracuje od kilku lat w Grupie Orlen, jednak – jak zastrzegł – na szeregowym stanowisku. Pytany, czy wie, że żona dyrektora jego gabinetu politycznego była zatrudniona w Grupie Orlen, potwierdził. Dodał, że nie miał udziału w jej zatrudnieniu.Świadek powiedział, że nie pamięta, jak często kierownictwo MSZ spotkało się w ub.r. na naradach. Na pytanie wiceszefa komisji Marka Sowy (KO), czy to możliwe, że taka narada odbyła się tylko raz w 2023 r. – w kwietniu, odparł: – sądzę, że niemożliwe, skoro mam pan takie dane, rozumiem, że ma pan jakiś cel.Rau został też zapytany, jakie działania podjął po tym, jak w drugiej połowie 2022 r. - według tego, co zeznał – dowiedział się o nieprawidłowościach ws. wiz od szefa MSWiA, ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego.– Rozdzielałem sygnały o nieprawidłowościach na te, które pochodziły od służb i zostawiałem tę sferę wyłącznej działalności służb, natomiast reagowałem, jeśli te sygnały pochodziły z innych źródeł. Przykładowo na początku 2023 r., kiedy pojawiło się kilka sygnałów o nieprawidłowościach w Mumbaju i chyba jeszcze jakimś kraju afrykańskim, wysłałem kontrolę zarządczą – powiedział Rau.Dodał, że o wizytację placówki w Mumabju wniósł Departament Konsularny MSZ, który był nadzorowany przez wicministra Piotra Wawrzyka. Uściślił, że nie przypomina sobie, by rozmawiał na ten temat z wicedyrektor departamentu Beatą Brzywczy; nie wie też o tym, że Brzywczy odmówiła udziału w wizytacji.„Nie wiedziałem o działalności Edgara Kobosa przed kwietniem 2023 r.”Rau zeznał też, że wicedyrektor biura prawnego Paweł Majewski, który ostatecznie pojechał z wizytacją do Mumbaju, został wskazany mu jako odpowiednia osoba, „chyba przez Wawrzyka”. Podkreślił, że wówczas nie miał żadnej wiedzy nt. związków ministra Wawrzyka z nieprawidłowościami.Świadek przyznał, że nie pamięta, czy po wizytacji w Mumbaju otrzymał jakiś raport. Sowa odpowiedział mu, że z dotychczasowych zeznań innych świadków wynika, że nie było żadnego raportu, a jedynie rozliczenie delegacji. Rau zaznaczył też, że nie wiedział, że współpracownik Wawrzyka, Edgar Kobos, wielokrotnie pojawiał się w MSZ. – O istnieniu tego pana dowiedziałem się, chyba nawet bez podawania jego nazwiska, od ministra koordynatora służb specjalnych w kwietniu 2023 r. – powiedział.Sowa pytał świadka o to, czy wiedział o praktyce wysyłania ponagleń do placówek konsularnych, by przyspieszać wnioski wizowe, o co zabiegał Kobos. – Nie wiedziałem o działalności Edgara Kobosa przed kwietniem 2023 r. Czy pan mnie słyszy? – odpowiedział Sowie.Rau zeznał, że nie poinformował nikogo w MSZ o aresztowaniu Kobosa, do czego doszło w kwietniu 2023 r. – Kiedy dowiedziałem się o tym od ministra Kamińskiego, rozpowiadanie o osiągnięciach służb, w środowisku, które mogło być ich przedmiotem zainteresowania, mogłoby być niestosowne – stwierdził były minister spraw zagranicznych.Sowa poinformował go o zeznaniach innego świadka, byłego dyrektora biura prawnego i zarządzania zgodnością MSZ Jakuba Osajdy. Osajda powiedział, że 17 maja 2023 uzyskał informacje nt. prowadzonego śledztwa CBA w MSZ bezpośrednio od Raua i szefa jego gabinetu politycznego Mateusza Paliego. (PAP)