Debata z okazji rocznicy czerwcowych wyborów. Chris Niedenthal, autor słynnego zdjęcia pod kinem Moskwa, stwierdził, że czerwcowe wybory „były cudem” – Nie spodziewaliśmy się tego co się stało. Podobnie jak obóz rządzący, który był przekonany, że wygra. Czy byłem wszędzie, gdzie trzeba było być? Niekoniecznie, ale czasami miałem szczęście – mówił fotograf.Z kolei Jerzy Borowczak opozycjonista i wieloletni poseł wskazał na doświadczenia Solidarności z perspektywy Gdańska. – Czuliśmy w Gdańsku odpowiedzialność za Solidarność, bo tu był Lech Wałęsa. Stocznia Gdańska w 1982 roku zastrajkowała jako jedyna, dlatego, że byliśmy do tego zobowiązani. Bez strajków pewnie nie doszłoby do okrągłego stołu. Z kolei, same czerwcowe wybory to był karnawał. Cały Gdańsk był oplakatowany i obmalowany. Wszystkie spotkania wyborcze były bardzo wesołe – wspomniał Borowczak.„Okrągły stół”Z kolei, Bogdan Borusewicz, opozycjonista i wieloletni polityk przyznał, że odmówił wzięcia udziału w obradach „Okrągłego stołu”. – Odmówiłem, bo uważałem, że jesteśmy za słabi. Sądziłem, ze trzeba poczekać na kolejną falę strajków. Ale kluczowe kwestie i tak rozstrzygnięto w Magdalence. Okrągły stół zaokrąglał pewne kwestie i doprecyzowywał szczegóły – uważa Borusewicz.Zbigniew Bujak przyrównał historię Solidarności do historii szlacheckich konfederacji w Polsce. – Konfederacja nie była organizowana przeciwko władzy, tylko po to, żeby osiągnąć konkretne postulaty. Równolegle w Chinach na placu Tiananmen odbył się wielki protest, który każdy z nas bacznie obserwował. Wiele zdarzeń przypominało do złudzenia przebieg sierpniowego strajku w Stoczni Gdańskiej. Nie ulega wątpliwości, że chińskie kierownictwo, wiedząc, że uwaga świata jest skierowana na Polskę, zdecydowało się na tak radykalny krok – przekonuje opozycjonista.Ryszard Bugaj stwierdził, że po wyborach przypomniało mu się słynne powiedzenie Churchilla o demokracji. – „Demokracja to straszna rzecz, ale nikt niczego lepszego nie wymyślił”. Miałem uczucie, że stoimy przed schodami. Jednak, nie miałem wątpliwości, że rezultat wyborów będzie dla nas dobry. W 1989 roku udało się pokazać opozycję, jako tą, która została uznana przez władzę. Władza musiała szanować nasze zdanie – podkreślił.Po objęciu władzy Bujak przekonywał, że rządzenie po zmianie systemu jest „piekielnie trudne”. – Wszyscy w Solidarności spotkaliśmy się w łatwy sposób pod hasłem wolności. Ale kiedy formułuje się rząd, to okazuje się, że sprawa jest trudniejsza. Wolność dla przedsiębiorcy jest czymś innym, niż dla twórców kultury i sztuki, innym dla prawników itd. Każda sfera ma swoje oczekiwania i wizję wolności. Zaspokojenie tych potrzeb powinno być umiejętnie wzięte pod uwagę przez rządzących – uważa opozycjonista. W drugiej części debaty rozmawiali: Leszek Balcerowicz, Janusz Steinhoff, prof. Antoni Dudek i senator Marek Borowski. Segment został poświęcony przemianie ustrojowej i reformom gospodarczym z lat 90-dziesiątych.Prof. Antoni Dudek odniósł się do reformy Balcerowicza. Według profesora, „ta reforma miała bardzo mocne koszty społeczne”. – Jednak hiperinflacja jest pożarem dla gospodarki. Jak straż pożarna przyjeżdża gasić to używa wody, a jak wiemy woda też jest niszcząca. To znacy, że mamy czekać aż wszytko się spali, czy ratować co sie da? Według mnie jest nieuchronne. Nie kryję, że PGR-y były nie od uratowania. Ale mozna było wproadzić środki naprawcze, np. ufunodwać stypendia lda dzieci z tych rodzin postgrowskioch. Inaczej wyglądała transformacja w dużych miastach, gdzie przyszło to najłatwiej, a inaczej na wsiach i małych miasteczkach. W pewnym zakresie można było trochę inaczej poprowadzić politykę społeczną, ale to nie zmienia faktu, że dalej mielibyśmy masę niezadowolonych ludzi. Zgodził się z nim senator Borowski jednak zaznaczył, że „w niektórych miejscach trzeba gasić, a w niektórych trzeba użyć piany, a nie wody, tzn. innych środków”.