Rady od przewodniczącego jury. Rada jest prosta: trzeba, kochani, robić to, co się kocha. Nie oglądać się na nagrody ani jurorów, tylko na osoby bliskie – mówi Jacek Cygan, przewodniczący konkursowego jury 61. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, pytany o receptę na sukces. Już dzisiaj dziesięcioro debiutantów zmierzy się z twórczością legendy polskiej sceny. Podczas koncertu „Niemen symfonicznie” artyści wykonają utwory Czesława Niemena w porywających, miejscami soulowych, czasem „funkujących” aranżacjach. Towarzyszyć im będzie Orkiestra Adama Sztaby i Orkiestra Polskiego Radia w Warszawie. ***Mateusz Baran: Co trzeba zrobić, żeby wygrać w Opolu? Kogo poszukujecie?Jacek Cygan: Poszukujemy przede wszystkim kogoś, kto dobrze śpiewa, ma osobowość i potrafi na tej piosence, najczęściej znanej, lubianej, odcisnąć jakieś piętno. Czesław Niemen to potężne wyzwanie.Oczywiście. Mierzyć się z taką legendą, również opolskiego festiwalu, to nie jest proste zadanie. Chyba że ktoś dobrze porusza się w tym świecie. Wtedy to rozkosz. Ale do tego trzeba mieć szczególny dar...Jak się pisze piosenki, które zapadają w pamięć, które są aktualne, które mogą być wykonywane przez artystów wielokrotnie? Kto jak kto, ale Pan jest w tym mistrzem.Najprościej byłoby powiedzieć, że... nie wiem. Każda piosenka jest wyzwaniem i do każdej podchodzę tak, jakby była pierwszą, jaką piszę. Wszystkie są inne: zmienia się muzyka, charakter, dusza wykonawcy. To wszystko jest za każdym razem oryginalne, niepowtarzalne i nie ma tu żadnej procedury, żadnego przepisu czy algorytmu.Jest pan jednym z weteranów festiwalu. Czy któreś z wydarzeń zajmuje szczególne miejsce w pańskiej pamięci?Pojutrze prowadzę koncert utworów Janusza Kondratowicza. To wybitny twórca piosenek, mój starszy kolega, nieżyjący już niestety. Pamiętam, że spotkaliśmy się kiedyś na festiwalu, w niedzielę, ostatniego dnia, czekając w amfiteatrze na wyniki jury. Przyszedł do mnie, pogratulował. „Twoja piosenka wygrała, a dodatkowo dostałeś nagrodę indywidualną za tekst” – zaskoczył mnie. Bardzo to było miłe.Co to był za utwór?„Jaka róża taki cierń”.Zaśpiewała to Edyta Geppert. Tak, to było 40 lat temu. Co mnie urzekło to fakt, że z jego strony nie było żadnej zawiści. Powiedział mi to tak normalnie, otwarcie... To świadczy o tym, jakim był człowiekiem. Zapamiętałem ten moment na całe życie.To jest piękna historia, za którą bardzo dziękuję. Czy ma pan jakąś ostatnią radę dla naszych debiutantów?Rada jest prosta: trzeba, kochani, robić to, co się kocha. Nie oglądać się na nagrody ani jurorów, tylko na osoby bliskie: na rodzinę, przyjaciół, na tych, do których ma się zaufanie. Jeśli im podoba się to, co robisz, to znaczy, że jesteś dobry i musisz iść tą drogą.Piękne słowa, nie tylko dla debiutantów, ale chyba dla nas wszystkich. Bardzo dziękuję. To ja dziękuję. I niech ten festiwal ułoży nam się śpiewająco!