"Dlaczego dzieci umierają?" - pyta założyciel hospicjum. Ojciec Filip Leszek Buczyński, założyciel i prezes Lubelskiego Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia, dzieli się swoimi doświadczeniami z konfrontacją ze śmiercią dzieci. W rozmowie z Szymonem Piegzą z Onetu ojciec Buczyński wyjaśnia, jak radzi sobie z trudnymi pytaniami o sens cierpienia i śmierci małych pacjentów. Dla ojca Buczyńskiego najtrudniejszym pytaniem jest: "Dlaczego dzieci umierają?". Przez lata towarzysząc umierającym, zakonnik przyznaje, że nie jest w stanie zrozumieć sensu cierpienia śmiertelnie chorego dziecka. Jego pytanie skierowane do Boga brzmiałoby: "Dlaczego te wszystkie dzieci musiały umrzeć?".Ojciec Buczyński opisuje swoje doświadczenia z towarzyszeniem dzieciom w ich ostatnich chwilach. Dzieci, które są na granicy między życiem a śmiercią, często wyrażają swoje doświadczenia w niezwykły sposób. Niektóre z nich opowiadają o euforycznym stanie, inni mówią o miejscach, osobach, które widzą tuż przed śmiercią.Zakonnik podkreśla również, jak ważne jest wsparcie dla rodziców, którzy tracą swoje dzieci. Mówi, że najważniejsze jest bycie przy nich, nieukrywanie się za religią. W jego opinii, rodzice mają pełne prawo do żałoby i powinni otrzymać wsparcie, aby mogli pozwolić swojemu dziecku odejść w sposób godny i spokojny.Ojciec Buczyński, mimo wieloletniego doświadczenia w pracy z umierającymi dzieci i ich rodzinami, przyznaje, że nadal ma wiele pytań. Jednak pomimo tych pytań, uważa, że jego praca ma ogromną wartość. Pomaga rodzicom znaleźć sens w ich cierpieniu i pomaga im przejść przez proces żałoby.Ojciec Buczyński podsumowuje swoje doświadczenia, mówiąc: "Dla mnie ta przemiana z poczwarki w motyla, z żałoby do połączenia duchowego z własnym dzieckiem, jest czymś fenomenalnym. Doświadczyłem, że śmierć ich dziecka ich zmieniła. Że dzięki temu są innymi ludźmi, bo to dziecko, które odeszło i które jest święte, nauczyło ich, co jest w życiu najważniejsze.".Chociaż ojciec Buczyński przyznaje, że czasem myśli o swojej własnej śmierci, jest przekonany, że setki dzieci, które pożegnał, wprowadzą go do nieba. Wierzy, że one będą tam, aby go przywitać, gdy nadejdzie jego czas.