W Gruzji trwają protesty. Szef departamentu ds. zadań specjalnych w gruzińskim MSW we wtorek przyznał, że uczestnicy demonstracji przeciwko ustawie o tzw. zagranicznych agentach są bici; dodał, że istnieje specjalna lista osób, wobec których ma być stosowana przemoc – informuje portal Civil. We wtorek parlament zdecydował o odrzuceniu weta prezydent dotyczące ustawy o tzw. zagranicznych agentach. – Nie biję młodych ludzi, biję łajdaków... Mamy listę, pokażę ją. Proszę odejść, nie filmować – powiedział ekipie telewizyjnej Zwiad Charaziszwili, pseudonim Chareba.Cieszący się złą sławą szef departamentu ds. zadań specjalnych odpowiedział w ten sposób na pytanie, czy we wtorek również zamierza „bić młodzież”. Na ten dzień w kraju zaplanowano kilka protestów przeciwko forsowanej przez władze ustawie o tzw. zagranicznych agentach.„Mężczyzna próbował uniknąć sfilmowania przez ekipę, gdy wsiadał do samochodu przed parlamentem, który zebrał się, by debatować w sprawie prezydenckiego weta wobec tej ustawy” – pisze portal Civil.„Zwiad Charaziszwili był bezpośrednio zaangażowany w brutalne ataki na pokojowych uczestników demonstracji” – zaznacza serwis. Reporterzy bez Granic (RSF) oceniają, że Chareba jest „znany z karnych ekspedycji przeciwko politycznym przeciwnikom (rządzącej) partii Gruzińskie Marzenie”.Więcej o protestach w Gruzji przeczytasz TUTAJ.Gruziński parlament odrzucił we wtorek, 84 głosami przeciw 76, weto prezydent Salome Zurabiszwili dotyczące ustawy o tzw. agentach zagranicznych. Szefowa państwa ma teraz pięć dni na podpisanie tej regulacji – podała agencja Associated Press.Parlament odrzucił weto prezydent ws. ustawy o agentach zagranicznych Ustawa przewiduje, że osoby prawne i media otrzymujące ponad 20 proc. finansowania z zagranicy podlegałyby rejestracji i sprawozdawczości oraz trafiłyby do rejestru agentów obcego wpływu.Zdaniem opozycji nowe przepisy umożliwią władzom niszczenie społeczeństwa obywatelskiego i wprowadzenie autorytarnego modelu rządów na wzór rosyjski.