Nietypowy sposób na pozyskanie wyborców. – Moją kampanię wyborczą prowadzę z Grecji – zapewnia brytyjski konserwatywny poseł Steve Baker. Polityk tłumaczy, że zaskoczyła go decyzja premiera Rishiego Sunaka, by ogłosić wybory w lipcu. Nie odwołał więc już wcześniej zarezerwowanych wakacji. W Wycombe w hrabstwie Buckinghamshire dziś pada. a na greckiej wyspie Lefkada? To co innego. Prawie 30 stopni w cieniu. Steve Baker, wiceminister do spraw Irlandii Północnej wybrał to drugie miejsce. Wyspę od okręgu posła dzieli zaledwie trzy tysiące kilometrów, ale mimo to opozycja zarzuca Bakerowi, że udaje Greka i tak naprawdę lekceważy wyborców.W sondażach prawica jest daleko w tyle za opozycyjną Partią Pracy. Ale Steve Baker mówi dziennikowi „Daily Mirror”, że jego wyjazd nie dowodzi, że sam już nie wierzy, że może obronić mandat. – Premier powiedział wszystkim, że mogą jechać na wakacje, a potem ogłosił wybory – tłumaczy polityk. Wyjaśnia, że „zdecydował się pracować nad kampanią z Grecji”. Przyznaje jednak, że „niektórym to rozwiązanie może się wydawać niekonwencjonalne”.Nietypowa data wyborówTen przykład to część szerszego zjawiska opisywanego przez media od czasu, gdy premier Sunak zaskoczył wszystkich, ogłaszając, że wybory odbędą się w lipcu, a nie jesienią. Wielu polityków Partii Konserwatywnej nie kryje pesymizmu, a część nie zgadza się z tą decyzją. Jedni, dlatego że uważają, że gdyby mieli czas do października czy listopada, udałoby im się nadrobić straty do opozycyjnych kandydatów. Inni, dlatego że nadzieję na zwycięstwo porzucili, ale sądzili, że mają więcej czasu na poszukanie sobie innej pracy.Większość obserwatorów jest zgodna, że początek kampanii nie jest dla konserwatystów wymarzony. Najpierw premier Sunak ogłaszał wybory na Downing Street w strugach deszczu. Potem pozował na zdjęciu w samolocie, w tle mając wielki, czerwony napis „wyjście”, co opozycja wykorzystała jako przepowiednię tego, co szefa rządu czeka po lipcowych wyborach. Następnie premier spotkał się z lokalnymi mieszkańcami miasteczka w Walii. I spytał ich, „czy czekają na piłkę nożną”, mając na myśli Euro 2024. Euro, na które Walijczycy się nie zakwalifikowali, odpadając w Cardiff z Polską. „Premier jak Titanic” Wreszcie, ważnym punktem kampanii była wizyta w Irlandii Północnej. Premier odwiedził „Titanic Quarter”, dzielnicę, gdzie zbudowano Titanica. To zaowocowało pytaniami dziennikarzy, czy premier jest jak kapitan statku powoli, ale nieubłaganie zmierzającego na dno.Wprawdzie sondaże pokazują od dawna wyraźną, dwucyfrową przewagę opozycyjnej lewicy, ale w Królestwie podczas kampanii zwykle partie rządzące zyskują. Badania pokazują też, że choć premier Sunak jest oceniany źle, to również w przypadku szefa lewicy liczba ocen negatywnych przeważa nad pozytywnymi. Lider labourzystów Keir Starmer zapewniał dziś, że zdaje sobie sprawę, że wciąż nie przekonał do siebie wielu Brytyjczyków i deklarował, że jego ugrupowanie zmieniło się od czasu ostatnich wyborów, gdy – prowadzone przez radykalnie lewicowego Jeremy'ego Corbyna – poniosło największą klęskę od lat trzydziestych minionego wieku.