Sprawa śmierci Jerzego Ziobry trwa już 18 lat. Aparat państwa potrafi każdego zmiażdżyć. Zwłaszcza jeżeli te osoby postępują w sposób daleki od prawa – przekonuje w rozmowie z portalem Goniec.pl prof. Jacek Dubiel, którego Zbigniew Ziobro od 18 lat oskarża o przyczynienie się do śmierci swojego ojca. – Czterech prokuratorów zostało oddelegowanych, żeby śledzić i ewentualnie dostrzec każdy mój błąd – mówi kardiolog, oceniając, że ta sprawa odebrała mu kilka lat życia. Prof. Jacek Dubiel to wybitny kardiolog, którego Zbigniew Ziobro wraz z rodziną, a przez jakiś czas także z podległą mu prokuraturą oskarża o przyczynienie się do śmierci swojego ojca. Jerzy Ziobro zmarł na zawał serca w 2006 roku. Prokuratura dwukrotnie umorzyła postępowanie w tej sprawie, nie znajdując uchybień w działaniach lekarzy. Krystyna Kornicka-Ziobro, matka byłego ministra sprawiedliwości, złożyła w 2011 roku subsydiarny akt oskarżenia przeciw czterem medykom. Proces ruszył dwa lata później. Niedługo po objęciu przez Zbigniewa Ziobrę stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego do sprawy włączyła się prokuratura. W 2017 roku sąd uniewinnił lekarzy. Od tamtej pory trwa apelacja w sprawie.„Ich oskarżenie brzmi, jakbym był mordercą!” Prof. Dubiel mówi, że był w szoku, gdy dowiedział się, że rodzina Ziobrów oskarżyła go o przyczynienie się do śmierci ojca byłego ministra. Jak zareagował na tak poważne zarzuty? Lekarz przyznaje, że gdy jest się atakowanym w taki sposób, „trzeba mieć twardą, grubą skórę”.– Ja niestety takiej skóry nie mam. Jestem człowiekiem wrażliwym. W związku z tym bardzo boleśnie tego typu zarzuty odczuwam. Rzucanie takich stwierdzeń czy oskarżeń to tak, jakby bezpodstawnie kogoś opluć. Ale ze strony osób skarżących takich reakcji się można spodziewać – przyznaje w rozmowie z Gońcem.Zderzenie z aparatem państwa – Aparat państwa potrafi każdego zmiażdżyć. Zwłaszcza jeżeli te osoby postępują w sposób daleki od prawa – dodaje lekarz, odnosząc się do działań prokuratury w okresie rządów PiS. Wówczas to śledczy wszczynali postępowania wobec wielu innych osób związanych ze sprawą. „Chodzi między innymi o liczne postępowania dotyczące szpitala, w którym pracował prof. Dubiel, wertowanie tomów dokumentacji w poszukiwaniu jakichkolwiek błędów, ataki prawne wobec sędzi, która uniewinniła lekarzy czy przeszukania w domach biegłych, którzy wydali korzystną dla lekarzy opinię sądową” – czytamy w Gońcu. – O szóstej rano weszli do domów piętnastu biegłych, którzy wydali na nasz temat pozytywną opinię… A jeden z piszących opinię, znakomity zresztą kardiolog interwencyjny, został oskarżony, że posiada w domu zbiór amunicji. Dostał wyrok dwa lata w zawieszeniu. Był kolekcjonerem starej broni i starej amunicji, którą zbierał i trzymał w garażu. Znaleziono przepis, że powinien to zgłosić, dostał wyrok i odszedł z kliniki. Jest świetny, z powodzeniem prowadzi teraz prywatną klinikę, ale został zniszczony. Takie przykłady można multiplikować – mówi z przejęciem profesor.Dopaść za wszelką cenę Profesor przyznaje, że chodziło o to, aby dopaść lekarzy za wszelką cenę. W rozmowie z Gońcem ujawnia: Z tego, co wiem, było co najmniej czterech prokuratorów oddelegowanych tylko po to, żeby śledzić i ewentualnie dostrzec jakikolwiek mój błąd. – Nie mówię tu o błędzie według pojęcia lekarskiego, chodziło raczej o wszelkiego rodzaju niedomówienia. Po to, by ewentualnie rozpoczynać następną grę. To niełatwo jest pracować, jeżeli każdy zgon jest analizowany przez grono prokuratorów. A przecież życie zawsze kończy się kiedyś śmiercią. I klinika przyjmuje chorych niezależnie od stanu. Bo to jest ostatnia przystań, gdzie chory może trafić – mówi. Lekarz przyznaje, że ta sprawa odebrała mu kilka lat życia. – Trwa to tak długo, że mój pełnomocnik już zdążył umrzeć. Następni na szczęście żyją. A ja? Jakoś żyję. Finalizując powtórzę: twoim sędzią jako lekarza zawsze jest pacjent. Jak pacjent o tobie dobrze mówi, to znaczy, że jesteś niewinny – zaznacza profesor. Pytany czy chciałby skierować jakieś słowa do byłego ministra, który dziś sam mierzy się z ciężką chorobą, odpowiada: Ja tylko mogę powiedzieć, że współczuję każdemu choremu. – On na pewno mi nie współczuje, to mogę pana zapewnić. To jest różnica między mną a nim. Ale trudno porównywać dwa poziomy – podkreśla.