W niedzielę w Poznaniu rozpoczyna się 14. Enter Enea Music Festival. – W muzyce szukamy ukojenia – mówi Leszek Możdżer, światowej klasy kompozytor i pianista jazzowy, a także dyrektor artystyczny Enter Enea Music Festival. Kolejna, 14. już edycja imprezy startuje w sobotę nad jeziorem Strzeszyńskim w Poznaniu. To okazja, aby w wyjątkowych okolicznościach przyrody spotkać się nie tylko z jazzem najwyższej próby, ale też z niezwykłą, zaraźliwą osobowością Możdżera. Nie wiadomo do końca, kiedy śpi. Nie wiadomo w zasadzie, czy w ogóle sypia! Jest artystą pogrążonym w nieustannym twórczym procesie, a jego muzyczne zainteresowania wykraczają daleko poza jazzową pianistykę. Z Leszkiem Możdzerem rozmawiamy na dwie godziny przed kolejnym koncertem. Jest skupiony, myślami chyba wciąż przy fortepianie. Mimo to znajduje czas na rozmowę, a jego energia i błysk w oku, są zaraźliwie. ***Mateusz Baran: Od dawna zastanawiam się, jak Ty to robisz, skąd w Tobie tyle energii i jak to jest, że jeszcze się nie wypaliłeś, robiąc tak wiele projektów jednocześnie! Leszek Możdżer: Och, to jest wręcz mistyczne pytanie. Jak to robić, żeby żyć z tym ogniem w sercu? Są jakieś tam technologie, metodologie podłączania się pod źródło życia, ale każdy musi sam je znaleźć, odkryć. Bo przez intelekt, to nie pójdzie. Tyle mogę powiedzieć. Pytam trochę w nawiązaniu do niedawnej rozmowy w Radiu Wrocław. Tam padło wręcz prowokujące pytanie: „jak to jest być Leszkiem Możdżerem?”. Wydaje mi się, że istota tego pytania brzmi właśnie: „jak Ty to robisz?” Imię i nazwisko to tylko kilka liter. Każdy ma imię i nazwisko, ale to nie o to chodzi, żeby być Leszkiem Możdżerem czy kimś innym. Trzeba być w zgodzie z kosmicznymi prawami. Poza graniem i komponowaniem jesteś jeszcze dyrektorem artystycznym Enter Enea Music Festival. Po co Ci to właściwie? Szczerze mówiąc, to ja nie wiem (śmiech - przyp. M.B.). Jerzy Gumny, który jest prezesem fundacji „Europejskie Forum Sztuki”, wymyślił kiedyś festiwal, zadzwonił do mnie i zaproponował, żebyśmy razem ten festiwal robili. Mało tego, nie zadzwonił raz, tylko dzwoni co roku! Jak tylko festiwal się kończy, to on łapie za telefon i już nas podkręca, że robimy następny! To tak naprawdę wszystko stoi na Jurku, który jest dyrektorem tego festiwalu, organizuje finansowanie i wszystkie techniczne elementy. A po co słucha się muzyki? To jest chyba pytanie do Państwa, do czytelników i słuchaczy: jaka muzyka do Państwa przemawia, jaka jest jej rola w kulturze i tkance społecznej. Muzyka ma za zadanie harmonizować nas wewnętrznie, wielu z nas znajduje w niej jakąś przestrzeń odpoczynku, ukojenia. Muzyka jest językiem abstrakcyjnym i zharmonizowanie się z wewnętrznym „ja” ma sens. Chyba po to właśnie to robimy, po to zostałem powołany. Dla mnie festiwale pełnią też ważną rolę społeczną. To spotkanie z człowiekiem i przyrodą. Dlaczego zatem warto wybrać się do Poznania nad jezioro Strzeszyńskie? Przede wszystkim festiwal to spotkanie z muzyką, która jest grana przez ludzi mających pewne cechy. Jako dyrektor artystyczny staram się znaleźć takich artystów, którzy rezonują z moim postrzeganiem świata. Oczywiście, mam jeszcze wsparcie całej rady artystycznej, razem knujemy, kogo dla Państwa zaprosić.Zapraszamy artystów, których nazwiska nie zawsze są znane w naszym kraju. Ważne jest jednak to, że to my wybieramy artystów, których chcemy zaprosić. Nie szukamy wśród dostępności, na zasadzie: “kto akurat może, to zaprosimy”. Rozkręcamy międzynarodowe kierunki poszukiwań i nierzadko dzieje się tak, że artyści po decyzji o udziale w naszym festiwalu, decydują się na kilka innych koncertów w Europie. Takie działania zmieniają wizerunek kultury na naszym kontynencie. Zatem wybieramy artystów, których chcemy usłyszeć, a nie tak, że przeglądamy oferty tych, którzy mają czas i łaskawie przyjadą zza oceanu i dla nas zagrają Jaki stosujesz filtr artystyczny przy doborze artystów? To nie jest filtr analizy intelektualnej, to jest pewnego rodzaju spontaniczne uczucie. Pojawia się taki błysk, decyzja, że do tego artysty piszemy z propozycją i, mówiąc szczerze, mamy praktycznie 100% potwierdzeń! To znaczy pomijam takie nazwiska, jak te, które w tym roku udało się sprowadzić czyli John Patitucci, Dave Weckl i pianista Joey Calderazzo. Na nich czekaliśmy trzy lata! Ale zazwyczaj intuicja mnie nie myli i artyści chętnie do nas przyjeżdżają. Zatem to efekt wewnętrznego przeczucia i impulsu. Jak reagują zatem artyści na spotkanie z poznańską publicznością? To jest dla nich wciąż coś nowego! Często są zaskoczeni jakością odbioru przez naszą publiczność! Bo to jest jednak tak, że jazz na całym świecie, to jest nisza. A u nas, podczas komuny, jazz stał się takim językiem wolności i wypracowaliśmy sobie bardzo solidnie przygotowaną publiczność. W Niemczech, na przykład, średnia wiekowa odbiorców jazzu to jest dobre 60 plus, zawsze karetka pogotowia stoi pod każdą filharmonią, kiedy odbywa się koncert jazzowy (śmiech, ale serdeczny - przyp. M.B.).U nas natomiast mamy naprawdę młodych ludzi na widowni, ale też młodych artystów, którzy świetnie grają po prostu ten jazz! U nas jazz rzeczywiście jest kwitnący, silny, mocny, taki tętniący doraźnym, aktywnym, aktualnym życiem i to jest piękne! Oni właśnie zachwycają się również tym! Ale poza zagranicznymi gośćmi usłyszymy polskich artystów, wśród nich Krzysztofa Maniaka czy Atom String Quartet i oczywiście Ciebie. Czeka nas też premiera i ciekawa kolaboracja: zespół Voo Voo pod wodzą Wojciecha Waglewskiego i Leszek Możdżer! Zrobiliśmy już dwa utwory z zespołem Voo Voo i zapowiada się na dosyć gorącą współpracę. Być może nawet perspektywiczną. Wojciech Waglewski to jest autorytet, który jest autorytetem po prostu, a nie dlatego, że ktoś powiesił na nim jakieś insygnia. To się czuje, on po prostu ma pewną ludzką moc, która wyziera z jego refrenów i z jego sposobu bycia, z jego postury, z tonu jego głosu.Dużo się od niego uczę. Pracujemy, mamy nowy repertuar i ten zespół się rozwija. Bardzo dobrze nam się gra razem, także serdecznie zapraszam: 29 maja, nad Jeziorem Strzeszyńskim Voo Voo i Leszek Możdżer. Wydaje się, że to może być ciekawe spotkanie zarówno dla nas, jak i dla Państwa. Ale, jak to u Ciebie, nie zwalniasz tempa! Niemal tuż po festiwalu, 15 czerwca zagrasz Bacha w siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach wraz z Orkiestrą Kameralną Miasta Tychy AUKSO, którą poprowadzi Marek Moś. Jednak wszyscy wracamy do Bacha? Bach był pierwszym jazzmanem w historii muzyki! Kiedy przeanalizuje się jego frazowanie czy jego linie basu, to mamy do czynienia właściwie z czystym jazzem. Być może te akordy są nieco prostsze pod względem harmonicznym, alteracji (podwyższenie bądź obniżenie jednego lub więcej dźwięków składowych, należącego do linii melodycznej bądź akordu - przyp. M.B.) niż to, co my gramy dzisiaj, ale to, co on robi, to jest czysty jazz!Będę więc improwizował na temat Bacha. Mało tego, będziemy poddawali improwizacyjnej obróbce oryginalny zapis bachowski! Parę płyt się ukazało z takimi przeróbkami Bacha, ale jednak, w moim odczuciu, te płyty za bardzo odchodzą od oryginału. Chcemy wiernie zagrać Bacha, a tym samym - wyłonić, odsłonić, wskazać na jego połączenie z jazzem. Zagramy koncert fortepianowy Bacha, oprócz tego jeszcze wyjątki z partity B-dur i jeden z chorałów. Na koniec kilka utworów, które napisałem dla orkiestry AUKSO. Czeka nas bardzo przekrojowy program, oparty w głównej mierze na twórczości Jana Sebastiana Bacha. Bach pozostawił po sobie tony, ciężarówki muzyki! Rozmawiamy szybko, wręcz przejmuję twoje napięcie przedkoncertowe, wyrwałem Cię z próby przed występem. Dzisiaj zagrasz we Wrocławiu muzykę innego giganta, Krzysztofa Komedy (nagranie zrealizowane we wtorek 21.05 przyp. M.B.). Kolejny koncert w Krakowie 30-ego maja! Krzysztof Komeda był kolejnym, potężnym umysłem w Polskiej kulturze. Komeda to też jest pewnego rodzaju tajemnica. To jest jakość porównywalna do muzyki Jana Sebastiana Bacha, chociaż bardziej efemeryczna. Był subtelny i posługiwał się bardziej intuicją, niż taką czystą matematyką, jak Jan Sebastian Bach, ale ranga - bardzo podobna. Enter Enea Music Festival potrwa do 29-ego maja. Ale to nie koniec. Na melomanów i entuzjastów jazzu czeka festiwalowy epilog. W październiku w Poznaniu wystąpią Jan Garbarek feat. Trilok Gurtu oraz amerykański saksofonista i kompozytor Branford Marsalis z przyjaciółmi. ROZMAWIAŁ: MATEUSZ BARAN Leszek Możdżer - jeden z najwybitniejszych polskich muzyków jazzowych. Urodził się 23 marca 1971 roku w Gdańsku. Naukę gry na fortepianie rozpoczął w piątym roku życia i przeszedłszy wszystkie szczeble edukacji, uzyskał dyplom gdańskiej Akademii Muzycznej w 1996 roku. Jazzem zainteresował się w klasie maturalnej. Ostrogi zdobył w zespole klarnecisty Emila Kowalskiego, a pierwszą próbę z zespołem Miłość odbył na swoje 20 urodziny. We wczesnych latach działalności muzycznej był również członkiem kwartetu Zbigniewa Namysłowskiego. Leszek Możdżer nagrywał płyty z najwybitniejszymi polskimi i światowymi muzykami jazzowymi. Komponuje dla teatru. Od roku 2011 Leszek Możdżer jest Dyrektorem artystycznym plenerowego festiwalu muzycznego nad Jeziorem Strzeszyńskim w Poznaniu – Enter Music Festival.Do tej chwili obecnej Leszek Możdżer nagrał ponad 100 albumów.