Chodzi o Michała Wosia i Marcina Romanowskiego. Marcin Romanowski i Michał Woś, byli wiceministrowie w resorcie Zbigniewa Ziobry, to nieoficjalnie pierwsi politycy, którym prokuratura chce uchylić immunitety w związku z defraudacją środków z Funduszu Sprawiedliwości. Przypomnijmy, że głównym celem Funduszu Sprawiedliwości miała być pomoc ofiarom przestępstw. Najwyższa Izba Kontroli we wrześniu 2021 roku, po analizie dokumentacji, oceniła, że środki, którymi dysponował Fundusz Sprawiedliwości były wydatkowane w sposób niegospodarny i niecelowy, co miało sprzyjać powstawaniu mechanizmów korupcjogennych. Nieprawidłowości miały dotyczyć wydatków na ponad 280 milionów złotych. NIK zarzuciła, że w praktyce zatracił on charakter funduszu celowego, dublował wydatki wielu organów państwowych, a ponad 60 proc. środków trafiało na zadania inne niż bezpośrednia pomoc pokrzywdzonym przestępstwami.W środę o nieprawidłowościach w Ministerstwie Sprawiedliwości mówił były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości Tomasz Mraz, który wziął udział w posiedzeniu parlamentarnego zespołu do spraw rozliczeń PiS. Były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości: O wszystkim decydował minister ZiobroMraz najpierw przeprosił „wszystkie organizacje, które ze względu działania funduszu nie otrzymały środków, o które się ubiegały”. Podkreślił, że większość konkursów, które organizował fundusz było przeprowadzone w sposób nierzetelny.Jak dodał „zapadały odgórne polecenia, która organizacja ma zwyciężyć”, a „wiele inicjatyw, których celem było przeciwdziałanie przyczynom przestępczości nie doszło do skutku”. Mraz stwierdził, że NIK wielokrotnie wskazywał na nieprawidłowości, ale „nie był w stanie odkryć wszystkiego”. – Dokumenty, co do zasady, przygotowane były w taki sposób, aby na ich podstawie nie można było poznać prawdy – uzupełnił.„NIK nie był w stanie odkryć wszystkich nieprawidłowości”Na posiedzeniu parlamentarnego zespołu do spraw rozliczeń PiS były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości powiedział, że „wielokrotnie ministrowie Ziobro i Romanowski informowali preferowane przez siebie podmioty o warunkach konkursów jeszcze przed ich ogłoszeniem”. – Do tego te organizacje mogły liczy na pomoc w przygotowaniu oferty – dodał.Zdaniem Mraza decyzje o przyznaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości podejmował minister Zbigniew Ziobro. – Był tak naprawdę głównym decydentem. Jako dyrektor nie mogłem samodzielnie podjąć decyzji o przyznaniu patronatu honorowego jakiemuś kołu naukowemu bez skonsultowania tego z ministrem Romanowskim. Natomiast minister Romanowski otrzymywał polecenie od ministra Ziobro, jakie podmioty mają zwyciężyć – opowiadał.Mraz uzupełnił, że Ziobro „osobiście prowadził rozmowy z podmiotami, które miały zwyciężyć w kolejnych konkursach”. – Na podstawie tego, co ustalił z jakimś przyszłym beneficjentem minister Romanowski przekazywał polecenie stworzenia konkursu, który pasowałby pod ramy tego konkretnego beneficjenta – stwierdził. Słowa Mraza skomentował w TVP Info Roman Giertych. – Jasno powiedział, że wszystkie konkursy Funduszu Sprawiedliwości były skręcone. Pieniądze, które miały pójść na ofiary przestępstw, trafiały do przedstawicieli Suwerennej Polski i ich działalność polityczną – powiedział poseł KO, podkreślając, że „zeznania Mraza są bardzo wiarygodne”. Giertych: Przełomowe zeznania Mraza – Sam powiedział, że była to tak naprawdę skarbonka Suwerennej Polski. Z jego słów co najmniej kilkunastu polityków partii Zbigniewa Ziobry powinno usłyszeć zarzuty i mieć uchylone immunitety – dodał. – Najwyższy czas zetrzeć uśmieszki z ust tych wszystkich, którzy przez lata okradali najbiedniejszych – podkreślił. Przewodniczący parlamentarnego zespołu przyznał, że „nie ma wiedzy odnośnie działań prokuratury w sprawie uchylenia immunitetów Wosia i Romanowskiego”. – Może mnie tylko dziwić, że dzieje się to tak późno – uzupełnił, dodając że „zeznania Mraza to przełom w sprawie Funduszu Sprawiedliwości”.Minister sprawiedliwości Adam Bodnar, pytany o immunitety polityków Suwerennej Polski, powiedział, że „sprawa wyjaśni się na dniach”. Bodnar: Mogło dojść do przestępstwa nadużycia władzy– Czy usłyszą zarzuty? Tego jeszcze nie wiem. Głównym obszarem zainteresowania prokuratury jest wydatkowanie środków z Funduszu Sprawiedliwości bez należytej kontroli. Jeśli miałoby to miejsce, to mielibyśmy do czynienia z nadużyciem władzy czyli art. 231 Kodeksu karnego – powiedział w rozmowie z TVP Info. Przestępstwo określone w tym artykule zagrożone jest karą nawet 10 lat pozbawienia wolności.Bodnar nie chciał potwierdzić, którym politykom prokuratura będzie chciała uchylić immunitety. Stwierdził tylko, że „siłą rzeczy musi to dotyczyć tych osób, które miały największy wpływ na fundusz – powiedział. Minister sprawiedliwości przypomniał, że wokół Funduszu Sprawiedliwości toczy się „bardzo poważne śledztwo”. – Jest około 300 tomów akt. Analiza tak wielu dokumentów wymaga czasu, żeby nie popełnić żadnego błędu – uzupełnił.