Do niedawna była zamieszkana niemal wyłącznie przez Ukraińców. Ostre Bardo to mała, położona na północnym krańcu Polski wioska, która do niedawna była zamieszkana niemal wyłącznie przez Ukraińców. Wśród nich jest 90-letnia Olga Brożko, najstarsza mieszkanka wioski, która doświadczyła na własnej skórze przymusowego wysiedlenia w ramach Akcji „Wisła”. lko Rejent, jej brat, został zwerbowany przez ukraińską partyzantkę UPA. W zimie 1946/1947 roku, mimo że II wojna światowa dobiegła końca, walki w Bieszczadach nadal trwały. Ukraińscy nacjonaliści z UPA i OUN nie składali broni, wciąż wierząc w utworzenie własnego państwa z powojennego chaosu.Po kilku miesiącach Ilko zdecydował się uciec i wrócił do domu. Został jednak ponownie złapany, tym razem przez Polaków, i osadzony w więzieniu. Po uwolnieniu wrócił do rodziny, ale nie na długo. Został ponownie porwany przez UPA i powieszony na drzewie.Akcja „Wisła”W kwietniu 1947 roku, kilka miesięcy po śmierci Ilka, rozpoczęła się Akcja „Wisła”. Mieszkańcy Kulasznego, wioski, z której pochodziła rodzina Rejentów, zostali przymusowo przesiedleni na północ kraju, do Ostrego Barda. – Sołtys zwołał zebranie. Mama poszła, wraca i mówi: dzisiaj nas będą wysiedlać — wspomina Olga. Był 28 kwietnia 1947 r., pierwszy dzień Akcji „Wisła”. – Jechaliśmy dwa tygodnie. Spaliśmy na siedząco, bo nie było miejsca, żeby się położyć. W każdym wagonie po kilka rodzin.Przybycie do nowego miejsca było dla nich szokiem. Domy były opuszczone i zniszczone, a teren zarósł chwastami. Mimo to, udało im się przystosować do nowych warunków.Pamięć o przeszłości jednak nie zanika. Olga Brożko opowiada o swoim dramatycznym dzieciństwie, o stracie brata i przymusowym wysiedleniu. Jej historia jest świadectwem nieznanej strony Akcji „Wisła”, która do dziś pozostaje bolesnym rozdziałem w historii Polski i Ukrainy.Więcej tutaj