Święto nauki w Krakowie, czyli Copernicus Festival. Czy maszyny to nasze ciała biologiczne? Czy jako maszynę możemy rozumieć nasze mózgi, a także otaczający nas wszechświat? Kiedy sztuczna inteligencja osiągnie samoświadomość? I czy człowiek jest z natury węglowym szowinistą? Na te i wiele innych pytań spróbuje odpowiedzieć tegoroczna, ósma odsłona Copernicus Festival w Krakowie. Impreza poświęcona palącym problemom współczesnej nauki co roku do stolicy Małopolski ściąga najtęższe umysły z całego świata. Mateusz Baran: Maszyna – to hasło tegorocznego festiwalu. Krótko, sugestywnie, pojemnie i trochę, przyznam, złowieszczo. Diana Sałacka: Przede wszystkim trzeba spojrzeć na to pojęcie bardzo interdyscyplinarnie i uniwersalnie. Czy wszystkie prawa, które rządzą naszym światem, jak, chociażby, obracają się nasze planety, to jest jeden wielki nakręcony mechanizm? Czy też możemy myśleć tutaj o przypadku, który stoi za tymi wszystkimi procesami? Zatem spoglądamy na pojęcie maszyny z perspektywy biologicznej, fizycznej, ale też - filozoficznej. Będziemy starać się również pokazać kwestię maszyn jako bytów, które towarzyszą nam na co dzień, czyli sztucznej inteligencji. Do tematu sztucznej inteligencji za moment wrócimy. W jaki sposób jeszcze temat maszyny będzie podejmowany na festiwalu? Diana Sałacka: Zależy nam na szerokim spojrzeniu, dlatego właśnie nasz festiwal jest wyjątkowy. Patrzymy na dany, wydawałoby się, prozaiczny temat z szerszej perspektywy, w sposób interdyscyplinarny. I tutaj takim ciekawym zagadnieniem okaże się z pewnością temat zwierząt. Będziemy patrzeć na umysły innych zwierząt niż człowiek, które do tej pory przez Kartezjusza były określane jako biologiczne, cóż, właśnie maszyny! Maszyny do jedzenia, picia i rozmnażania się. Tak do tej pory faktycznie filozofia ujmowała zwierzęta. Kolejne badania pokazują, jak bardzo się myliliśmy. Doszliśmy do pewnego progu, w którym możemy stwierdzić, że ssaki bądź też gryzonie, mają jakąś empatię, mają życie społeczne, ale tym naszym progiem są na przykład owady! Myśleliśmy, że skoro owady nie mają zbyt skomplikowanego mechanizmu neuronalnego, to zapewne to właśnie owe kartezjańskie maszyny. My stawiamy kontrowersyjną tezę, że jednak nie. Okazuje się, że są sprawne intelektualnie, potrafią czuć emocje, rozpoznawać twarze oraz świetnie radzą sobie z zadaniami w terenie i matematyką! Porozmawiamy też o zombie naszych czasów, czyli… wirusach! Czy wirusy możemy nazwać maszynami? Zobaczymy, co wyjdzie z naszych dyskusji. Za każdym razem staramy się pokazać dwojaką perspektywę i skonfrontować jakieś utwardzone przeświadczenia o świecie. Ale tytułowa maszyna zwykłym śmiertelnikom w pierwszej kolejności rymuje się ze sztuczną inteligencją. AI to już nasza codzienna rzeczywistość. Czy podczas festiwalu spróbujecie odpowiedzieć na fundamentalne w gruncie rzeczy pytanie, czy AI to szansa, czy też zagrożenie dla ludzkości? Jan. K. Argasiński, neuroinformatyk, gość Copernicus Festival: Oba spojrzenia na sztuczną inteligencję wydają się uprawnione. Z jednej strony, to jest wspaniałe, że wytworzyliśmy coś, co potrafi funkcjonować na poziomie, który jest w jakikolwiek sposób zbliżony do naszego. To jest zawsze dla nas niezwykłe, kiedy maszyny tak jakby pokonują kolejne bariery, które im wyznaczyliśmy. Z drugiej strony natomiast, towarzyszy nam strach, ale raczej przed tempem tych zmian, które następują. Ponieważ ich tempo jest absolutnie nieprawdopodobne! Komputer, a w efekcie sztuczna inteligencja, to jest wynalazek, który ma 70 lat, więc to jest coś niesłychanie nowego! To jest coś, co pojawiło się wczoraj na arenie cywilizacyjnej! Turing mówił, że prawdziwym testem na inteligencję będzie interakcja. Jeżeli uda się oszukać interlokutora, co do tego, że po drugiej stronie jest żywy człowiek, a nie komputer, to mamy do czynienia ze sztuczną inteligencją. A to już się wydarzyło! Jakiś czas temu rozmawialiśmy o tym, że na pewno komputerom i sztucznej inteligencji nie uda się przebić bariery ludzkiej kreatywności. W pierwszej kolejności przepadną pracownicy, którzy zajmują się powtarzalnymi zadaniami, czyli na przykład kierowcy ciężarówek i taksówkarze będą skończeni. Ale już artyści czy pisarze jeszcze długo nie będą zagrożeni. A jest dokładnie odwrotnie! Jan. K. Argasiński: Tak, komputery bardzo średnio radzą sobie z prowadzeniem pojazdów w ruchu drogowym, ale są wyśmienitymi pisarzami, tworzą literaturę, która się sprzedaje, tworzą muzykę, której da się słuchać, obrazy, które wygrywają konkursy artystyczne. I to jest niespodziewane. A proces ten cały czas przyspiesza. Czy możemy zatem przewidzieć, jak będzie wyglądać ten rozwój? Co wydarzy się, powiedzmy, w ciągu 5 lat? Jan. K. Argasiński: To jest bardzo trudne pytanie. Obawiamy się, czy czas na reakcję na te zmiany nie jest za krótki. Kiedy nastąpiła rewolucja przemysłowa, to ludzkość miała trochę czasu, żeby zareagować na to, że już nie będzie tylu ludzi potrzebnych w fabrykach. Albo, że samochody zastąpią dorożki konne. W przypadku sztucznej inteligencji, takiej codziennej, już nam trochę brakuje czasu na reakcję. Inny problem jest taki, że ta sztuczna inteligencja działa w bardzo dużym stopniu pod skórą społeczeństwa. To znaczy ona jest niewidzialna! Większość z tego, co robi - doświadczamy, ale tego nie widzimy! Nie wiemy, na ile decyzja o pożyczce czy diagnoza lekarska, którą dostajemy, są już wynikiem działania sztucznej inteligencji, a na ile to jest decyzja prawdziwego żywego człowieka. I o tym się nie mówi. Oczywiście, mamy chaty GPT, widzimy memy i śmieszne kotki w internecie generowane przez sieci neuronowe, ale nie widzimy tego całego potężnego zalgorytmizowanego uniwersum, który się dzieje pod spodem naszej rzeczywistości. Myślę, że przerażenie ludzi byłoby znacznie większe, gdyby zdawali sobie z tego sprawę. Innym ważnym tematem jest bilans energetyczny. Utrzymywanie kilometrów kwadratowych serwerowni, zasilanie, chłodzenie jest bardzo kosztowne. I chyba nie do końca eko, łagodnie rzecz ujmując. Jan. K. Argasiński: Właścicielem tych wszystkich największych silników sztucznej inteligencji jest kilka firm na świecie. Ale tak samo jest z internetem. Nam się wydaje, że internet jest jakąś siecią, która jest wolna, zdecentralizowana. No nie, to jest sieć, którą posiadają w swoich rękach pewne firmy i to nie jest żadna spiskowa teoria! To jest po prostu fakt! Energetyka natomiast to jest dopiero ciekawe zagadnienie. Zachwyceni tym dynamicznym rozwojem, wrzucamy coraz więcej danych, trenujemy modele na coraz większych bazach i zachwycamy się tym, że tu zachodzi efekt skali.Ale ten progres i trenowanie sieci neuronowych, to jest bardzo kosztowna energetycznie sprawa. Istnieją prognozy publikowane w artykułach naukowych, które wieszczą, że jeśli będziemy ten przyrost kontynuowali w aktualnym tempie, to w perspektywie dekad prąd nam się skończy na świecie. Wykorzystywanie sieci neuronowych jest tanie, ale ich trenowanie już bardzo kosztowne. Brzmi jak fabuła Matrixa: koniec prądu, maszyny przejmują kontrolę i wykorzystują ludzkie ciało jako baterię. Jan. K. Argasiński: W robocie, jakim jest człowiek też najbardziej kosztownym energetycznie elementem jest mózg! W związku z tym, to uczenie się jest najdroższe, potrzebujemy tak naprawdę nakarmić swoje neurony, a nie swoje silniki. Zatem Matrix i jego utrzymanie był dość drogi energetycznie i utrzymanie Matrixa byłoby raczej nieopłacalne. Ale o tym już nikt w filmie nie pomyślał. Jednak maszyny musiałyby podjąć świadomą decyzję, aby zrobić z Ciebie, z Diany ze mnie czy z naszego czytelnika biologiczne baterie. Ile nas dzieli od nastania osobliwości czyli kiedy AI stanie się świadomym bytem? Jan. K. Argasiński: A ja mam inne pytanie? A jeśli ona już będzie, to skąd będziemy wiedzieli, że jest? To jest ten kłopot, że my nie mamy kryterium poznawczego. Zastanówmy się: dlaczego ty mnie uważasz za osobę świadomą? Skąd wiesz, że ja jestem świadomy? Mam na to empiryczne dowody. Widzę cię, słyszę, poza tym Diana może potwierdzić, że ty, to naprawdę ty. Jan. K. Argasiński: Jest takie ładne słowo, że coś lub ktoś emerguje, złożoności naszych organicznych, naszych neuronów emerguje. Czyli mówiąc prościej: jeżeli mamy bardzo dużo informacji, które są przetwarzane, znamy ich źródła, które nam wchodzą przez oczy, uszy do neuronów, to dochodzi do, powiedziałbym, scentralizowania przetwarzania tych danych i otrzymujemy pewien obraz tych danych.Ale wciąż nie mamy dobrego kryterium. Przypuszczamy, że inne istoty żywe posiadają świadomość, na przykład poprzez kryterium podobieństwa. OK, szympansy, goryle – spoko, bo są podobne. Inne ssaki – jak najbardziej! Koty! Przecież wiemy wszyscy, że kotki są świadome, ale na przykład z rybami już gorzej. Tutaj już muszą być przeprowadzone poważne badania, które mogą przekonać ludzi, że karpie też cierpią!A taka ośmiornica? To jest inny umysł, one są tak inne na poziomie neuronalnym, że już jest trochę kłopot z nimi, nie wiemy, nie potrafimy sobie wyobrazić, jak to jest być ośmiornicą.Diana Sałacka: Można w ogóle dywagować, gdzie jest ta granica świadomości. W psychologii rozwojowej jednym z takich większych kamieni milowych dla rozwoju dziecka jest moment po drugim roku życia, kiedy uczy się, że jeżeli piłka znika z obszaru widzenia, to nie znaczy, że ona po prostu zanika! Ona dalej istnieje. Dzieci uczą się, że osoby dookoła nich również mają podobną umiejętność przetrzymywanie obiektów w pamięci. Dlatego do drugiego roku życia nie mamy wyraźnych wspomnień. Czy to jednak oznacza, że nie jesteśmy świadomi? A sen? A wyparcie traumatycznych przeżyć? Jan. K. Argasiński: No i teraz pytanie: czy sztuczna inteligencja może mieć świadomość czy to nie. Węglowi szowiniści powiedzą, że nie, bo jest oparta na krzemie, a wszystko, co świadome musi być oparte na węglu, bo tak mówi znana nam biologia. Ale już filozofia nie musi się zgadzać na takie radykalne postawienie sprawy. Jeden filozof powie tak, drugi inaczej. Kluczowym momentem nie jest jest jednak moment, w którym sztuczna inteligencja osiągnie osobliwość, ale ten, w którym wymknie nam się jej rozumienie. Nie zauważymy tego. Nagle nie będziemy w stanie zinterpretować jej działań, lub zinterpretujemy je dopiero post factum. Jeżeli podłączymy ją po prostu do internetu i powiemy: ucz się! i dodamy jej kończyny w postaci, na przykład, możliwości handlowania na rynkach giełdowych i inne formy sprawczości, możliwe jest dojście do momentu, w którym przestaniemy rozumieć celowość działań sztucznej inteligencji. I to może być dla nas zagrożenie. Diana Sałacka: Na szczęście jeszcze nie jesteśmy w tym miejscu, a odpowiednie regulacje są procedowane przez Parlament Europejski. Jednym z wyznaczników tych regulacji jest warunek, że my musimy rozumieć procesy, które stoją za sztuczną inteligencją. Jest to jakieś pocieszenie! Ale o tym wszystkim porozmawiać będzie można właśnie w Krakowie! Dlaczego jeszcze warto wybrać się na festiwal? Diana Sałacka: Żeby skonfrontować swoje przekonania, ale też dowiedzieć się czegoś ciekawego o otaczającym nas w świecie z perspektywy naukowej. I chociażby dlatego, że festiwal jest całkowicie bezpłatny, więc nie trzeba kupować żadnych biletów, ani się nigdzie rejestrować. Więc jest to okazja do tego, aby poszerzać intelektualne horyzonty. Copernicus Festival w Krakowie potrwa od 21 do 26 maja. Część z wydarzeń i dyskusji można śledzić on-line. ROZMAWIAŁ: MATEUSZ BARAN Diana Sałacka – absolwentka filozofii i politologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, w Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych zajmuje się promocją i public relations, autorka publikacji popularnonaukowych, prywatnie interesuje się sztuką współczesną, poststrukturalizmem i filozofią języka. Na kanale Copernicus znajdziecie jej serię „Humor nie na żarty” o naukowych aspektach poczucia humoru oraz serię rozmów „No to pięknie!”, która przedstawia pojęcie piękna z różnych perspektyw.Jan K. Argasiński – neuroinforamtyk, pracownik Instytutu Informatyki Stosowanej UJ oraz Sano - Centrum Zindywidualizowanej Medycyny Obliczeniowej w Krakowie. Zajmuje się wirtualną i poszerzoną rzeczywistością oraz neuronauką obliczeniową.