Wiceszefowa KE Jourova dla PAP. Zdaniem wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej Viery Jourovej zbliżające się wybory europejskie będą testem odporności Unii Europejskiej na dezinformację, zwłaszcza rosyjską. – Dopiero po nich ocenimy, czy nasze środki do walki dezinformacją się sprawdziły – powiedziała PAP. Jourova ostrzegła, że Rosja zintensyfikowała swoją kampanię dezinformacyjną przez wyborami europejskimi, które odbędą się 6-9 czerwca.– Rosja ma specjalną strategię dla każdego państwa członkowskiego. Spodziewam się nowych mrożących krew w żyłach historii o tym, jak to migranci zagrażają naszemu spokojnemu życiu. Strasznych historii o tym, że nowy Parlament Europejski szybko przyjmie zakaz aut spalinowych. Będą też na pewno przekazy dotyczące wojny i kłamstwa o tym, że na przykład Parlament Europejski będzie chciał ogłosić ogólnoeuropejską mobilizację do wojska. To oczywiście jest niemożliwe, ale też kto dba o wiarygodność dezinformacji? – zastanawiała się w rozmowie z PAP Jourova.Zauważyła, że cechą przekazów dezinformacyjnych jest to, że w krótkim czasie zarzucają odbiorców dużą porcją kłamstw, które jednak wymieszane są z niewielką porcją prawdy. Dlatego też dezinformacja bywa tak przekonująca. I tak niebezpieczna.Rosyjska propagandaJourova powiedziała, że ostrzegała przed rosyjską propagandą już od czasu inwazji Rosji na Krym w 2014 roku. Przyznała jednak, że faktycznie Unia przez lata nie poświęcała problemowi wystarczającej uwagi. To się zmieniło podczas pandemii COVID-19, kiedy UE zalała fala dezinformacji głównie ze strony Rosji i Chin, której celem było podkopanie zaufania Europejczyków do UE i unijnej solidarności.Teraz sytuacja diametralnie się zmieniła, a UE uważa dezinformację za jedno z największych zagrożeń przez zbliżającymi się wyborami do europarlamentu. Żeby skuteczniej walczyć z dezinformacją, Unia powołała do życia między innymi Europejskie Obserwatorium Mediów Cyfrowych (EDMO), zajmujące się zwalczaniem dezinformacji, wprowadziła też nowe przepisy cyfrowe, systemy fact checkingu oraz przepisy dotyczące sztucznej inteligencji (AI).– Wybory europejskie będą testem naszej odporności na dezinformację. Dopiero po nich ocenimy, czy nasze środki do walki dezinformacją się sprawdziły – oceniła Jourova.Wiceszefowa KE podkreśliła, że wykorzystywane przez Rosję metody dezinformacji i narracje, jak te dotyczące na przykład Ukraińców, nie są nowe. Nowe są natomiast technologie wykorzystywane do rozsiewania tego typu przekazów, jak media społecznościowe czy kanały cyfrowe; Rosja próbowała szerzyć swoją propagandę na przykład przez kanały gamingowe.Obnażanie dezinformacji– Uważam, że powinniśmy wykorzystywać te same nowoczesne technologie, tyle że do obnażania dezinformacji i wyjaśniania użytkownikom, że to, co czytają czy oglądają to może być na przykład produkcja AI – tłumaczyła w rozmowie z PAP Jourova. Jak zauważyła, badania unijnej opinii pokazują, ze 70-80 proc. mieszkańców obawia się, że pada ofiarą manipulacji.– To oznacza, że Europejczycy zdają sobie sprawę z problemu. Oczywiście nasze badania nie mówią nic o podatności ludzi na takie treści i tendencji, żeby wierzyć w niektóre historie. Ale wierzymy, że nasz fact checking już wpływa na zachowania użytkowników. Widzimy, że kiedy ludzie widzą, że z danym materiałem jest coś nie tak, to bardzo często nie przesyłają już go dalej na przykład swoim znajomym w mediach społecznościowych – argumentowała.Dodała, że chciała zaapelować do ludzi, żeby zwracali szczególną uwagę na podejrzane komunikaty, zwłaszcza na te, które wywołują w nich silne emocje. – Chcę ostrzec Europejczyków: Będziecie na celowniku dezinformacji – podkreśliła wiceszefowa KE.