Lider U2 obchodzi urodziny. Wstąpił do zespołu muzycznego, by uratować siebie. Tak przynajmniej uważa. Kocha błysk fleszy i czerwone dywany, ale też aktywnie angażuje się w akcje charytatywne, czym także karmi swoje ego. Był nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla, otrzymał Nagrodę Pokoju, z drugiej strony nie ominęły go oskarżenia o oszustwa finansowe. Budzi skrajne emocje: jedni go kochają, inni nienawidzą. 64 lata temu w Dublinie urodził się Paul David Hewson, bardziej znany jako Bono. Paul David Hewson przyszedł na świat 10 maja 1960 roku w Dublinie. Ta sucha notka biograficzna jest o tyle ważna, żeby zrozumieć w jakim środowisku się wychowywał. Irlandia w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych była podzielona religijnie. Ojciec Paula był katolikiem, matka - protestantką. Młody chłopiec nie mógł zrozumieć, dlaczego w niedzielę on z mamą i starszym bratem Normanem idą do jednego kościoła, a tata – do innego. Te wydarzenia zdeterminowały jego poglądy religijne, które miały olbrzymi wpływ na jego twórczość muzyczną. Mimo że do dziś jest głęboko wierzący i bardzo uduchowiony, nie określa swojego wyznania. Na koncertach często powtarza: Jesus, Jew, Muhammad, It's True, podkreślając szacunek do wszystkich religii. „Każda prowadzi do jednego Boga”. Gdy miał 14 lat zmarła jego matka, Iris. Rodzinna tragedia i fakt, że ojciec w ogóle z nim o niej nie rozmawiał, sprawiła, że zaczął się buntować. Opuszczał lekcje, kłócił się z tatą, uciekał z domu. Uważa, że uratowała go Alison Stewart, w której zakochał się z wzajemnością. Pobrali się kilka lat później i są ze sobą do dziś. Doczekali się czworga dzieci. Po latach Bono przyznał, że Ali w pewnym sensie zastąpiła mu matkę. „Nie pisał banalnych piosenek” To wszystko dało mu duży bagaż doświadczeń już w młodym wieku. I tę dojrzałość przełożył na muzykę.W drugiej połowie lat siedemdziesiątych powstało U2. Bono, Dave Evans (The Edge) i Adam Clayton odpowiedzieli na ogłoszenie Larry’ego Mullena Juniora, który chciał doskonalić grę na perkusji, dlatego postanowił założyć zespół. Zespół, który w takim samym składzie przetrwał do dziś, co jest ewenementem wśród grup rockowych. Panowie przyznają, że na początku swojej drogi muzycznej mieli nikłe umiejętności. Mimo to płytę „Boy” wyróżniała świeżość, ciekawe brzmienie gitary Edge’a, który od początku stawiał na efekty i żarliwy śpiew Bono. – Najpierw wydaliśmy płytę, później uczyliśmy się grać – mówił po latach lider U2. – Mimo to uważam, że to jeden z najlepszych debiutów w historii rocka – dodawał. Sex, drugs and rock and roll? Nic z tych rzeczy! U2 byli grzecznymi chłopcami, przynajmniej na początku kariery. Przed i po koncertach czytali biblię i się modlili. Wyjątkiem był basista Clayton, który od początku deklarował, że jest ateistą. Gdy panowie dyskutowali o Bogu, on pił piwo i szukał uciech życia. I na tym etapie Bono nie można było zarzucić braku szczerości w swoich działaniach. Po chłodniejszym przyjęciu drugiej płyty „October”, 22-letni Paul myślał nawet o porzuceniu muzyki i poświeceniu się działalności w chrześcijańskiej grupie Shalom, do której należeli też Larry i Edge. Ten ostatni, choć najbardziej uzdolniony muzycznie, miał najmocniej naciskać na porzucenie doczesnych przyjemności. Na szczęście panowie kontynuowali muzyczną podróż. Bono chciał zmieniać świat. W 1983 roku U2 wydali płytę „War”, w której poruszali poważne problemy polityczne. Piosenka „Sunday Bloody Sunday” traktuje o krwawej niedzieli. Tym terminem określa się wydarzenia z 30 stycznia 1972 roku z Londonderry w Irlandii Północnej, kiedy brytyjscy żołnierze zabili 14 uczestników pokojowej manifestacji. Z kolei utwór „New Years Day” Bono poświęcił „Solidarności” i Lechowi Wałęsie. Gdy dowiedział się o wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce, wyobrażał sobie, że Wałęsa walczy o wolność w zaśnieżonym, komunistycznym państwie. Tak więc po powstaniu „War” i świetnych występach koncertowych, U2 stanęli u progu sławy… Przekroczyli go dwa lata później. Najpierw rozpoczęli współpracę z Brianem Eno i Danielem Lanois, którzy wręcz kazali zespołowi znaleźć swoją tożsamość. – Nie mamy wykształcenia muzycznego. Brian i Daniel byli naszym uniwersytetem – wspominał po latach Bono. Płyta „The Unforgettable Fire” miała inne, głębokie brzmienie, a utwór „Pride (In The Name Of Love” stał się pierwszym, międzynarodowym hitem grupy.Status absolutnej gwiazdy U2 potwierdzili na Live Aid – charytatywnym koncercie, który odbył się równolegle na dwóch stadionach: Wembley w Londynie i JFK w Filadelfii. Panowie z U2 stanęli na jednej scenie z największymi gwiazdami (The Who, Dire Strairs, Stingiem, Davidem Bowiem czy Paulem McCartneyem). Zdaniem krytyków młokosi z Irlandii wypadli doskonale, a ich krótki występ był jednym z najlepszych w całym show. Przyćmili ich tylko panowie z Queen – wystąpienie Freddie’ego Mercury’ego i spółki zostało uznane w 2005 roku przez Chanel 4 za „najlepszy rockowy koncert w historii”. Dla Bono Live Aid nie był tylko „odbębnieniem koncertu”. Faktycznie przejął się głodującymi w Afryce. Wraz z Ali pojechali na pięć miesięcy do Etiopii jako wolontariusze i pomagali tamtejszym mieszkańcom w czasie klęski głodu.Od tego momentu Paul wczuł się w rolę ambasadora spraw Afryki. Kiedy nie zajmował się muzyką, spotykał się z wpływowymi ludźmi ze świata polityki, by lobbować za umorzeniem przez kraje zachodnie długów państw afrykańskich.Za niektóre z tych spotkań był krytykowany, nawet przez członków zespołu. Tak było chociażby przy okazji wizyt w Białym Domu u George’a W. Busha czy w Londynie u Blaira. – Tony Blair to zbrodniarz wojenny, który powinien stanąć przed sądem. Kiedy widzę, że Bono utrzymuje z nim kontakty, robi mi się niedobrze. Czy uważam, że George Bush również jest zbrodniarzem wojennym? Owszem, ale różnica pomiędzy nim a Blairem polega na tym, że Blair jest inteligentny, więc nie ma dla niego usprawiedliwienia – wypalił Larry Mullen. Z kolei Bono tłumaczył, że robi to w słusznej sprawie. I był dumny, gdy Bush przekazywał pieniądze organizacjom humanitarnym na walkę z AIDS w Afryce. Hipokryta i pozer? Paul Hewson jest świadomy swojego olbrzymiego ego, ale paradoksalnie ma do siebie dystans i jest świadomy swojej hipokryzji. – Kiedy znani rockmani - a ja jestem jednym z nich - wypowiadają się na tematy polityczne, wpadam w lekką nerwowość. Kiedy muzycy otwierają usta nie po to, żeby śpiewać, sprawdzam, czy mam jeszcze portfel w kieszeni – mówił. Jako dwudziestoparoletni chłopak rozważał odejście z zespołu i poświęcenie się chrześcijaństwu, propagując życie w ubóstwie. Zamiast tego został gwiazdą rocka z milionami na koncie. Często wypomina mu się kompleks mesjasza.Przekręty finansowe? O ile leczenie kompleksów czy spotkania z politykami to zarzuty błahe, o tyle na Irlandczyka spadły dużo poważniejsze oskarżenia. Założył on fundację „One Campaign”, która w założenia miała walczyć z afrykańskim ubóstwem. W 2009 zrobiło się o niej głośno w mediach. Dziennikarze „Daily Mail” informowali o kontrowersyjnym finansowaniu. Tylko niewielki procent przychodów trafiał bezpośrednio do najbardziej potrzebujących. Organizacja w 2008 roku otrzymała z darowizn prawie 9,6 miliona funtów, jednak do osób w potrzebie trafiło jedynie 118 000 funtów, co stanowiło zaledwie… 1,2 proc. przychodów. Co więcej, z danych opublikowanych przez „New York Post” wynika, że na wypłaty wynagrodzeń przeznaczono 5,1 miliona funtów. Rzecznik „One”, Oliver Buston, bronił sposobu zarządzania organizacją, twierdząc, że fundacja nigdy nie miała na celu bezpośredniego wsparcia potrzebujących. Główną misją miało być promowanie kampanii społecznych. – Nie finansujemy programów bezpośredniego wsparcia. Jesteśmy organizacją, która wspiera kampanie – tłumaczył. Prowadzenie kampanii społecznych to szeroki wachlarz możliwości. Można podpiąć pod to m.in. lobbing medialny. Dziennikarze „New York Post”, którzy jako pierwsi ujawnili dane, dostali wiele gadżetów od fundacji „One”, m.in. skórzane notatniki, torebki z kawą i butelki z wodą. Po kryzysie wizerunkowym fundacja zrezygnowała z wypłacania hojnych wynagrodzeń 120 pracownikom. Przedstawiciele „One” stwierdzili również, że nigdy nie pobierali żadnych pieniędzy od społeczeństwa, a większość środków pochodzi od Fundacji Billa i Melindy Gatesów. Pracownicy „traktowani gorzej niż psy” W 2018 roku o działalności charytatywnej Bono znowu było głośno. Byli pracownicy fundacji „One Campaign”, założonej przez Bono i Boba Geldofa, postawili zarzuty organizacji. Według ich relacji ludzie traktowani byli „gorzej niż psy”, a w stosunku do kobiet padały dwuznaczne propozycje. Fundacja z Johannesburga miała za zadanie walczyć z ubóstwem i chorobami w najbiedniejszych częściach świata, głównie w Afryce. Pomocy jednak potrzebowali… pracownicy organizacji. Przez cztery lata mieli być poniżani i nękani przez swoich przełożonych, a składane skargi nie były rozpatrywane. Wydarzenia miały miejsce w latach 2011-2015. Upokarzanie, umniejszanie zasług i wyzwiska ze strony przełożonych miały być dla nich codziennością. Jedna z pracownic oskarżyła organizację o zdegradowanie za odmowę wejścia w relację seksualną z jednym z rządowych przedstawicieli. – Jest nam niezmiernie przykro. Nienawidzę znęcania się; nie mogę tego znieść – powiedział Bono. – Stworzyliśmy „One Campaign”, aby nieść pomoc najbiedniejszym ludziom w najbiedniejszych rejonach, którzy są nękani. Dlatego byłem wściekły, gdy dowiedziałem się o zarzutach wielokrotnych nadużyć, do jakich doszło w naszym biurze w Johannesburgu – dodał. Unikanie podatków Był też na liście Paradise Papers jako osoba, która unikała płacenia podatków. Miał wykorzystać firmę zarejestrowaną na Malcie, żeby zainwestować pieniądze w litewskie centrum handlowe w 2007 roku. Według dokumentów, Bono zainwestował ponad 5 milionów funtów w maltańską firmę Nude Estates, która wykupiła udział w centrum handlowym Asura, a następnie zmieniła nazwę na Nude Estates 1 i zarejestrowała się w Guernsey, gdzie są niższe podatki. – Bono był pasywnym, mniejszościowym inwestorem w Nude Estates Malta. Firma była legalnie zarejestrowana na Malcie i została zlikwidowana w 2015 roku – tłumaczył rzecznik Bono. Wcześniej rodacy mieli do niego pretensje, że po zmianie systemu podatkowego w Irlandii (zmieniło się m.in opodatkowanie tantiem), zespół przeniósł siedzibę do Holandii, by tam rozliczać się z fiskusem. Wszystko oczywiście po to, by więcej zostało w kieszeni muzyków. Bono realizuje wiele projektów biznesowych (oczywiście nie sam, ma do tego doradców), a jego majątek szacuje się na grubo ponad miliard dolarów. Zbawca świata, który nie skupia się na muzyce Jak mu idzie z kompleksem mesjasza?Nie zapominajmy, że Bono przede wszystkim jest muzykiem. Nie najzdolniejszym na świecie, nie ma najlepszego rockowego głosu, jest też nędznym instrumentalistą - sam podkreśla, że ma w głowie większość dźwięków, ale bez kolegów z zespołu żaden z nich nie zostałby wydobyty. I choć - jak podkreślił „Jaro” Sobierajewicz - U2 nie wyznaczali kierunków w muzyce i żaden z członków zespołu nie jest wirtuozem swojego instrumentu, to razem tworzą coś wyjątkowego. A raczej tworzyli… Choć wielu wielbicieli muzyki rockowej uważa, że zespół ostatni dobry album nagrał w 1991 roku… O co więc sympatycy U2 mają największe pretensje do Bono?