Baby Lasagna w akcji. Krajowe eliminacje wygrał w cuglach, choć… w ogóle nie miał w nich uczestniczyć. Marko Purisić, szerszej publiczności znany jako Baby Lasagna, to zdecydowany faworyt bukmacherów w tegorocznym konkursie Eurowizji. W czym tkwi jego fenomen? „Rim Tim Tagi Dim” brzmi jak kolejny utwór-żart, zgłoszony do Eurowizji, by wykpić formułę i popularność konkursu. Konkursu, który choć nad Wisłą czy w kilkunastu innych krajach jest niezwykle ceniony, na całym Starym Kontynencie ma wielu krytyków. Rzut oka na tekst nie pozostawia jednak złudzeń: sprawa jest poważna, temat aktualny, a radosne brzmienia z pogranicza groove, techno i rocka to przede wszystkim zabawa konwencją. „Nie dzwoń już i nie pisz,Odchodzę, gdy zapali się światło, Nie płacz, ale tańczRim-tim-tagi-digi-dim-dim-tim”Banalny, momentami nieco infantylny tekst, to w rzeczywistości płacz nad losem młodych ludzi, którzy coraz częściej decydują się na opuszczenie Chorwacji. W poszukiwaniu lepszych perspektyw, nowego życia, żegnają rodzinny dom czy kota „za którym będą już zawsze tęsknić”. Purisicia zainspirowała historia jednego z przyjaciół. Gdy, promując utwór, jeździł po Europie, zorientował się jednak, że skala wykracza daleko poza jego „bańkę”. – Byłem bardzo zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że ten sam problem występuje na przykład w Hiszpanii. Myślałem, że to sprawa bałkańska – mówił, cytowany przez portal Eurowizji. Sukces, którego miało nie byćJeszcze rok temu Purisić był gitarzystą jednego z rockowych chorwackich zespołów drugiej lub trzeciej kategorii. Gdy zdecydował się na karierę solową, potrzebował chwytliwej nazwy, by wyróżnić się w tłumie. – Szczerze, bardziej lubię pizzę. Ale tamtego dnia szukałem w Novigradzie sklepu, gdzie mógłbym kupić butelkę wody. Bolała mnie głowa, chciałem popić aspirynę. Wtedy ta nazwa wpadła mi do głowy. Wielu artystów hiphopowych nazywa się „Baby-coś” albo „Baby-ktoś”. No to chciałem też być Baby, ale z czymś głupim. Stąd Baby Lasagna – tłumaczył w rozmowie z WiwiBloggs.com.Do krajowych eliminacji Eurowizji zgłosił się bez większej wiary, że może się udać. No i prawie się nie udało. Trafił na listę rezerwową, a sił mógł spróbować tylko dlatego, że inna artystka się wycofała. Wystąpił, zrobił show i podbił serca Chorwatów. „Rim Tim Tagi Dim” wygrało w cuglach, zdobywając najwięcej punktów zarówno od jury (74), jak i widowni (247). Wynik – 321 pkt – był lepszy niż suma punktów drugiego (82), trzeciego (79), czwartego (73) i piątego (62) miejsca. Dominacja na niespotykaną wcześniej skalę. W kraju, który w latach 2018-2022 ani razu nie wszedł do finału Eurowizji, Baby Lasagna stał się narodowym bohaterem. „Rim Tim Tagi Dim” tańczy się w klubach i na ulicach. Sam Purisić przyznaje, że gdy ogląda filmiki ze Splitu czy Zagrzebia, „chce mu się płakać”. – Czuję dumę i pokorę – opowiada wzruszony.Faworyt bukmacherówDo pierwszego półfinału, z którego odpadła m.in. Polska, przystępował jako główny faworyt – nie tylko do awansu, ale i zwycięstwa w całym konkursie. Efektowne widowisko, które stworzył na scenie w Malmoe, tylko umocniło go w tej roli.Działo się bowiem sporo: mocne, rockowe brzmienia kontrastowały z ludowymi strojami, w których wystąpił Purisić i jego zespół. Instrumenty pokryto tradycyjnymi haftami, a przekaz wzmacniał duet tancerzy, stylizowanych na wiejskich rzemieślników. Baby Lasagna wygrywa niemal wszystkie sondaże, a „Rim Tim Tagi Dim” było najchętniej oglądanym występem wtorkowego półfinału. 29-latek zapewnia, że trema go nie przytłoczy. – Właściwie nie czuję żadnej presji. Czuję, że ludzie są szczęśliwi, że idzie nam tak dobrze i czują się dumni. To najważniejsze – mówi.Finał Eurowizji już w sobotę. Transmisja w Jedynce.