Wielkie emocje na Narodowym. Wisła Kraków pokonała po dogrywce Pogoń Szczecin 2:1 i po raz czwarty wygrała Puchar Polski. Wcześniej szczecinianie byli niezwykle bliscy zdobycia pierwszego trofeum w swojej 76-letniej historii, jednak stracili wyrównującego gola w... 99. minucie. Przy udziale kompletu widzów i w uroczystej oprawie na boisku Stadionu Narodowego pojawili się piłkarze Wisły Kraków i Pogoni Szczecin. Przed meczem tradycyjnie odśpiewano hymn państwowy.Kibice z Krakowa wywiesili ogromny transparent z napisem "Pierwsi zdobywcy pucharu" i wizerunkiem piłkarzy z okresu międzywojennego, a ze Szczecina: „W naszych sercach zawsze Pogoń jest”.Finał Pucharu Polski rozpoczął się niespodziewanie od ataków Wisły, która już w pierwszych sekundach zagroziła bramce strzeżonej przez Valentina Cojocaru. Wraz z upływem minut spotkanie się wyrównało, a szczególnie aktywny był Kamil Grosicki, który napędzał grę szczecinian, jednak brakowało konkretów. W 40 minucie Biała Gwiazda miała najlepszą szansę w pierwszej połowie. Po dośrodkowaniu Angela Baeny głową strzelał Szymon Sobczak, ale bramkarz zdołał sparować piłkę na słupek. Sytuacja ta była potwierdzeniem dobrej gry pierwszoligowca, który niespodziewanie zdominował grającą w Ekstraklasie Pogoń.Lepsza gra PortowcówPoczątek drugiej połowy wyglądał nieco inaczej – obraz gry się wyrównał i Pogoń zaczęła coraz częściej gościć pod bramką rywala. Poskutkowało to świetną szansą dla… Wisły, jednak po kontrataku Sobczak znów się pomylił. Z biegiem czasu piłkarze Dumy Pomorza byli coraz groźniejsi, co potwierdziło się w 75. minucie. Portowcy świetnie rozegrali rzut z autu, a Ethymos Koulouris nie miał problemów z pokonaniem bramkarza Wisły. W końcówce Wisła starała się wyrównać, ale za każdym razem kapitalnie bronił Valentin Cojocaru. Rumun kapitalną dyspozycję potwierdził w 90. minucie, gdy wybronił sytuację sam na sam i utonął w objęciach kolegów. Gdy wydawało się, że powinien już wybrzmieć końcowy gwizdek, piłkarze Wisły sensacyjnie wyrównali. Stały fragment wykonywał Alan Uryga, a Eneko Satrustegui wykorzystał błąd w ustawieniu i pięknym strzałem doprowadził do dogrywki.W niej lepsza okazała się Biała Gwiazda. Jedynego gola – po kuriozalnym błędzie Leonardo Borgesa – zdobył Angel Rodado i to on zapewnił swojemu klubowi czwarty w historii Puchar Polski.