„Nigdy nie będzie miał do niej dostępu”. Białoruski reżim straszy bronią jądrową regularnie, ostała ona wpisana nawet do najnowszej doktryny wojskowej. Paweł Podwig, ekspert Instytutu ONZ do spraw badań rozbrojenia, uspokaja jednak: „Alaksandr Łukaszenka nigdy nie będzie miał dostępu do broni jądrowej”. Jego zdaniem wątpliwe jest nawet, by na Białorusi taka broń się znajdowała. Paweł Podwig w rozmowie z Vot Tak, rosyjskojęzyczną redakcją Biełsatu zauważył, że wciąż niewiele wiadomo o broni jądrowej na Białorusi i wątpliwe jest – jego zdaniem, że rosyjska broń jądrowa jest na terytorium Białorusi. Pewne jest za to, że Łukaszenka nie ma do niej dostępu i „nigdy nie będzie miał”. Podwig komentując słowa Łukaszenki, że na Białoruś przybyło kilkadziesiąt rakiet i samolotów wskazał, że nie każdy samolot zdolny przenosić rakiety z głowicami jądrowymi lata z takimi rakietami a same pociski są zresztą uzbrajane w ostatniej chwili. Łukaszenka blefuje Ekspert przyznał, że prawdopodobnie na Białorusi buduje się infrastrukturę, która mogłaby być wykorzystana do składowania broni jądrowej – w Osipowiczach. Ale zaprzeczył, że jest tam już składowana. Podkreślił że rosyjska taktyka jest taka, że głowice znajdują się w ograniczonej ilości miejsc magazynowania. Mało prawdopodobne zatem, że trafią do nowych magazynów. Najbliższy na Białorusi magazyn, do którego mogłyby takie głowice trafić, znajduje się pod Briańskiem, 75 km od granicy Białorusi. I nawet jeśli tam trafią, to będą kontrolowane przez Rosję. Ekspert ocenia więc, że Łukaszenka blefuje grożąc bronią jądrową.