Amerykanie narzekają. Siły Zbrojne Ukrainy wycofały z linii frontu dostarczone przez USA czołgi Abrams – ustaliła agencja Associated Press. Portal Ukrainska Pravda podaje, że to efekt zagrożenia ze strony rosyjskich dronów. Zwraca przy tym uwagę, że odbywa się to w czasie, gdy Waszyngton narzeka, że Kijów nie wykorzystuje skuteczniej dostarczonego sprzętu. – Ukraina na razie wycofała dostarczone przez USA czołgi Abrams M1A1 z walki przeciwko Rosji. To częściowo efekt tego, że rosyjskie drony utrudniały im możliwości atakowania i istniało zbyt duże zagrożenie wykrycia – powiedział agencji AP źródło w amerykańskiej armii.W styczniu ubiegłego roku Kijów przekonał Waszyngton do dostarczenia 31 czołgów Abrams o wartości 10 milionów dolarów każdy. Wskazano, że są one „niezbędne dla zdolności Kijowa do przełamania rosyjskich linii”.Pierwsze Abramsy dotarły na Ukrainę w październiku ubiegłego roku. Od tego czasu Rosjanie zniszczyli pięć tego typu pojazdów. AP ocenia, że użycie dronów zmieniło sytuację na polu bitwy, utrudniając użycie czołgów, które mogą być łatwo wykrywane i atakowane przez drony.Czołgi łatwo namierzyć– Drony spowodowały, że nie ma już otwartego terenu, po którym można przejechać bez obawy, że się zostanie wykrytym – wskazał wyższy rangą urzędnik Pentagonu.Admirał Christopher Grady, wiceprzewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów przyznał, że czołgi zostały wycofane z linii frontu. Zapewnił, że Stany Zjednoczone będą współpracować z Ukraińcami w celu ponownego ustalenia odpowiedniej taktyki.Grady stwierdził, że w obliczu obecności bezzałogowych statków powietrznych zagrożenie dla użycia pojazdów opancerzonych jest oczywiste. Agencja AP ocenia jednak, że choć zagrożenie ze strony czołgów dla Ukraińców faktycznie istnieje, Kijów nie opracował taktyki, która mimo to mogłaby zwiększyć skuteczność czołgów.