Rozmawiamy z prezesem Związku Ukraińców w Polsce. Obywatele Ukrainy w wieku od 18 do 60 lat nie będą mogli wyrobić paszportu ani nowych dokumentów za granicą. Nowe przepisy przyjęte przez rząd w Kijowie mają zmusić mężczyzn unikających mobilizacji do powrotu do kraju. Jak słyszymy, mowa o grupie 700 tysięcy Ukraińców przebywających w naszym kraju. – Sytuacja jest jednak bardziej złożona – mówi w rozmowie z portalem tvp.info prezes Związku Ukraińców w Polsce Mirosław Skórka. W środę ukraiński rząd zakazał wydawania paszportu ukraińskim mężczyznom w wieku od 18 do 60 lat przebywającym za granicą. Teraz dokumenty te będą mogli uzyskać jedynie w jednostce terytorialnej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Koniec z wysyłaniem ukraińskich paszportów za granicę„Paszporty takie nie są wysyłane do odrębnego oddziału lub zagranicznej misji dyplomatycznej Ukrainy w celu ich wydania” – podano w komunikacie rządu w Kijowie.Nowe przepisy ograniczające działania konsularne uderzają w dużą grupę Ukraińców przebywających m.in. w naszym kraju. O komentarz poprosiliśmy kierującego od 2021 roku Związkiem Ukraińców w Polsce Mirosława Skórkę. Portal tvp.info: Ilu Ukraińców przebywających w Polsce mogą dotyczyć te przepisy?Mirosław Skórka: Z informacji które mam – to może być grupa około 700 tys. mężczyzn. Czy to oznacza, że teraz masowo zaczną wracać do kraju?Sytuacja jest bardziej złożona. Po pierwsze: nie ma przymusu, żeby ci ludzie wyjeżdżali z Polski do Ukrainy, ponieważ nawet przepisy przedłużające okres ochrony tymczasowej umożliwiają pobyt w Polsce osobom, które mają nieważne ukraińskie dokumenty. Do momentu, kiedy te przepisy będą prolongowane, oni de facto nie muszą z Polski wyjeżdżać. Więc tu nie ma takiego realnego przymusu, żeby te osoby wyjeżdżały z Polski, albo żeby je deportować...…chyba, że Polska zmieni swoje przepisy.Chyba, że będzie wyraźna decyzja polskich władz na przykład o nieuznaniu nieważnych dokumentów i konieczności deportacji. Premier Władysław Kosiniak-Kamysz (wicepremier, szef MON – red.) deklaruje pomoc Ukrainie w powrocie tych mężczyzn, ale nie wiemy na razie, jak to będzie realizowane.Po drugie: jeżeli te osoby pojadą w Ukrainę, żeby dopełnić obowiązku rejestracji wojskowej – bo to też istotne, że ten obowiązek nie oznacza, że ci ludzie jadą i są natychmiast werbowani do armii, wysyłani na front, ale chodzi o uzupełnienie informacji ich „kondycji poborowej”. Osoby, które na przykład są chore, nie nadają się do służby wojskowej, mogą dostać decyzję umożliwiającą powrót do Polski. Natomiast osoby, które zostaną uznane za zdolne do służby wojskowej, mogą zostać objęte zakazem zakazu wyjazdu z Ukrainy.Czyli ta sytuacja nie jest tak tragiczna w tej chwili, tylko rozpoczyna się pewien proces, który ma doprowadzić do częściowego powrotu mężczyzn, a z drugiej strony – przecięcia takiego procederu, ze osoba, która uciekła z Ukrainy, ma takie same prawa jak obywatele Ukrainy, którzy walczą o Ukrainę.Intencje rządu w Kijowie są jasne, choć rozumiem, że obecne polskie przepisy na razie je zmiękczają. Widzę też, że pan rozumie tę decyzję rządu ukraińskiego. Zgadza się pan z nią? Zdecydowanie tak. My jako organizacja pomagaliśmy wielu naszym kolegom, przyjaciołom, którzy byli w Polsce, tutaj pracowali, ale pojechali na front walczyć. I uważaliśmy, że ta decyzja jest absolutnie prawidłowa. Uważam, że jest to jakiś fundamentalny obowiązek ludzi bronić własnego kraju, tak jak robią to ich koledzy. Natomiast ta decyzja ma też na celu ukrócenie takiego cwaniactwa, że albo ktoś w formie przekupstwa uciekł z Ukrainy, albo mówi: „to nie moja sprawa”, a „jak ktoś ten kraj wyzwoli, to będę może miał jakieś specjalne przywileje”. Niestety, musimy sobie uświadomić, że ta wojna jest, ona jest tragiczna i niestety wymaga zaangażowania dużej liczby osób. Wokół tematu narosło też wiele negatywnych emocji, bo tych Ukraińców nazywa się zdrajcami, wyzywa w sieci. Czy uważa pan te przepisy za sprawiedliwe? Do jednego worka niejako wrzucono obywateli Ukrainy mieszkających w Polsce od wielu lat, jak i tych, którzy – jak pan mówi – uciekli przed obowiązkiem służby wojskowej. Trudno mówić, czy to są przepisy sprawiedliwe. To przepisy, które państwo ukraińskie musiało wprowadzić ze względu na konieczność mobilizacji. Czytaj więcej: Ukraina ogranicza wydawanie paszportówWydaje mi się, że potrzebne jest wprowadzenie pewnych reguł, które umożliwią określonym grupom wyjazd z kraju lub powrót. Generalnie: żeby nie była to decyzja zabraniająca wszystkim bez wyjątku wyjazdu z Ukrainy. Wydaje mi się, że to kwestie, które mogą być dopracowane. W Ukrainie od początku wojny był proceder ludzi uciekających przed mobilizacją. Były grube skandale korupcyjne, ludzie przekupywali urzędników – od sztabów poborowych po pograniczników i służby celne. Byli ludzie, którzy próbowali uciekać z Ukrainy w sposób nielegalny.Obniżenie wieku poborowych, kolejne tury mobilizacji – to nie są ani popularne, ani politycznie wygodne decyzje. Władze w Kijowie nie mają wyboru? Były przypadki nagannego, agresywnego zachowania dowódców względem poborowych. W Ukrainie patrzono na mobilizację jak na jakąś próbę znęcania się państwa nad narodem, w ten sposób armię pozbawiono moralnego prawa do mobilizacji obywateli. W sytuacji wojny uznano to za zło, a teraz widzimy już bardzo jednoznaczne stanowisko jeśli chodzi o potrzebę mobilizacji. Można to było dostrzec przyglądając się ukraińskiej debacie na temat ustawy o mobilizacji. Większość dziennikarzy, analityków krytykowała Wołodymyra Zełenskiego, że ta ustawa jest spóźniona, niejasna; że powinno się mobilizować mężczyzn nie w wieku 28 lat, ale 20 lat. Nie było alternatywy dla tak radykalnej decyzji?Jest to element większego procesu i ja go oceniam jako, niestety, naturalny i konieczny.