„Jesteśmy społeczeństwem, które pracuje najdłużej niemal w całej UE”. Jesteśmy społeczeństwem, które pracuje najdłużej niemal w całej UE, a jednocześnie to przepracowanie nie przekłada się na efektywność pracy . Zasada jest bardzo prosta – bardziej wypoczęty pracownik to bardziej kreatywny pracownik – powiedziała w programie „Gość Poranka” na antenie TVP Info ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, informując, że kierowany przez nią resort zajmuje się tematem skrócenia tygodnia pracy. Skrócenie tygodnia pracy bądź to do 35 godzin bądź czterech dni było jedną z propozycji programowych Lewicy oraz Koalicji Obywatelskiej.– Ministerstwo już zajmuje się tym tematem, poleciłam wykonanie odpowiednich analiz, jakie rozwiązania funkcjonują w innych państwach – poinformowała szefowa resortu pracy w rozmowie z Karoliną Opolską. Wyraziła nadzieję, że po diagnozach i analizach będzie możliwość przejścia do konkretnych rozwiązań w prawie. – Chciałabym, żeby w tej kadencji pojawiła się konkretna propozycja chociażby pilotażu, chociażby zachęt – dodała. Jak podkreśliła, „jesteśmy społeczeństwem, które pracuje niemal najdłużej w całej UE, a jednocześnie to przepracowanie nie przekłada się na efektywność pracy”. – Zasada jest bardzo prosta – bardziej wypoczęty pracownik to bardziej kreatywny pracownik – zaznaczyła. Ministra dodała, że to, by skrócić tydzień pracy jest „w interesie pracodawców, gospodarki i polskich rodzin”. Zwróciła jednak uwagę, że byłaby to zmiana cywilizacyjna na miarę wprowadzeni 8-godzinnego dnia pracy, czy wolnych sobót i z tego względu musi zostać poprzedzona starannymi analizami i konsultacjami. – Mam nadzieję, że zdążymy w ciągu jednej kadencji uda się to zrobić – powiedziała Dziemianowicz-Bąk. Zwolnienia grupoweMinistra odniosła się do planowanych zwolnień grupowych w niektórych zakładach pracy. – Sytuacja na polskim rynku pracy jest jedną z najlepszych w ciągu ostatnich 30 lat. Bezrobocie na tle UE jest niezwykle niskie – mówiła.Jak podkreśliła, „większym wyzwaniem na polskim rynku pracy jest to, żeby ręce do pracy znaleźć, zaktywizować różne osoby do czynnej aktywności na rynku pracy”.– Zwolnienia grupowe to są w większości zwolnienia zaplanowane i zgłoszone jeszcze w zeszłym roku, za rządów Mateusza Morawieckiego, ale samo zapowiedzenie i zgłoszenie możliwości takich zwolnień nie oznacza, że ona faktycznie będą. Firmy często zapowiadają zwolnienia, które okazują się później mniejsze niż te zapowiadane – zaznaczyła. Ministra dodała jednak, że „niezależnie od pozytywnej oceny sytuacji na polskim rynku pracy, świadomości tego, że sytuacja jest stabilna i optymistyczna, trzeba przygotowywać się na różne okoliczności” . – Tam, gdzie do takich zwolnień mogłoby dojść na poziomie lokalnym to jest realny problem niezależnie od tego jak pozytywna jest sytuacja ogólna. Dlatego zdecydowałam się zabezpieczyć 50 mln zł z rezerwy Funduszu Pracy, gdyby do takich zwolnień doszło – wyjaśniła.Ministra sprecyzowała, że środki poprzez powiatowe urzędy pracy byłyby przeznaczane m.in na dofinansowanie do zatrudnienia, kursy, szkolenia, przekwalifikowanie się.