Idzie na swoje. Polski Związek Narciarski przychylił się do życzenia Kamila Stocha, który na finiszu kariery chce postawić na pracę indywidualną. Oznacza to, że – jak przed laty Adam Małysz – trzykrotny mistrz olimpijski będzie w kadrze Polski, ale… trochę obok niej. Ostatnie sezony nie były dla Stocha najlepsze. Po 19. i 14. miejscu w klasyfikacji końcowej Pucharu Świata za sezony 2021/2022 i 22/23, miniony rok zamknął najgorzej od… 15 lat, zajmując dopiero 26. miejsce. Trzykrotny mistrz olimpijski w maju skończy 37 lat, niewiele wskazuje na to, żeby szedł drogą Noriakiego Kasaiego, więc koniec kariery jest bliżej niż dalej. A to oznacza, że trzeba szukać radykalnych rozwiązań, by wrócić do formy.W tym przypadku oznacza to powrót do trenera, który – jako ostatni – kojarzy się Stochowi z sukcesami, czyli Czecha Michala Doleżala. Wieloletni współpracownik Stefana Horngachera opuścił już reprezentację Niemiec i ma zająć się pracą indywidualną z jednym z najlepszych skoczków w historii – ustalił portal tvpsport.pl. PZN potwierdził, że Stoch „idzie na swoje”, ale żadnych nazwisk nie ujawnia. Na podobny manewr przed laty zdecydował się też Adam Małysz, który w końcówce kariery trenował indywidualnie z Hannu Lepistoe. W jego przypadku postęp i zmiany były zauważalne. Czy podobnie będzie ze Stochem?