Przewodnicząca komisji ds. Pegasusa była „Gościem Poranka”. Wszystko wskazuje na to, że Pegasus był wykorzystywany zarówno do tego, by niszczyć konkurentów, jak i do walki politycznej wewnątrz własnego obozu – mówiła w programie „Gość Poranka” Magdalena Sroka, posłanka PSL/Trzeciej Drogi i przewodnicząca sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa. Jak wynika z informacji ministerstwa sprawiedliwości, inwigilację Pegasusem zastosowano wobec co najmniej 578 osób. Skala może być jednak znacznie większa. Zwłaszcza, że – według doniesień – z systemu miało korzystać nie tylko Centralne Biuro Antykorupcyjne. – Ja tutaj mogę powtórzyć jedynie za słowami ministra Bodnara, bo rzeczywiście gdzieś ta informacja pojawiła się, że to nie tylko Centralne Biura Antykorupcyjne, ale co najmniej trzy służby w Polsce korzystały – mówiła Sroka. – 578 osób to wcale nie musi być koniec tej listy. Ten system mógł być wykorzystywany zupełnie poza formalnymi sprawami. Nie wiem tego. Dziś ta kwerenda w CBA trwa, otrzymaliśmy tylko część informacji. Jak wyjaśniła, „system był fizycznie umieszczony w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym”. – To za pośrednictwem CBA służby w Polsce korzystały z tego systemu. To znaczy, że musiało być rządowe, odgórne przyzwolenie ze strony ministra-koordynatora, żeby tak się działo – tłumaczyła.Pytana o nazwiska inwigilowanych osób, Sroka zapewniała, że „jako Komisja nie otrzymała listy z rąk pana ministra Bodnara”. Nie chciała też zdradzić, o jakie służby, poza CBA, chodzi. – Nie chciałabym odnosić się do konkretnych służb, bo, niestety, jestem objęta tajemnicą. Natomiast zrobię wszystko, żeby te materiały odtajnić, żebyśmy mogli powiedzieć jak najwięcej bez szkody dla służb. Proszę pamiętać, że dzisiaj poruszamy bardzo ważny temat i bardzo delikatny. Służby w Polsce powinny dysponować najnowocześniejszymi systemami do ścigania przestępstw. Ale nie może być tak, że politycy wykorzystują takie narzędzia do walki politycznej. A wszystko na to wskazuje, że tak właśnie było w tym przypadku – tłumaczyła.„Nie od tego jest komisja”Prowadzący rozmowę dopytywał posłankę o to, kiedy można spodziewać się pierwszych „rozliczeń” osób zamieszanych w nielegalną inwigilację. Ta apelowała jednak o cierpliwość. – Proszę zauważyć: śledztwo w prokuraturze się toczy. Należy podejść do tego bardzo rzetelnie i racjonalnie, żeby zebrać takie dowody, żeby dzisiaj narracja PiSu, którą próbują wciskać wszystkim nam po kolei, że były zgody sądów, że wszystko było świetnie, że oni zmienili przepisy, tak naprawdę podjęli się całego procesu zmian norm prawnych po to, żeby móc skorzystać z tego systemu… Zrobili to na tyle nieudolnie, że przekroczyli i złamali ustawę o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, jeżeli chodzi o finansowanie. Nie doprowadzili do sytuacji, gdzie zapisy dotyczące kontroli operacyjnej i stosowania przez różne służby dawałyby rzeczywiście podstawę do tego, żeby to narzędzie stosować – wyliczała. – Wszystko wskazuje na to, że Pegasus był wykorzystywany zarówno do tego, by niszczyć konkurentów, jak i do walki politycznej wewnątrz własnego obozu. I mam nadzieję, że my będziemy mogli powiedzieć o konkretach. Ja chciałabym już móc Państwu o tym powiedzieć, ale ze względu na objęcie klauzulą tajemnicy tych materiałów, które do nas docierają, niestety dzisiaj wszystkiego nie można powiedzieć.Przewodnicząca sejmowej komisji ds. Pegasusa przekonywała, że sprawy toczą się własnym rytmem. – Prokuratura i sądy będą decydować, stawiać zarzuty i wydawać wyroki. Nie od tego jest komisja. My mamy pokazać Państwu, jak funkcjonowało państwo, jak funkcjonowały instytucje, w jaki sposób większość rządząca wykorzystywała narzędzie, jak przekraczała swoje uprawnienia. Natomiast ocenę faktyczną, taką, którą będziemy mogli zobaczyć, zobaczymy, jestem przekonana, tyle że ta decyzja zapadnie w sądzie – tłumaczyła.