Waldemar Skrzypczak i Roman Polko wymieniali argumenty. Do bardzo ciekawej debaty doszło na antenie TVP Info. Były dowódca wojsk lądowych generał Waldemar Skrzypczak i były dowódca GROM Roman Polko dyskutowali o programie nuclear sharing i rozlokowaniu broni jądrowej na terenie Polski. – Nie jesteśmy na to gotowi – powiedział Skrzypczak. – Trudno atakować kraj, który ma broń jądrową – odpowiedział Polko. Andrzej Duda powiedział ostatnio w rozmowie z „Faktem”: „Jeżeli byłaby taka decyzja naszych sojuszników, żeby rozlokować broń nuklearną w ramach nuclear sharing także i na naszym terytorium, aby umocnić bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO, to jesteśmy na to gotowi”. – Pan prezydent ma chyba na myśli rozmieszczenie w magazynach broni jądrowej na terenie Polski. Czyli my nie jesteśmy gotowi do tego, żeby w tej chwili na terenie Polski przechować broń jądrową, ponieważ rozmieszczenie broni jądrowej na terenie Polski to nie tylko aspekty polityczne, ale przede wszystkim aspekty militarne – wyjaśnił generał Skrzypczak. Z kolei według generała Polko, Polska powinna być w programie nuclear sharing. – Trudno jest atakować taki kraj, który na własnym terytorium posiada możliwości techniczne i te środki bojowe, które są czynnikiem strategicznego odstraszania – argumentował. Innego zdania jest gen. Skrzypczak. – Uważam, że bycie w nuklear sharing nie oznacza wcale konieczność rozmieszczenia broni jądrowej na ternie Polski. Widać to wyraźnie po Ukrainie, że obiektami pierwszej konieczności rażenia, czyli uderzeń, są lotniska. W przypadku, gdyby Polska doszła do konfliktu zbrojnego, będzie obiektem pierwszej kolejności rażenia. Więc zadaję sobie pytanie, kto podejmie te ładunki jądrowe, które będą przechowywane na terenie Polski. Bo te samoloty, które będą bazowały na polskich lotniskach, jeżeli uda im się wystartować przed uderzeniami, to one się przebazują na lotniska w głębi NATO – powiedział. Gen. Polko odpowiedział: – Jestem przekonany, że gdyby Ukraina sama dobrowolnie nie zrzekła się posiadania broni jądrowej, to naprawdę Rosjanie nie przypuściliby takiego pełnoskalowego ataku. Broń jądrowa stanowi wciąż czynnik odstraszania i już nawet nie sam Putin, nie sam Kreml by decydował w tym momencie, czy ta broń czy te obiekty, gdzie ta broń się znajduje, mogą być atakowane. – Chiny, które są mocodawcą Rosji, z pewnością nie zgodziłyby się na to, aby kraj, który posiada broń jądrową, nawet przechowując te głowice nuklearne, był przez Rosję atakowany – dodał gen. Polko. USA by nas przeszkoliły?Były dowódca GROM zwrócił uwagę na jeszcze jedną rzecz. – Jeżeli Stany Zjednoczone przekazałyby nam tę broń, to z pewnością zrobiłyby to z całym systemem zabezpieczenia, oczywiście z procedurami, które obowiązują również w tych krajach, gdzie ta broń jest przechowywana – powiedział. Gdyby w Polsce rozmieszczono głowice nuklearne, nie moglibyśmy samodzielnie użyć tej broni. – Waszyngton zastrzegł prawo do wydania zgody na użycie broń jądrowej. To nie byłaby decyzja suwerenna Polski, tylko byłaby to komenda z NATO – zapewnia Skrzypczak. W tym wypadku gen. Polko zgodził się z przedmówcą. – Stany Zjednoczone mają taką zdolność, żeby realizować to samodzielnie, ale jestem przekonany, że taka decyzja podjęta by została poprzez sojusz – stwierdził.Wybory zdecydują o nuclear sharing dla Polski? Zdaniem gen. Skrzypczaka nie jest przypadkiem, że prezydent Duda mówił o broni nuklearnej w Polsce po spotkaniu z Donaldem Trumpem. – Kiedy prezydentem jest Biden, nie było o tym mowy. To zawsze wraca, kiedy Trump próbuje wrócić na scenę polityczną. Jeśli wygra jesienne wybory, być może temat będzie kontynuowany – ocenił. – Przede wszystkim powinno się o tym rozmawiać w zaciszu gabinetów. Nie stawiałbym na taką czy na inną administrację. To jednak interesy Stanów Zjednoczonych, i demokratyczne instytucje decydują o tym, w którą stronę będzie prowadzona polityka bezpieczeństwa – odpowiedział gen. Polko.