Aleksander Dańda przed komisją ds. afery wizowej. Były konsul generalny RP w Hongkongu Aleksander Dańda powiedział przed komisją ds. afery wizowej, że z Departamentu Konsularnego MSZ dostał 17 maili z nazwiskami 286 obcokrajowców z prośbą o priorytetowe potraktowanie. Dodał, że traktował je jako dyspozycje, które powinny być w sposób poważny potraktowane. Aleksander Dańda jest obecnie konsulem generalnym RP w Mumbaju, natomiast do września 2023 r. pełnił obowiązki konsula generalnego RP w Hongkongu.Dańda zeznał, że pierwszy mail od Departamentu Konsularnego MSZ, którzy przekierowywał prośbę ówczesnego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka ws. aplikantów wizowych, wpłynął do konsulatu w Hongkongu 27 kwietnia 2022. Wyjaśnił, że korespondencja początkowo była adresowana do konsula RP w Manili i zawierała 124 nazwiska obcokrajowców. Prośba o priorytetowe potraktowanie– Po sprawdzeniu przez konsulat w Manili okazało się, że te osoby, mimo że mają obywatelstwo filipińskie, nie zapisały się w konsulacie w Manili. Wtedy wicedyrektor (Departamentu Konsularnego Beata) Brzywczy przesłała tego maila do mnie. Okazało się, że te osoby zapisały się u nas w Hongkongu w systemie e-konsulat i oczekiwały na wylosowanie terminu na złożenie wniosku wizowego. Był to pierwszy mail, który otrzymaliśmy z prośbą o priorytetowe potraktowanie wniosków i umożliwienie złożenia wniosków w jak najszybszym terminie – relacjonował świadek.Jak mówił, odpisał na maila wskazując na obiektywne przeszkody w przyjęciu tych osób w tak szybkim terminie. Wytłumaczył, że wynikały one z warunków pandemicznych w Hongkongu – była to piąta fala zachorowań, która była tam najbardziej dotkliwa.Dańda powiedział, że wprowadził wówczas zmianowość pracy w konsulacie i ograniczenia w przyjmowaniu aplikantów do 5, 6 dziennie, co spowodowało wzrost liczby wniosków wizowych oczekujących na rozpatrzenie. Podkreślił, że konsulat przyjmował sam wszystkie wnioski; nie korzystał z outsourcingu.Przyznał, że w momencie otrzymania maila konsulat miał kolejkę oczekujących na 3, 4 miesiące, natomiast wcześniej obsługiwał wnioski na bieżąco.Świadek przekazał, że wnioski wizowe obcokrajowców z maila były przyjmowane dodatkowo, w nadgodzinach, „starając się zachować zasadę równości wnioskodawców". Dodał, że trwało to do sierpnia 2022.Przedsiębiorca rolnyDańda powiedział, że łącznie z Departamentu Konsularnego MSZ przyszło 17 maili z nazwiskami 286 obcokrajowców ubiegających się o wizy.Poinformował, że pierwszy mail od współpracownika Wawrzyka, Edgara Kobosa, wpłynął w lipcu 2022 i było to zapytanie o dokumenty potrzebne do złożenia wniosku wizowego. Zeznał, że Kobos przedstawiał się jako przedsiębiorca rolny. Podkreślił, że w tamtym czasie konsulat nie miał informacji, żeby Kobos był powiązany z listą 124 nazwisk z maila, który się pojawił kilka miesięcy wcześniej.Dańda podał, że Edgar Kobos wysłał w lipcu kolejne maile z „prośbą, by wydać wizę przed otrzymaniem przez daną osobę oceny z krajowego systemu konsultacji". Wyjaśnił, że system jest wykorzystywany przy ocenie wniosków wizowych, w której na wniosek konsula lub z urzędu wysyłane są prośby o sprawdzenie wniosku wizowego pod kątem osoby, która ubiega się o wizę i pod kątem potencjalnego pracodawcy. Dodał, że podmioty konsultujące Straż Graniczna, policja, Państwowa Inspekcja Pracy, a wiodącym jest Urząd ds. Cudzoziemców.– Odpisałem, że takiej rzeczy zrobić nie możemy i musimy czekać na efekty sprawdzenia wysłanego w krajowym systemie konsultacji – zrelacjonował Dańda.Pytany, ile Filipińczycy płacą pośrednikom za pomoc w uzyskaniu zezwoleń na pracę, świadek odpowiedział, że z informacji, które do niego docierały, to była kwota ok. 35 tys. dolarów hongkońskich, czyli ok. 18 tys. zł. Dodał, że o tej kwocie konsulat w Hongkongu informował Departament Konsularny MSZ w grudniu 2021, po spotkaniu z konsulem generalnym na Filipinach. – Wtedy otrzymaliśmy od niego taką informację, że tyle jest pobierane od wnioskujących – uściślił.Poczuł ulgęNa pytanie, jak odbierał interwencje przesyłane za pośrednictwem departamentu konsularnego MSZ ws. list obcokrajowców, odparł, że nigdy nie używano w tych mailach słów „trzeba, należy, musicie", tylko mówiono raczej o prośbach. – Czułem, że jest to prośba sugerująca, że należy te wnioski rozpatrzyć. Dla mnie i moich pracowników były to dyspozycje, które powinniśmy w sposób poważny potraktować – uzupełnił.Kiedy, jak mówił, 4 maja otrzymał maila z Departamentu Konsularnego MSZ, by nie traktować już wcześniejszych próśb jako obowiązujących, poczuł ulgę, „że to się skończyło, że nie będziemy musieli dodatkowo przyjmować wniosków w trybie przyspieszonym ponad te wnioski, które już realizujemy – wskazał.