Wygrał kandydat bezpartyjny. Arkadiusz Fajok uzyskał aż 57 % procent głosów i zdecydowanie zwyciężył z Wojciechem Piniewskim w II turze wyborów na prezydenta Inowrocławia. Czy porażka kandydata PO oznacza, że miasto można nazwać ostatnim bastionem PiSu? Wojciech Piniewski to kandydat silnie związany z rządzącą koalicją. 64-latek należy do Platformy Obywatelskiej, a w dodatku w inowrocławskich wyborach był silnie popierany przez Trzecią Drogę i Lewicę. Zdecydowanie wygrał on w pierwszej turze (36,29%), był faworytem drugiej, jednak finalnie nie wystarczyło to, by zwyciężyć z Arkadiuszem Fajokiem.44-letni Fajok jest lokalnym nauczycielem, gdzie zajmuje się m.in. edukacją niepełnosprawnej młodzieży. W wyborach wystartował jako kandydat niezależny – nic dziwnego, bo nowy prezydent nie należy i nigdy nie należał do żadnej partii. To nie przeszkodziło jednak osobom związanym z Prawem i Sprawiedliwością świętować jego wygranej.„Miasto odbite z rąk PO” – oznajmił na X Łukasz Kulpa, specjalista do spraw marketingu politycznego, który jest współpracownikiem PiSu oraz Łukasza Schreibera. Co tak naprawdę sprawiło, że kandydat PO poniósł tak sromotną porażkę? Przede wszystkim zmobilizowany elektorat przegranych z pierwszej tury, do którego należeli wyborcy Ewy Koman (Porozumienie Samorządowe dla Inowrocławia – 19.57%), Bartosza Kownackiego (PiS i Suwerenna Polska – 10.47%) oraz Marka Słabińskiego (Niezależny – 10.33%).– O wyniku przesądzili mieszkańcy, którzy chcą zmian w Inowrocławiu. My te zmiany zagwarantujemy. Myślę, że jutro obudzimy się w lepszym, nowym Inowrocławiu – skomentował zwycięzca dla Radia Pik.