16 maja strajk ostrzegawczy. Łatwo jest zrobić biznes pocztowy w wielkim mieście, ale często z perspektywy Warszawy zapomina się, jak ważną rolę w mniejszych ośrodkach i na wsiach spełnia listonosz – mówi w rozmowie z portalem tvp.info Robert Czyż, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty. O narodowym operatorze w najbliższych tygodniach będzie bardzo głośno. 23 kwietnia pikieta pocztowców z całego kraju pod ministerstwem aktywów państwowych, 8 maja rozmowy ostatniej szansy z zarządem, 16 maja strajk ostrzegawczy, podczas którego obsługa klientów zostanie wstrzymana na dwie godziny – tak wygląda najbliższa przyszłość na osi sporu wokół Poczty Polskiej. To nie koniec. – Następne kroki to referendum wśród związkowców i ewentualny strajk generalnym – mówi w rozmowie z portalem tvp.info Robert Czyż. Strajk ostrzegawczy pracowników Poczty PolskiejTo odpowiedź związków Poczty Polskiej na ostatnie propozycje przedstawione przez zarząd spółki. Na początek z pracą ma się pożegnać ok. 5 tysięcy osób. Spółka nie zamierza przedłużać wygasających umów o pracę i nie zatrudniać nowych pracowników w miejsce osób, które odchodzą na emeryturę. – A to nie koniec, bo mają zostać także przeprowadzone zwolnienia grupowe. Z pracą miałoby się pożegnać 10 tysięcy osób czyli niemal co piąty zatrudniony w Poczcie Polskie – dodaje. Władze spółki i MAP zgodnie mówią, że to konieczna restrukturyzacja. Czyż patrzy na sprawę inaczej. – To paraliż i jeszcze większe problemy z terminowością w dostarczaniu listów i paczek. Już teraz zaczynają pojawiać się ograniczenia w dostępności do placówek, skracane są godziny pracy. Być może w niedalekiej przyszłości część urzędów będzie otwarta co drugi dzień – mówi szef związku zawodowego. Do czego to doprowadzi? Nasz rozmówca nie ma wątpliwości. – Będzie tylko gorzej. Poczta nie ma najlepszego wizerunku, a jeśli pomysły władz wejdą w życie, to wszyscy doświadczymy jeszcze większych problemów z otrzymaniem przesyłki na czas. Pracy będzie tyle samo, a ludzi do jej wykonywania dużo mniej – wylicza, sugerując że o redukcjach etatów można zacząć rozmowy, kiedy w życie wejdą przepisy o e-doręczeniach. – A to nie stanie się wcześniej niż za dwa lata – dodaje. Warto także pamiętać, że temat potężnych zwolnień pojawił się w momencie, kiedy pocztowcom obiecano… podwyżki. Pocztowcy z utęsknieniem wyczekiwali decyzji o tzw. dofinansowaniu nierentownych usług. – Kiedy wreszcie pieniądze wpłynęły, to okazało się że nie wpłyną one do pocztowców, choć taka była obietnica poprzedniego zarządu – kontynuuje Czyż. A zarobki urzędników państwowym, bo przecież nimi są pocztowcy, są żenująco niskie. – 50 tysięcy pracowników otrzymuje wynagrodzenie poniżej minimalnej. To 4023 zł brutto, dopełnieniem do najniższej krajowej są dodatki – mówi Czyż i zwraca także uwagę na paradoksy. – W wielu placówkach naczelnik zarabia tyle samo co listonosz. Przez podniesienie minimalnej płacy doszło do bardzo dużego spłaszczenia zarobków, bo pensje osób, które zarabiały poniżej najniższej krajowej nie wzrosły. Zdarzają się też przypadki, gdy listonosz zarabia więcej od swojego szefa, gdy np. bierze nadgodziny lub ma poniżej 26 lat i jest zwolniony z podatku dochodowego – wymienia. Po co nam jest potrzebna Poczta Polska?Dla mieszkańca dużego miasta Poczta Polska mogłaby nie istnieć. Mało kto wysyła listy do najbliższych, a na rynku przesyłek kurierskich jest ogromna konkurencja. Tutaj można załatwić on-line, wystarczy zrobić zakupy przez internet i czekać na powiadomienie w telefonie o terminie przesyłki. Wystarczy pojechać na prowincję, aby przekonać się, jak ważną rolę pełni listonosz. – Oprócz listów i paczek dostarczamy także przekazy pieniężne. Duża część starszych osób właśnie w taki sposób odbiera emerytury. Listonosz cieszy się zaufaniem, często pomagamy w zakupach, czy ostrzegamy przed próbami wyłudzenia pieniędzy – opowiada przewodniczący związku zawodowego i wskazuje na Francję. – Tam listonosz pełni także funkcję asystenta społecznego. Pomaga starszym osobom w podstawowych czynnościach i otrzymuje za to dodatkowe wynagrodzenie – uzupełnia. A to nie wszystko, bo Poczta pełni także rolę w obronie państwa. – W czasie wojny to listonosze będą odpowiedzialni za dostarczanie listów na front. Podobnie było podczas pandemii – listonosze normalnie pracowali – zauważa. Niezależnie od tego, jak potoczy się sytuacja wokół Poczty Polskiej nie należy zapominać, że tego typu firmy są dotowane na całym świecie. – Nie znam kraju, w którym narodowa instytucja pocztowa zarabiałaby na siebie – puentuje, wskazując na podobieństwa z koleją, która także nie mogłaby funkcjonować bez publicznego wsparcia.