Miał zaledwie 33 lata. To miał być zwykły lot w rodzinne stron. Historia, jakich tysiące, zamieniła się w tragedię, którą ciężko objąć rozumem. W środę rano na pokład samolotu linii Ryanair wsiedli szczęśliwi małżonkowie – Giuseppe i będąca w ciąży Frederika. Lot z Turynu do położonej w Kalabrii Lamezii Terme trwa godzinę i 45 minut. W środę rano na pokład samolotu linii Ryanair wsiadło kilkudziesięciu pasażerów. Wśród nich 33-letni Giuseppe i jego żona Federica, będąca w piątym miesiącu ciąży.Aby uniknąć dodatkowych opłat, nie skorzystali z płatnej rezerwacji miejsc. System rozlokował ich po przeciwnych stronach samolotu. Po raz ostatni wymienili spojrzenia chwilę przed tym, jak maszyna opuściła płytę lotniska.W połowie drogi do Lamezii Terme pilot został powiadomiony, że jeden z pasażerów źle się czuje. Natychmiast zapadła decyzja o powrocie do Turynu. W tym czasie trwała już desperacka walka o życie Giuseppe, który w przestworzach dostał zawału serca.Masaż serca i użycie defibrylatora przez załogę pokładową nie przyniosły efektu. Na płycie lotniska w Turynie czekały także służby medyczne. Lekarzom także nie udało się przywrócić funkcji życiowych 33-latkowi. O niewyobrażalnej tragedii Federica dowiedziała się dopiero w Turynie, przez cały czas będąc nieświadoma, że na pokładzie samolotu dogasa życie ojca jej nienarodzonego dziecka. Wiadomość o utracie ukochanego kompletnie ją załamała. W stanie ciężkiego szoku zabrano ją do pobliskiego szpitala.