Rosjanie sprzedają mniej węgla. Eksport surowców energetycznych Rosji wyraźnie spadł, a tamtejszy rynek węgla stoi przed kryzysem. Sytuacja jest zła do tego stopnia, że rozważane jest zniesienie cła na rosyjski węgiel. Sankcje i przestawienie gospodarki na tryb wojenny przynoszą efekty. Po rekordowych przychodach wynikających z pierwszego szoku po agresji Rosji na Ukrainę, nadeszła korekta. Z danych rosyjskiego banku centralnego, przytoczonych przez gazetę RBK wynika, że w 2023 r. eksport Rosji względem 2022 r. spadł o blisko 30 proc. Tymczasem w omawianym okresie wzrósł import.Spadek eksportuJak czytamy w raporcie ekspertów Ośrodka Studiów Wschodnich podsumowującym dwa lata wojny, dochody Kremla z eksportu samej ropy i gazu w całym 2023 r. zmalały o 24 proc., czyli o ok. 2,7 bln rubli (równowartość ok. 31 mld dol.). „Spadek dochodów eksportowych przy wzroście wartości importu i dużym odpływie kapitału z Rosji przyczynił się do przyspieszenia osłabienia rubla” – czytamy w raporcie.Wspomniany już rosyjski Centralny Bank Federacji Rosyjskiej (CBFR) przewiduje dwa scenariusze wobec spadającego eksportu surowców energetycznych. Jeden zakłada, że sytuacja jest chwilowa, a rosyjska gospodarka, adaptująca się do nowych warunków, wróci na tory wzrostu, co – według zachodnich ekspertów – jest co najmniej wątpliwe.„W najbliższym czasie należy się spodziewać, że sankcje i koszty wojny prowadzić będą do dalszej degradacji rosyjskiej gospodarki, a stabilizowanie sytuacji będzie poważnym wyzwaniem dla Kremla. Trudno oszacować, przez jak długo posiadane środki wystarczą mu na kontynuowanie inwazji. Zgromadzone rezerwy rządowe już w 2022 r. mocno naruszono, ale trzeba pamiętać, że w ciągu niemal dwóch dekad prosperity do gospodarki FR napłynął duży kapitał” – czytamy w raporcie OSW.Drugi scenariusz przygotowany przez CBFR zakłada, że eksport nie odbije w najbliższej przyszłości, a jego część zostanie przekierowana na rynek krajowy.Spadek eksportu rosyjskiego węgla Szczególnie interesująco rysuje się problem tamtejszego sektora węglowego – krajowe media wprost piszą o nadchodzącym kryzysie, darując sobie zwyczajowe zapewnienia, że wszystko jest dobrze i idzie zgodnie z planem.Jak donosi rosyjski „Kommiersant”, tamtejsza komisja ds. energetyki zaleca rosyjskiemu resortowi finansów, by zaczął przeciwdziałać nadchodzącemu kryzysowi na rynku węgla. Straty do końca tylko tego roku mają wynieść 450 mld rubli. Rosną koszty logistyki i wydobycia, a ceny spadają. Dlatego komisja zaproponowała całkowite zniesienie cła na rosyjski węgiel albo chociaż zniesienie go od pewnego ustalonego z góry poziomu cenowego. Resort finansów ma być temu przeciwny, bo oznaczałoby to spadek dochodów budżetowych. Kolejnym pomysłem jest też zmiana współczynników odległości przewozu węgla przez Koleje Rosyjskie, na co te patrzyły niechętnie nawet w trakcie „boomu energetycznego” i rosnących przychodów eksportowych Rosji w pierwszych miesiącach po wybuchu wojny.Patrząc na dane firmy analitycznej Kpler, rosyjski eksport węgla drogą morską spadł w marcu miesiąc do miesiąca o ponad 8 proc., do poziomu 10,8 mln ton. Mniejsze wolumeny przyjęli wszyscy trzej główni klienci Rosji – Chiny (21 proc. mniej), Turcja (6,5 proc. mniej) i Indie (blisko 31 proc. mniej). Rosję może niepokoić rosnąca zależność od eksportu surowców energetycznych do Chin, zaburzająca równowagę między dwoma krajami, oficjalnie pozostającymi bliskimi sojusznikami. „Chiny stały się dla Rosji absolutnie niezbędnym partnerem, ale ich rosnąca przewaga ekonomiczna nie oznacza naruszenia nadal istniejącej między Pekinem i Moskwą równowagi w sferze politycznej” – czytamy w raporcie OSW.Wracając do sektora energetycznego, za jego pogorszenie odpowiadają nie tylko wewnętrzne aspekty tamtejszej gospodarki, ale czynniki zewnętrzne, zwłaszcza zaostrzenie sankcji przez Amerykanów, a także stopniowe uszczelnianie luk przez szeroko rozumiany Zachód. Podejrzane statkiMimo to mówimy o sytuacji bezprecedensowej, jaką jest skala międzynarodowych sankcji na Rosję. W istocie to ogromna operacja i niebywale trudno jest je uszczelnić. Choć rosyjski eksport do UE zmalał od początku konfliktu o 90 proc., wciąż dochodzi do naruszeń sankcji. Świadczyć o tym miałyby – jak piszą analitycy Kpler – przypadki statków dokujących w europejskich portach, które powinny być objęte ograniczeniami ze względu na ładunek czy ich właścicieli.Dla przykładu w Niemczech zatrzymano na początku kwietnia statek „Atlantic Navigator II”, oficjalnie pływający pod banderą Wysp Marshalla. Powód? Przewożenie ładunku objętego sankcjami (drewno brzozowe). Z kolei statek „Pola Maria” zawinął do portu Brake w Niemczech, przewożąc nasiona roślin oleistych, które są wyłączone spod sankcji w myśl przepisów UE, ale właściciel statku – firma Pola Rise, jest objęta sankcjami amerykańskimi. Podobnych przypadków jest więcej.„Wydarzenia te podkreślają potencjalne słabości istniejących systemów sankcji w transporcie morskim, pomimo wieloaspektowego podejścia Komisji Europejskiej. Korekty mogą być konieczne, aby usprawnić wdrażanie sankcji i rozwiać obawy zainteresowanych stron, podkreślając ciągłe wyzwanie związane z zarządzaniem stosunkami UE-Rosja wśród geopolitycznych zawiłości – czytamy w raporcie Kpler.