Tłum pozostawia po sobie tony śmieci. Trwają ostatnie przygotowania do sezonu wspinaczkowego w Himalajach, w trakcie którego na Mount Everest będzie chciało wejść setki osób z całego świata. Taki tłum pozostawia po sobie tony śmieci, dlatego nepalska armia jak co roku rusza w góry, aby nieco posprzątać. W akcji bierze udział 12 żołnierzy i 18 szerpów. Celem jest usunięcie z okolic Everestu około dziesięciu ton śmieci, nieczystości i odchodów, które pozostawiają po sobie tłumy śmiałków chcących co roku zdobyć najwyższy szczyt świata.Jak mówi zdobywczyni Mount Everestu oraz całej Korony Ziemi Miłka Raulin, „tylko w ubiegłym sezonie wydano ponad 470 pozwoleń na próbę zdobycia Mount Everestu”. – To nie oznacza jednak, że jest tam 470 osób, do każdej grupy są też kucharze, pomocnicy kucharzy, szerpowie oraz cała obsługa potrzebna do tego, aby taka wspinaczka się udała – powiedziała polska podróżniczka.Śmieci i nieczystości w rejonie Mount Everestu widać nie tylko w głównej bazie u jego stóp, ale również wysoko w górach. Jedynie droższe agencje organizujące wyprawy na Mount Everest dbają o transport z gór przynajmniej części śmieci, pozostałe całkowicie ignorują ten problem. – Widać to zwłaszcza w drodze do obozu drugiego. Idzie się po starych łapawicach, starych butlach, niestety -odchodach oraz plastikowych workach. Wszelkiego rodzaju plastiku jest tam bardzo, bardzo dużo – powiedziała Miłka Raulin. Ciała pięciu osóbW trakcie tegorocznej akcji nepalscy żołnierze i szerpowie będą mieli za zadanie również zniesienie z gór pięciu ciał osób zmarłych w trakcie wspinaczki. To zaledwie ułamek liczby ciał, które znajdują się w tym rejonie. Tylko w samym 2023 roku w drodze na szczyt zginęło 12 osób.Akcja sprzątania Czomolungmy rozpoczęła się w 2019 roku, od tego czasu udało się usunąć z drogi na szczyt oraz z obozów dookoła góry około 110 ton odpadów.