Minister rolnictwa był „Gościem Poranka”. Myślę, że jest to początek końca protestów – przekonywał w „Gościu Poranka” Czesław Siekierski. W rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz, minister rolnictwa i rozwoju wsi przekonywał, że „wojny handlowej z Ukrainą nie będzie”, ale nie wykluczał, że „trzeba będzie posunąć się do pewnej ostateczności”. Utrzymanie embarga na produkty rolne z Ukrainy oraz uregulowanie relacji handlowych z tym krajem – to część zapisów uzgodnienia, które podpisali w Jasionce przedstawiciele organizacji rolniczych z ministrem rolnictwa.W rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz, Czesław Siekierski przyznał, że jest zadowolony z tych ustaleń. – Myślę, że jest to początek końca protestów – stwierdził, pytany o nastroje wśród rolników. – Protesty są normalne w demokracji. (…) Ważne rzeczy zostały zapisane, które posuwają rozwiązania do przodu.Jak zapewnił, Polacy „cały czas prowadzą rozmowy ze stroną ukraińską”. – To też jest forma pewnego nacisku: jeśli nie będzie ustępstw ze strony Ukrainy, to możemy posunąć się do pewnej ostateczności. Trzeba być jednak bardzo ostrożnym, bo handel odbywa się w dwie strony. Jeśli my się zamkniemy, a oni też, to co powiemy np. producentom mleka, którzy są znaczącym eksporterem na Ukrainę? Minister rolnictwa cieszył się też z dokonań Donalda Tuska w Brukseli. – Jeśli chodzi o Zielony Ład to właściwie zostały wprowadzone rozwiązania, które podnosili rolnicy. Premier Tusk „przejął” argumenty rolników i w pewnym sensie wymusił pewne rozwiązania na Komisji Unii Europejskiej. Nie będzie obowiązkowego ugorowania w przyszłym roku, gospodarstwa do dziesięciu hektarów zostały wyjęte z tych wymogów środowiskowych… – wyliczał.Skazani na współpracęZdaniem Czesława Siekierskiego, z różnych względów jesteśmy dziś „skazani na współpracę z Ukrainą, ale i na rywalizację”. Jak wyjaśniał jednak minister, warunki tej rywalizacji „powinny być skonstruowane tak, by umożliwić konkurencyjność”.– Oczekujemy, że Ukraina będzie brała pod uwagę, jak jest regulowany rynek poszczególnych towarów w Polsce. Stąd nasze rozmowy. Jesteśmy dużym producentem cukru. Nie chcemy, żeby napływał do Polski, bo mamy go nadmiar tutaj. To samo ze zbożem. Minister rolnictwa ocenił też działania Komisji Europejskiej dot. otwarcia europejskich granic dla ukraińskich produktów. – Rozumiemy trudną sytuację Ukrainy, ale Komisja Europejska postąpiła nierozsądnie otwierając im rynek europejski. Trzeba było ustalić pewne warunki, pewne regulacje w tym zakresie. Zwykle tak się działo, ale tym razem postawiono na proste rozwiązania. Za to wszystko zapłacili głównie rolnicy: stąd protesty, nie tylko w Polsce, ale też w Niemczech, Francji czy Belgii, bo okazało się, że te towary, które napłynęły do nas, które wpływają na nasz rynek, zalały całą Europę. Dopłaty dla rolnikówDobrosz-Oracz pytała też ministra o obiecane rolnikom dopłaty. – Sądzę, że w tym tygodniu, najpóźniej w przyszłym, zostaną przyjęte rozporządzenia w sprawie dopłat dla rolników. 300 złotych od sprzedanej tony, to od marca, a za sprzedawane wcześniej w okolicach 200. Chcemy poprawić opłacalność produkcji zboża, bo ona jest bardzo niska. Ministra zapytano też o listę firm, które sprowadzały ukraińskie zboże, a którą miał ponoć w ostatnich dniach widzieć. Znaleźli się na niej m.in. przedstawiciele branży odzieżowej. – Na razie piszę wyjaśnienia i przeprosiny dla firm, które znalazły się tam niesłusznie. Pani minister w dwutygodniowym rządzie Prawa i Sprawiedliwości ogłosiła taką listę i wiele firm żąda przeprosin i wyjaśnień – tłumaczył. Siekierski odniósł się także do zachowania rolników, którzy podczas środowych protestów rozsypali obornik pod domem rodzinnym Szymona Hołowni. – Bardzo naganne zachowanie. To nie służy protestom rolników, nie służy właściwemu postrzeganiu ich racji. (…) Gróźb śmierci nie dostaję, ale mam różne krytyczne oceny. Rolnicy muszą się gdzieś wyżalić, wyrazić swój sprzeciw, choć czasami ich reakcje są może zbyt mocne… – tłumaczył.