„To nie są abstrakcyjne zagrożenia”. Rosja to światowej klasy ekspert ds. cybernetyki, który z pewnością może zaatakować kluczową infrastrukturę w Europie, nawet bez użycia środków kinetycznych – powiedział Christopher Porter, były doradca ds. bezpieczeństwa prezydentów USA Joe Bidena i Donalda Trumpa. Porter zauważa, że Polska ze względu na swoje położenie znajduje się w szczególnie trudnej sytuacji, ale ma również dobre wieści. Christopher Porter, szef Współpracy Międzynarodowej w Obszarze Bezpieczeństwa w Google Cloud, ocenił w rozmowie z PAP, że rosyjskie wojsko osiągnęło swoje cele na Ukrainie w obszarach, w których zachodnie wsparcie dla Kijowa kuleje. – Kreml na pewno nie chce eskalacji konfliktu z NATO. Dlatego wykorzystuje operacje informacyjne i prowadzi działania szpiegowskie w taki sposób, by osiągnąć sukces na Ukrainie, bez eskalacji do szerszego konfliktu konwencjonalnego z NATO – wyjaśnił.W ocenie eksperta, rosyjska inwazja na Ukrainę rozpoczęła się na kilka dni przed atakiem konwencjonalnym. – Wojna na Ukrainie nie rozpoczęła się od kolumn pancernych przekraczających granicę Ukrainy. Rozpoczęła się od ataków cybernetycznych na sektor finansowy kilka dni przed faktyczną inwazją – podkreślił. Pytany o to, jakie wnioski wyciągnął z tego Zachód, Porter zwrócił uwagę na to, że posiadanie odporności cybernetycznej na poziomie technicznym to zaledwie połowa sukcesu. – Przede wszystkim odpornością wykazali się obywatele Ukrainy. Nie ponieśli w atakach strat, zaczęli stawiać opór i nie oddali kraju w ręce wroga – powiedział.Porter zaznaczył, że od wybuchu wojny w Ukrainie, Rosjanie zachowują szczególną ostrożność względem krajów NATO. – Na przykład podczas zakłóceń komunikacji satelitarnej starają się unikać bezpośrednich ataków na satelity państw Sojuszu. Oczywiście, chcą być gotowi, na wypadek hipotetycznego konfliktu. W tym celu prowadzą działania szpiegowskie. Chcą poznać dyspozycję sił NATO – mówił.Realne zagrożenieByły doradca prezydentów USA podkreślił, że czyhające w sieci zagrożenie jest realne. – Trzeba mieć świadomość, że to nie są abstrakcyjne zagrożenia. Rosja, to światowej klasy ekspert ds. cybernetyki, który z pewnością może zaatakować kluczową infrastrukturę w Europie, nawet bez użycia środków kinetycznych. Mają do tego środki cybernetyczne – przestrzegł.Rosyjskie cyberataki na zachodnią infrastrukturę krytyczną to jednak nie wszystko. Rosjanie, jak wyjaśnia Porter, obierają na cel również zachodnie społeczeństwa, siejąc w sieci dezinformację i prorosyjską propagandę. – Zastanawiając się nad tym, dlaczego w czasie pokoju ataki na obywateli są warte przeprowadzenia i dlaczego obcy kraj wykorzystuje w ten sposób swoje zasoby wojskowe, trzeba pamiętać o dwóch czynnikach. Z jednej strony to nie jest eskalacja, bo wszystko dzieje się w cyberprzestrzeni. Nie wywołuje fizycznej odpowiedzi, jak atak kinetyczny – podkreślił. – Z drugiej strony, atak cybernetyczny to sygnał ostrzegawczy dla przeciwnika. Chodzi głównie o podważenie morale obywateli – dodał. Trudne położenie PolskiEkspert zaznaczył, że Polska znajduje się w bardzo trudnym położeniu, ponieważ ataki cybernetyczne nasilają się zarówno z terytoriów Rosji, jak i Białorusi. – Do tworzenia dezinformacji, Rosjanie i Białorusini mogą wykorzystać wszystkie swoje narodowe zasoby: technologię, agentów wywiadu, ekspertów ds. kultury. Dlatego właśnie, wcale nie muszą skupiać się na wojsku, czy rządzie, ale na obywatelach i np. małych firmach – wyjaśnił. To właśnie, jak podkreślił, jest sednem wojny hybrydowej. – Ataki cybernetyczne są na tyle intensywne, by być użyteczne dla rosyjskich celów, a jednocześnie nie na tyle silne, by wywołać duże eskalacyjne reakcje. Dzięki temu, Rosjanie są w stanie skupić swoje zasoby narodowe na indywidualnych obywatelach i słabo ochranianych celach – powiedział.Porter podkreślił też, że wspierani przez rosyjski rząd hakerzy, intensyfikowali działania cybernetyczne od 2021 roku, w okresie poprzedzającym inwazję. – W roku 2022 Rosja zwiększyła liczbę ataków na użytkowników w Ukrainie o 250 proc. w porównaniu z rokiem 2020. W tym samym okresie ataki ukierunkowane na użytkowników w krajach NATO wzrosły o ponad 300 proc. – zaznaczył.„Polska należy do innowatorów” Mimo to, ekspert uspokaja i wyjaśnia, że współpraca między rządem polskim, a firmami takimi jak Google oraz innymi partnerami sektora prywatnego wzmacnia obronę i zapewnia odporność systemów. – Nawet jeśli w cyberprzestrzeni zostaną wyrządzone szkody, to systemy nadal będą funkcjonowały – wyjaśnił.W tym zakresie, jak podkreślił Porter, Polska należy do innowatorów. – Wśród członków NATO, Polska zdecydowanie należy do innowatorów, gotowych do zaangażowania się i wdrożenia zaawansowanych metod cyberbezpieczeństwa – stwierdził. Pytany o to, jak zwykli obywatele mogą zabezpieczyć się przed cyberatakami, zaznaczył, że warto stosować najlepsze praktyki bezpieczeństwa w sieci. – Wykorzystujemy światowej klasy rozwiązania i udostępniamy je za darmo np. użytkownikom poczty Gmail. Te same rodzaje zabezpieczeń, których używamy do obrony samego Google, są dostępne dla obywateli – podkreślił.Porter wskazał jednocześnie, że nigdy nie uda się całkowicie pozbyć zagrożeń cybernetycznych. – Naszym celem jest maksymalne zmniejszenie niebezpieczeństwa, przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji i innych technologii – wyjaśnił.Ekspert zaznaczył też, że zabezpieczenia typowe dla dużych koncernów lub rządów, które kiedyś wymagały obecności specjalisty na miejscu, mogą zostać udostępnione każdemu, kto korzysta z usług Google. Podkreślił, że podejście to odniosło duży sukces na Ukrainie. – Przenieśliśmy krytyczne usługi Ukrainy do chmury, udostępniając niektóre z programów zaawansowanej ochrony za darmo zarówno dla ukraińskiego rządu, jak i dla obywateli Ukrainy – wyjaśnił.– Byłbym bardzo zaniepokojony ciągłością rządu, gdyby nie mieli wsparcia zachodniego. Trudno powiedzieć, co by się stało w takiej sytuacji, ale sądzę, że Rosja mogłaby cybernetycznie przegonić Ukrainę – dodał.