Ministra funduszy i polityki regionalnej w programie „Gość 19:30”. Ludzie głosują, bo mają kompletnie wypaczony obraz rzeczywistości, bo im wmówiono, że Rosja jest atakowana, bo mają wmówione od pokoleń, że nie można stawiać się władzy… Głosują ze strachu – komentuje wybory prezydenckie w Rosji Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasador RP w tym kraju. Ministra funduszy i polityki regionalnej była „Gościem 19:30” w TVP Info. Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz jest w rządzie Donalda Tuska ministrą funduszy i polityki regionalnej. Zanim objęła tę funkcję, przez wiele lat zawodowo zajmowała się Rosją i sprawami wschodu, m.in. jako ambasador Polski w Moskwie (2014-2016). I to właśnie od Rosji poniedziałkową rozmowę w programie „Gość 19:30” rozpoczął prowadzący, Zbigniew Łuczyński.Pytana o to, co zaskoczyło ją w zakończonych w niedzielę wyborach prezydenckich, ministra wskazała na… upór buntowników. – Wiedzą, że za małe objawy buntu grozi im wieloletnie więzienie. Wylewają, tam jest taki mały środek dezynfekujący, na urnę i za to jest wiele lat więzienia – przypomina. Pełczyńskiej-Nałęcz nie dziwi jednocześnie wysoka frekwencja w wyborach. – Ludzie głosują, bo mają kompletnie wypaczony obraz rzeczywistości, bo im wmówiono, że Rosja jest atakowana, bo mają wmówione od pokoleń, że nie można stawiać się władzy… Głosują ze strachu. Taka zmiana społeczna, zmiana podejścia, to nie jest kwestia do zmiany w jednym pokoleniu. Ministra zwraca uwagę na zagrożenie ze strony Rosji. Nie tylko wobec Polski, ale i całej Europy. – Widzimy niestety, że Rosja to jest dziś reżim stabilny. To już nie jest sam Putin, ale jest to już pewna Elita, która jest złączona taką więzią „wspólnego przestępstwa”. (…) Rosja jest dla nas zagrożeniem. Wszyscy to wiemy. I nawet przed atakiem na Ukrainę, Rosja prowadziła agresję hybrydową w całej Europie. Agresja hybrydowa polega na tym, że się dokonuje manipulacji informacyjnej, to jest korupcja polityczna, to są całe farmy trolli. Rosja to robi, robi to również w Polsce i musimy być na to wyczuleni, gdzie to jest nasza wewnętrzna dyskusja, a gdzie ktoś próbuje nas „napuszczać” na siebie nawzajem. „Góra pieniędzy”W rozmowie nie mogło zabraknąć też jednego z najważniejszych tematów dla Polski i Polaków, czyli „góry pieniędzy”, której „dobre wykorzystanie” obiecał przed kilkoma tygodniami Donald Tusk. Mowa o nawet 600 mld złotych, które mają do nas trafić w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Pełczyńska-Nałęcz zapewniła, że prace nad tym zagadnieniem trwają już od momentu powołania rządu, a kiedy doszło do oficjalnego odblokowania – tylko się zintensyfikowały. – Trwają poważne prace międzyresortowe, żeby obejrzeć cały plan, cały Krajowy Plan Odbudowy, żeby przejrzeć wszystkie inwestycje, wszystkie reformy, co robić z dwoma latami opóźnienia — tym, co „odziedziczyliśmy” po poprzedniej władzy. Żeby optymalnie zainwestować pieniądze, a jednocześnie zdążyć do połowy 2026, bo wtedy kończy się KPO – tłumaczy.Przyznała, że pierwsze wnioski złożono do UE jeszcze w grudniu, wobec czego „spodziewamy się pieniędzy mniej więcej na początku kwietnia”. – Chcemy zdecydowanie doinwestować bezpieczeństwo żywnościowe, w tym rolników i sektor rolny. Przeznaczymy na to aż 2,5 miliarda: na cały łańcuch, od produkcji, edukacji, aż po przechowanie. Drugi bardzo ważny obszar dotyczy polskich elektrowni wiatrowych na morzu. (…) Chcemy też oczywiście zająć się Zielonym Ładem – wylicza.Jak podkreśla, ogromna część środków wesprze również polski system zdrowia. – Jest aż dziesięć miliardów… To jest naprawdę bardzo dużo. To jest, żebyśmy zrozumieli skalę, pięć razy tyle, ile wszystkie edycje WOŚP. Na restrukturyzację szpitali, na renowacje, na sprzęt, ale jest to połączone z reformą, która została mocno zapóźniona przez PiS. Ministerstwo teraz podejmuje ogromny wysiłek, żeby reformę przeprowadzić optymalnie, najlepiej, z korzyścią, a następnie, na bazie tej reformy, robić już inwestycje z KPO.