Rzeczniczka SW dla portalu tvp.info. W niedzielę ok. godz. 13 doszło do pożaru w areszcie śledczym na warszawskiej Białołęce. Konieczna była ewakuacja części osadzonych. – Procedura była standardowa, a osadzeni spokojni. Sytuacja ani na moment nie wymknęła się spod kontroli – wyjaśniła portalowi tvp.info ppłk Arleta Pęconek z Centralnego Zarządu Służby Więziennej. Z ustaleń RMF FM wynika, że do pożaru doprowadził jeden z osadzonych, nierozważnie wciskając niedopałek do szczeliny między ścianami w celi. Materiał izolacyjny zaczął się tlić, a chwilę później konieczna była interwencja straży pożarnej.Na miejscu pojawiło się siedem zastępów, które pracowały bez wytchnienia przez dwie godziny. W tym czasie doszło do ewakuacji 30 osadzonych, którzy z powodu dużego zadymienia w celach zostali przeniesieni do świetlicy obiektu. – Procedura była standardowa, a osadzeni spokojni. Sytuacja ani na moment nie wymknęła się spod kontroli – wyjaśniła portalowi tvp.info ppłk Arleta Pęconek z Centralnego Zarządu Służby Więziennej. Pożar został szybko zlokalizowany i opanowany, co pozwoliło na uniknięcie większych strat i zagrożenia dla życia i zdrowia osób przebywających w budynku. Jak wynika z naszych ustaleń, dyrektor zakładu podjął decyzję o wszczęciu dochodzenia ws. przyczyn wzniecenia pożaru.